Za nami fantastyczny weekend z udziałem siatkarskich zespołów z Częstochowy na ligowych parkietach. Każdy z nich odnotował po zwycięstwie – i to za trzy punkty.
W „Mikołajki”, a więc piątek (6 grudnia), częstochowski Eco-Team AZS UJD Stoelzle udał się do Nysy na starcie 11. kolejki 3. grupy 2. Ligi. Rywalem ekipy pod wodzą Wojciecha Pudo był tamtejszy AS PANS.
W pierwszym secie częstochowianie tracili już trzy „oczka” do oponentów (7:4 i 8:5 dla gospodarzy). Przyjezdni szybko wyrównali stan (10:10). Potem przez kilka akcji trwała przysłowiowa walka „punkt za punkt”. Z czasem jednak „Biało-Zieloni” przejęli inicjatywę na boisku, co później skutkowało ich wygraną w pierwszej części potyczki 25:21.
Na początku drugiej partii miejscowi prowadzili 5:3. Następnie „Akademicy” ze „Świętego Miasta” zdobyli trzy punkty z rzędu (6:5), po czym kontynuowali natarcie. Wydawać się wtedy mogło, że goście nie utracą już wywalczonego prowadzenia. Jednak po dłuższej wymianie ciosów przewaga znów znalazła się po stronie nyskiego teamu (17:16). Taki obrót spraw zmotywował graczy AZS-u do ponownej kontrofensywy, która spowodowała, że na tablicy świetlnej widniało 20:17 na rzecz przyjezdnych. Drużyna spod Jasnej Góry nie zmarnowała już swojej okazji i tryumfowała 25:22.
W trzeciej odsłonie z kolei niemal od początku do końca gra przebiegała pod dyktando częstochowian. Koniec końców podopieczni trenera Pudo ograli zawodników AS PANS Nysa 25:19, a całym meczu – 3:0.
AS PANS Nysa – Eco-Team AZS UJS Stoelzle Częstochowa 0:3 (21:25, 22:25, 19:25)
AS PANS: Jaroń, Bułkowski, Łuczak, Kaszowski, Piegza, Lesiuk, Ochrymczuk (libero) oraz Żarów, Kokoszko, Kozielec i Hoszman
AZS: Dydzik, Boiko, Ramotowski, Wawrzyniak, Tyszkiewicz, Winiarski, Steyer (libero) oraz Shchavinskyi i Graczyk
W sobotę (7 grudnia) ekipa KS Częstochowianki miała wyjazd do Wrocławia, gdzie zmierzyła się z outsiderem 3. grupy 2. Ligi kobiet – KS AZS-AWF. Batalia rozpoczęła się od zwycięstwa gospodyń – w premierowej partii – 27:25. Jednakże w kolejnych elementach spotkania przyjezdne nie pozwoliły już na zbyt wiele swoim przeciwniczkom. W drugim secie częstochowianki pokonały pewnie wrocławianki 25:17. W trzecim miejscowe postawili nieco większą poprzeczkę ekipie gości. W każdym razie lepsza była „Czanka” (25:21). Czwarta odsłona natomiast to całkowity popis dyspozycji zespołu pod kierownictwem Anity Krzyczmonik. Siatkarki z miasta „Świętej Wieży” rozbiły wręcz zawodniczki ze stolicy Dolnego Śląska 25:14. Wynik całej rywalizacji zaś – 3:1 na korzyść Częstochowianki
KS AZS-AWF Wrocław – KS Częstochowianka Częstochowa 1:3 (27:25, 17:25, 21:25, 14:25)
AZS-AWF: Kumaszka, Polak, Fojudzka, Gierko, Jazienicka, Sprzęczka, Janisiów (libero) oraz Derkowska, Lis, Sieczka
Częstochowianka: Pietraszewska, Dors, Grabińska, Kontowicz, Szmelter, Nowak, Dutkiewicz (libero) oraz Chmielewska i Łyżwa
Z kolei w niedzielę (8 grudnia) oczy częstochowskich sympatyków siatkówki skierowane były na Bełchatów. Tam PGE GiEK Skra podejmowała Steam Hemarpol Norwida Częstochowa. W czasie tego pojedynku doszło do historycznej chwili.
W trzecim secie bowiem na parkiecie – po raz pierwszy po ponad rocznym rozbracie z piłką – pojawił się… Łukasz Żygadło! W związku z wejściem na boisko dyrektora sportowego klubu z „Dziewiątką” w herbie, licznie zgromadzeni kibice z naszego miasta w bełchatowskiej Hali Energia głośno skandowali imię i nazwisko obecnego działacza. Dodajmy, że Żygadło – awaryjnie – znowu został desygnowany do składu w miejsce kontuzjowanego Quinna Isaacsona.
Inauguracyjna odsłona nie zaczęła się najlepiej dla „Błękitno-Granatowych”, którzy przegrywali 1:5. Częstochowianie jednak w porę zdołali się podnieść z kolan. Głównie za sprawą niezawodnego Patrika Indry goście gonili rywali, aż w końcu udało się doprowadzić do remisu (20:20). Następnie zgromadzeni kibice obserwowali zaciętą walkę. Ostatecznie zwycięsko z niej wyszła drużyna Norwida (26:24).
W drugim secie przyjezdni szybko zyskali przewagę (7:3). Miejscowi jednak natychmiastowo odrobili straty (7:7). Potem byliśmy świadkami zażartej konfrontacji o każdy punkt. Lecz – wreszcie – ataki Bartłomieja Lipińskiego sprawiły, że podopieczni Cezara Douglasa Silvy znów odskoczyli reprezentantom Skry na cztery „oczka” (19:15). Rywalizację z gośćmi próbowali jeszcze nawiązać Pavle Perić, a także Miran Kujundzić, lecz bez wsparcia kolegów z ekipy byli bezradni. Częstochowianie zaś wykorzystali szansę na wygranie partii (25:20).
Trzecia część potyczki wpierw układała się po myśli Norwida (5:4). Jednak losy seta odwrócili Łukasz Wiśniewski oraz Perić, dzięki którym bełchatowianie wyszli na prowadzenie (10:8). Swoją dominację – w tej partii – Skra kontynuowała już do ostatniej akcji, po której tryumfowała 25:21.
W czwartej odsłonie „Błekitno-Granatowi” od razu ruszyli do ataku. Po kilku chwilach było już czteropunktowe prowadzenie graczy z Częstochowy (12:8 oraz 15:11). Siatkarze z województwa łódzkiego momentami niwelowali straty, ale nie na tyle, aby przynajmniej wyrównać stan. W końcowym rozrachunku postawy Indry i Milada Ebadipoura dały wygraną „Dziewiątce” w tym secie 25:21 i w całym starciu 3:1.
PGE GiEK Skra Bełchatów – Steam Hemarpol Norwid Częstochowa 1:3 (24:26, 20:25, 25:21, 21:25)
Skra: Stern, Nowak, Łomacz, Kujundzić, Wiśniewski, Esmaeilnezhad, Buszek (libero) oraz Szalacha, Perić i Parapunow
Norwid: Popiela, Kowalski, Ebadipour, Adamczyk, Indra, Lipiński, Makoś (libero) oraz Borkowski, Kogut i Żygadło
Norbert Giżyński
Foto.: Marta Biała