Pszczoła miodna, Apis mellifica (A.mellifera), gatunek z rodziny pszczół, z dawna udomowiony i hodowany na całej kuli ziemskiej (…) żyje w rodzinach, składających się z jednej matki pszczelej, 10-80 tys. robotnic oraz paru tysięcy samców – trutni; żadna z tych trzech postaci o zróżnicowanej budowie nie jest zdolna do życia poza rodziną (…). /Wielka Encyklopedia Powszechna PWN/
Nieopodal pięknego Pałacu Raczyńskich w Złotym Potoku, tuż za dawnymi czworakami, mieszkają… pszczoły. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego – ule ostatecznie należą jeszcze do polskiego krajobrazu – gdyby nie to, że złotopotockie owady żyją w… szklanym domu.
Przezroczysty ul stoi na terenie Pasieki Dydaktycznej Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Śląskiego. Za szybą (a właściwie pleksą) kłębi się rój, trochę niespokojny, ale to wszystko wina pogody – dusznej, upalnej i wilgotnej, takiej, której nie lubią ani ludzie, ani pszczoły. Niczym Big Brother oglądamy, a właściwie podglądamy życie owadów. Jan Lamch, kierownik Oddziału Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Śląskiego wyjmuje z ula po kolei ramki. Na jednej z nich dumnie pręży pierś, z namalowaną białą kropką – królowa. Wokół niej uwijają się robotnice, trochę dalej nudzą się trutnie. Praca wre – jak to w ulu.
Pszczoła miodna, Apis mellifica (A.mellifera), gatunek z rodziny pszczół, z dawna udomowiony i hodowany na całej kuli ziemskiej (…) żyje w rodzinach, składających się z jednej matki pszczelej, 10-80 tys. robotnic oraz paru tysięcy samców – trutni; żadna z tych trzech postaci o zróżnicowanej budowie nie jest zdolna do życia poza rodziną (…). /Wielka Encyklopedia Powszechna PWN/
Nieopodal pięknego Pałacu Raczyńskich w Złotym Potoku, tuż za dawnymi czworakami, mieszkają… pszczoły. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego – ule ostatecznie należą jeszcze do polskiego krajobrazu – gdyby nie to, że złotopotockie owady żyją w… szklanym domu.
Przezroczysty ul stoi na terenie Pasieki Dydaktycznej Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Śląskiego. Za szybą (a właściwie pleksą) kłębi się rój, trochę niespokojny, ale to wszystko wina pogody – dusznej, upalnej i wilgotnej, takiej, której nie lubią ani ludzie, ani pszczoły. Niczym Big Brother oglądamy, a właściwie podglądamy życie owadów. Jan Lamch, kierownik Oddziału Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Śląskiego wyjmuje z ula po kolei ramki. Na jednej z nich dumnie pręży pierś, z namalowaną białą kropką – królowa. Wokół niej uwijają się robotnice, trochę dalej nudzą się trutnie. Praca wre – jak to w ulu.
Niebawem w pasiece stanie kolejny szklany dom. Tym razem będzie to – przekrój ula z pojedyńczą ramką, gdzie będzie można popodglądać królową – matkę, układ czerwia we wszystkich fazach rozwoju, układ pyłku i miodu – powiedział Jan Lamch. To świetna pomoc, nie tylko dla ciekawskich laików, ale i dla przyszłych pszczelarzy. Dzięki przezroczystym ścianom będą mogli śledzić na żywo wszystkie fazy rozwoju owadów, podpatrywać je, jednocześnie nie szkodząc. To dużo lepsze od ukrytej kamery.
Przeżycie jest niesamowite, prawie jak Safari w Kenii. Zagrożeniem nie są co prawda lwie kły, a jedynie pszczeli jad, ale zarówno jedna, jak i druga forma kontaktu nie należy do przyjemności. I tak, jak na safari musimy zabezpieczyć się, przed atakiem zwierzyny – w tradycyjne kapelusze, z “woalką”, które nie pozwolą owadom na lądowanie na naszych twarzach. Pszelarz wypasażony jest jeszcze w specjalny “kopciuch”, którego dym uspokaja owady. – Użądlenia właściwie się w tej pasiece nie zdarzały – mówi Jan Lamch. Jedynie w tym roku dwóch panów zostało nieprzyjemnie potraktowanych przez pszczoły, ale to najprawdopodobniej wina pogody.
Najstarsze wiadomości o pszczelarstwie, czyli hodowli pszczół, pochodzą z Egiptu, sprzed 4-5 tys. lat. W Polsce bartnictwo na dobre rozkwitło w XVI wieku. – Ze względu na choroby, rodziny pszczele nie są w stanie utrzymać się bez pomocy człowieka – twierdzi Jan Lamch. W złotopotockiej pasiece można obejrzeć kilka typów uli, w których żyły dawniej, bądź żyją, owady. Ten “szklany”, to wielokorpusowy ul wielkopolski.
Pozyskany z Dydaktycznej Pasieki miód przeznaczony jest na promocyjną degustację. Smakuje naprawdę wybornie, czego nie można powiedzieć o tym, który możemy kupić np. w supermarkecie. Ten ostatni wygląda tylko ładnie. – Pomimo tego, że w Polsce pszczelarzy jest coraz mniej, miodu nie zabraknie – mówi Jan Lamch. – Działa tu bowiem aż 21 dystrybutorów. Podczas jednej z kontroli PIH, zlokalizowano w polskim miodzie pyłek… eukaliptusa. Takie mieszanki nie podnoszą jakości miodu, choć tak w ogóle, miód mieszany (polski!) jest lepszy od pozyskanego z jednego rodzaju pożytku, bardziej odżywczy. Ten, który sprowadzany jest do naszego kraju pochodzi głównie z Chin i Nepalu. – Finansowo ich nie przebijemy. U nas jest bardzo dobrze, kiedy okres nektarowania trwa 3 – 4 tygodnie; tam trwa kilka miesięcy. Prawdziwy miód powinien się bardzo szybko skrystalizować, jeżeli tak się nie dzieje, tzn., że coś z nim jest nie tak.
Szklane domy można było oglądać do ubiegłego roku bezpłatnie, teraz trzeba już za to zapłacić, choć – zaręczam – niewiele. Złotopotocki Oddział ZPK przyjmuje zgłoszenia telefonicznie. Uli nie można oglądać idywidualnie, jedynie grupowo (grupa – ok. 15 osób).
SYLWIA BIELECKA