KŁOMNICE
Rok temu, 11 grudnia 2008 roku, za jazdę pod wpływem alkoholu, spowodowanie wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia radny gminy Kłomnice Paweł Gonera został skazany na półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, 1200 zł grzywny i zakaz prowadzenia pojazdów na trzy lata. Do dzisiaj sprawuje funkcję radnego, bo władze gminy nie były zainteresowane jego procesem.
Był to drugi wyrok częstochowskiego Sądu Grodzkiego. Poprzedni (1000 zł grzywny i roczny zakaz prowadzenia samochodu) Prokuratura uznała za rażąco niski w stosunku do popełnionego czynu i wystąpiła z apelacją o powtórne rozpatrzenie sprawy. Wyrok z 11 grudnia 2008 roku wyraźnie wskazał na ewidentną winę radnego.
16 sierpnia 2007 roku około godziny 6.00 koło Siedlca Mstowskiego naruszył on zasady bezpieczeństwa i doprowadził do wypadku. Potrącił jadącą na rowerze Zofię Strączyńską i zbiegł z miejsca wypadku. Prokurator oskarżył go z paragrafu 177 a (wymuszenie pierwszeństwa) i 178 a (jazda pod wpływem alkoholu). Policja, gdy po paru godzinach dotarła do niego wykryła u niego podwyższony poziom alkoholu we krwi.
Poszkodowana Zofia Strączyńska w chwili wypadku straciła przytomność i miała złamaną rękę. Do dzisiaj odczuwa mocne dolegliwości pourazowe i ma poważne problemy ze zdrowiem. Późniejsze badania (w szpitalu na Parkitce, gdzie zawieziono ją po wypadku nie wykonano wszystkich badań, w tym podstawowego – prześwietlenia kręgosłupa) wykazały, że w wyniku potrącenia doznała złamania kręgu lędźwiowego.
Zofia Strączyńska nie otrzymała od Pawła Gonery żadnego zadośćuczynienia za uszczerbek na zdrowiu. Sam winowajca natomiast spokojnie zasiada w fotelu radnego. Pełni również funkcję prezesa OSP w Garnku.
Zapytany przez nas przewodniczący Rady Gminy Kłomnice Jarosław Łapeta, dlaczego radny Gonera, mimo wyroku skazującego, nadal pełni funkcję publiczną, stwierdził, że nic nie wie, bo nie otrzymał żadnego wyroku, a to co pisze prasa (na bieżąco opisywaliśmy sprawę na naszych łamach) nie jest dla niego autorytatywne. – Poprzedni wyrok (zadał w 2007 r.) mówił o nieumyślnym spowodowaniu wypadku, to nie predestynuje do wszczęcia działania pozbycia radnego mandatu – mówił nam.
Zdaniem Iwony Andruszkiewicz, zastępy dyrektora Wydziału Nadzoru Prawnego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego bezczynność władz gminy w sprawie radnego świadczy o lekceważeniu problemu.– Nie usprawiedliwia ich to, że sąd nie przesłał wyroku, bo sąd nie ma takiego obowiązku. Również radny nie jest zobligowany do przekazania wyroku. Władze powinny złożyć wniosek do Krajowego Rejestru Skazanych z prośbą o udostępnienie wyroku. Polskie przepisy mówią o wygaśnięciu mandatu w przypadku karalności radnego, zwłaszcza, gdy wyrok zapadł z oskarżenia publicznego. Sprawę trzeba wyjaśnić, dlatego w imieniu wojewody wystąpimy do Urzędu Gminy o wyjaśnienia – mówi dyr. Andruszkiewicz.
Stanowisko władz i wyjaśnienie przewodniczącego Jarosława Łapety, złożone „GCz” wskazują, co najmniej, na bagatelizowanie przestrzegania prawa polskiego. Trzeba podkreślić, że obowiązkiem władz gminy, zwłaszcza gdy nie dowierzały wiadomościom prasowym, było sprawdzenie informacji osobiście. Wystarczyło złożyć wniosek o wydanie wyroku do sądu lub Krajowego Rejestru Skazanych.
URSZULA GIŻYŃSKA