Skargi są zasadne


Decyzją Komisji Rewizyjnej, Rada Miasta Częstochowy rozpatrzy dwie skargi mieszkańców Częstochowy na działania geodety miejskiego. Obie łączy osoba byłego naczelnika Wydziału Geodezji – Pawła Kubika. W wyniku jego decyzji częstochowianie stracili swoje własności.

Pierwsza sprawa dotyczy Joanny Borek. W 2003 roku postanowieniem geodezyjnym Pawła Kubika utraciła ona na rzec gminy budynek mieszkalny. – Dzisiaj mieszkam w domu, ale już nie własnym. Najbardziej oburzający jest fakt, że bez postanowienia sądu magistrat w oparciu o zapisy pana Kubika wpisał nieruchomość do zasobów gminy. Wnioski pokontrolne NIK i wojewody wykazały nieprawidłowości działań pana Kubika, nie ma to jednak wpływu na zmianę decyzji administracyjnej – mówi Joanna Borek.
Obecny na obradach Komisji Rewizyjnej (6 lutego br.) naczelnik Wydziału Geodezji Jacek Kudła, podpierając się dokumentami stwierdził, że brakuje danych na potwierdzenie zarzutów pani Borek. – Kontrole Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Głównego Geodety Kraju potwierdziły, że w działaniach Pawła Kubika nie było nieprawidłowości. Sprawa fałszowania dokumentów, co zarzucano geodecie, była też skierowana do prokuratury, ale nie znalazła potwierdzenia w akcie oskarżenia do sądu. Skarga była została umorzona – tłumaczy naczelnik.
Wątek sprawy związany z prokuraturą, przysłuchujący się obradom przewodniczy Klubu Radnych PiS Artur Gawroński, określił jako niosący znamiona niedopatrzenia obowiązku. – Jak inaczej mogła zakończyć się sprawa, jeśli wniosek do prokuratury kieruje ta sama osoba, która podjęła krzywdzące decyzje, a prokuratura nie badała pism i dokumentów, tylko opiera się o wypowiedzi naczelnika. To ewidentne niedopatrzenia – skomentował.
Radca prawny Urzędu Miasta Częstochowy stwierdził, że na obecną chwilę urząd nie może zmienić decyzji administracyjnej, a pani Borek musi sama wystąpić do sądu. Jednak przewodniczy Komisji Ryszard Majer uznał, że działania urzędników miejskich ewidentnie spowodowały krzywdę. – Nie mogę się zgodzić, by pani Borek samodzielnie dochodziła zmiany tej decyzji. Jest ona spowodowana działaniem miasta i organ może to pomóc naprawić – stwierdził. Członkowie Komisji skargę przyjęli. Czterech radnych (PiS – Ryszard Majer i Zbigniew Strzelczak i PO – Magda Salwierak i Marcin Biernat) zagłosowało za; dwóch (SLD – Tomasz Blukacz i Ryszard Szczuka) wstrzymało się od głosu.
Na wniosek radnego Artura Gawrońskiego na Komisji stanęła sprawa Bogusława Łapaja z Kiedrzyna, który w wyniku postanowień geodety Pawła Kubika utracił działkę, nabytą w 1931 roku przez jego ojca od sąsiada – Jan Kulika. – Działkę użytkujemy od momentu zakupu, ale trzydzieści lat temu nagle dowiedziałem się, że nie jest ona moja, tylko jakiegoś koła z Brzezin Wielkich, a potem nabyło ją Kółko Rolnicze z Kiedrzyna. Zacząłem dochodzić swoich praw, ale moich dokumentów, w tym umowa zakupu, były odrzucane przez urzędników. W efekcie kolejne wyroki sądu zapadały na podstawie opinii osoby, która spowodowała całe zamieszanie, czyli geodety Kubika – mówi Bogusław Łapaj. Z przedstawionych przez niego dokumentów wynika, że wiele decyzji zapadło w dziwnych okolicznościach. – Ten teren nigdy nie był państwowy, należał zawsze do właścicieli prywatnych, ale ponoć należał on do Agencji Nieruchomości Rolnych. Te niby-sprzedaże przeprowadzono bez aktów notarialnych i zleceń sądowych. Kółko, które niby wykupiło grunt nie figuruje w Krajowym Rejestrze Sądowym, czyli nie prowadziło nigdy żadnej działalności. W aktach podaje się też różne wielkości spornego gruntu. Nigdy też nie zapadł wyrok sądowy, byśmy ten grunt mieli oddać. Grunt był i jest w naszym posiadaniu od zawsze – mówiBogusław Łapaj.
Podobnie jak w sprawie Joanny Borek i tu naczelnik Jacek Kudła powoływał się na dokumenty urzędu, które mają dowodzić, że nie doszło do zafałszowań w zapisach ewidencji gruntów. – Wszystkie adnotacje wynikają z prawidłowych orzeczeń sądowych. Doraźna kontrola wojewody w 2011 roku nie potwierdziła zafałszowań – stwierdził.
Przewodniczący Komisji Ryszard Majer przychylił się do tezy o krzywdzących działaniach administracji samorządowej. – Ewidentnie dokonuje się krzywda na mieszkańcu, stad jego skarga jest uzasadniona. Po zapoznaniu się z dokumentacją skargi, wysłuchaniu skarżącego ora wyjaśnień naczelnika Wydziału Geodezji i Kartografii Komisja doszła do przekonania, że stan wynikający z ewidencji gruntów jest niezgodny ze stanem faktycznym. Dlatego też w ocenie członków Komisji koniecznym jest podjęcie wszelkich możliwych działań zmierzających do wyeliminowania niezgodności dotyczących stanu prawnego nieruchomości skarżącego – stwierdził.
Za przyjęciem skargi zagłosowało 4 członków (PiS – Ryszard Majer i Zbigniew Strzelczak i PO – Magda Salwierak i Marcin Biernat), wstrzymało się trzech (SLD – Tomasz Blukacz, Zbigniew Niesmaczny i Ryszard Szczuka). Uchwała Komisji w tej sprawie będzie rozpatrywana na posiedzeniu Rady Miasta 20 lutego 2014 r.

UG

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *