Debata kandydatów na prezydenta Częstochowy
Szymon Giżyński z PiS-u, Krzysztof Matyjaszczyk z koalicji Lewica i Demokraci, Ryszard Raczek ze Zrzeszenia Emerytów i Rencistów, Halina Rozpondek z PO i Tadeusz Wrona ze Wspólnoty Samorządowej Tadeusza Wrony wzięli udział w debacie kandydatów na prezydenta Częstochowy, zorganizowanej przez dziennikarzy “Gazety Wyborczej”, 19 października 2006 roku, w sali Ośrodka Promocji Kultury “Gaude Mater”.
Często bardziej interesujące, niż deklaracje kandydatów okazywały się konteksty ich wypowiedzi. Tak było w przypadku Uniwersytetu Częstochowskiego, za którego powołaniem optowali wszyscy uczestnicy debaty. W sprawie uniwersytetu działo się ostatnio wiele dobrego, a to za przyczyną posła Szymona Giżyńskiego, inicjatora i współorganizatora operacji pozyskania środków unijnych, w wysokości 40 mln zł., na dwie prouniwersyteckie inwestycje realizowane w Akademii Jana Długosza – Akademickie Centrum Sportu i Wydział Nauk Społecznych.
Tymczasem autorstwo pomysłu przeznaczenia unijnych pieniędzy na uniwersyteckie cele przypisał sobie prezydent Tadeusz Wrona, choć wszyscy pamiętają, jak było, a już chyba najlepiej dziennikarze “Gazety Wyborczej”, opisujący na swoich łamach sytuację: kiedy tylko pojawiła się szansa uniwersyteckiej inwestycji – prezydent Wrona był jej zdecydowanie przeciwny. Bo po pierwsze: inicjatywa nie jego, lecz Giżyńskiego; po drugie miał inne pomysły: kilka drobnych realizacji na terenie Częstochowy – lepiej służących jego wyborczym interesom. Dopiero gdy zorientował się, że przegra z powodów formalnych, bo Unia chce dotować tylko cele ponadregionalne, a na dodatek wszyscy wójtowie i burmistrzowie regionu częstochowskiego, i to bez pośrednictwa Wrony, stanęli murem za uniwersytetem – prezydent ustąpił i swoim zwyczajem, od tej pory, stara się wszystkie zasługi przypisać sobie.
Jeszcze ciekawiej było przy ocenie pracy częstochowskiego Urzędu Miasta. Prezydent Wrona uznał ją za bardzo dobrą, powołując się na liczne certyfikaty, nagrody i … brak kolejek. Na to ostatnie dictum kilka osób pospadało z krzeseł, a Halina Rozpondek zaprotestowała: “to nie o nagrody i certyfikaty chodzi, tylko o kompetentnych urzędników”, zaś Ryszard Raczek dorzucił coś o zatrudnieniu krewnych i znajomych.
Już podczas dyskusji w kuluarach ktoś przytomnie dostrzegł paralele między zarządzaniem przez Tadeusza Wronę Urzędem Miasta i częstochowskim teatrem. Przecież w przypadku Teatru Mickiewicza prezydentowi też chodzi tylko o festiwalowe nagrody, uzyskiwane w Toruniu i Tarnowie, a to, że po jednym spektaklu przedstawienia schodziły z afisza – nie ma żadnego znaczenia. Podobnie jest i w urzędzie, i w teatrze, z traktowaniem “materiału ludzkiego”. Zdolni dziennikarze i utalentowani aktorzy, tu i tam, pod opiekuńczymi skrzydłami Wrony, stają się oddanymi bardami i piarowcami.
Ciekawym wątkiem dyskusji kandydatów i publiczności była kwestia pozyskiwania unijnych środków na miejskie inwestycje. Artur Gawroński, lider ruchu uwłaszczeniowego w Częstochowie; jednocześnie numer jeden listy PiS na Północy zadał prezydentowi pytanie: jak zamierza pozyskiwać pieniądze, skoro Wspólnota Samorządowa Tadeusza Wrony, listy do Sejmiku Wojewódzkiego w ogóle nie wystawiła. W odpowiedzi Tadeusz Wrona orzekł, że zabiegi o pozyskiwanie środków to byłoby naśladowanie praktyk rodem z PRL-u, a dobry wniosek sam się obroni, niezależnie od intencji oceniającego. Kontrkandydaci tylko na to czekali, zdumieni nonszalancją prezydenta. Padały pytania: dlaczego w takim razie Częstochowa ma tak beznadziejnie niski poziom inwestycji za unijne pieniądze; dlaczego Urząd Miasta przygotowywał wnioski na dyskwalifikującym i urząd, i wnioski, poziomie?
Kandydat na prezydenta, Szymon Giżyński z PiS, uznał wręcz, że zdolność pozyskiwania unijnych dotacji za pośrednictwem krajowych rządowych i samorządowych źródeł pozostaje jednym z najważniejszych kryteriów oceny samego prezydenta i Urzędu Miasta.
Już po debacie, podczas korytarzowej wymiany zdań, kilkoro uczestników spotkania zachodziło w głowę: jak to jest, że prezydent Wrona nie chce jeździć po dotacje do Warszawy czy Katowic, a dobre pół roku, z czteroletniej kadencji, zajęły mu podróże zagraniczne, z których, nota bene, nie przywiózł do Częstochowy ani jednego inwestycyjnego dolara i ani jednej biznesowej, sensownej oferty?
Debata w “Gaude Mater” nie przyniosła, jak można się było spodziewać, żadnych przesądzających rozstrzygnięć. Ci, którzy oczekiwali sensacji, czy spektakularnych niespodzianek – pozostali rozczarowani. W zamian pojawiły się wątki wyraźnie jednakowoż różnicujące kandydatów i ich programy. Na tej podstawie można wysnuć wniosek, iż rzeczywistą, polityczną i merytoryczną alternatywą wobec rządów Tadeusza Wrony stanowi program i osoba Szymona Giżyńskiego.
/r./