– Fotografuje pan do archiwum rzeczy ładnych? – zapytała mnie z uśmiechem kobieta, widząc jak rozstawiam statyw i przygotowuję sprzęt do wykonania zdjęcia.
O kamienicy przy ul. Kopernika 21 dowiedziałem się przypadkowo, od moich znajomych. To oni powiedzieli mi o pięknym fresku, który przed laty zdobił sufit klatki schodowej, a dziś niszczeje.
Kamienicę, przy wspomnianym adresie, w latach 1900-05 wybudował Jan Dobrucki, który był dyrektorem jednego z częstochowskich banków. Natomiast malowidło ścienne – pięciopolowy plafon na sklepieniu klatki schodowej – są dziełem artysty Alfreda Wolańskiego. J Przeważają na nim motywy mitologiczne i heraldyczne. Centralna część plafonu przedstawia półnagą kobietę, która symbolizuje Florę. W trójkątnych polach narożnych można zobaczyć inną symbolikę: Noc, Dzień, Świt oraz Zmierzch. Z kolei przeciwległe ściany zdobią freski, przedstawiające damę z wachlarzem i mężczyznę w mundurze. Podanie mówi, że są to właśnie pierwsi właściciele kamienicy – Dobruccy.
– Przed kilkunastoma laty mieściła się w tym budynku przychodnia zdrowia psychicznego. Dyrekcja placówki wpadła na “genialny” pomysł, aby to dzieło zamalować. Moja babcia zrobiła wszystko, co było możliwe, by zaniechano tego pomysłu – mówi syn Piotra Klimeckiego, właściciela domu.
Niestety, fresk się sypie. Pan Klimecki nie chce go zniszczyć, ale nie ma również funduszy na przeprowadzenie kosztownej rekonstrukcji, której może podjąć się tylko konserwator. Jaki więc będzie los zabytkowego obrazu? Czy znajdą się pieniądze na uchronienie od zniszczenia tego niecodziennego dzieła, jak na razie nie wiadomo?
Tymczasem, by zobaczyć intrygujący fresk trzeba się pospieszyć. A wystarczy jedynie, przechodząc koło kamienicy, wejść w podwórko i skierować swoje kroki prosto do oficyny. Gdy podniesiemy głowę do góry, spojrzy na nas z wysokości Flora.
Tekst i foto:
ZBIGNIEW BURDA