SIŁA POWIATOWA


Wyższa Szkoła Bankowa w Bielsku-Białej przeprowadziła analizy skutków wynikających z połączenia powiatu ziemskiego z powiatem grodzkim. Dane na ten temat przedstawił prorektor Janusz Okrzesik. Analiza brutalnie demitologizuje tezy o konieczności połączenia powiatów.

Wyższa Szkoła Bankowa w Bielsku-Białej przeprowadziła analizy skutków wynikających z połączenia powiatu ziemskiego z powiatem grodzkim. Dane na ten temat przedstawił prorektor Janusz Okrzesik. Analiza brutalnie demitologizuje tezy o konieczności połączenia powiatów.
Przenieśmy metody badań grupy Janusza Okrzesika na nasz “śmietnik” i dokonajmy pobieżnie podobnej analizy. Mamy dwa powiaty z siedzibą władz w Częstochowie. Powiat ziemski, grupujący 16 gmin, ludność 135 tys.; i miasto Częstochowa (256 tys.) posiadające prawa powiatu. Od dłuższego czasu politycy, zarówno poprzedniej, jak i obecnej ekipy rządzącej przekonują o korzyściach płynących z połączenia powiatów grodzkich i “okrążających” ich ziemskich. Dochody Częstochowy z tytułu posiadanych uprawnień powiatowych wynoszą 168,2 mln zł, przy ogólnych dochodach miasta 429,4 mln zł. Wydatki na rzecz zadań powiatowych wynoszą 178,6 mln zł. Z dochodów własnych gmina Częstochowa dokłada do zadań powiatowych ok. 10 mln zł. Nie jest to wskaźnik wysoki. Według obliczeń Okrzesika miasto Bielsko – Biała dokłada do zadań powiatowych ok. 50 mln zł.
Ta wielkość jest jednakże myląca. Popatrzmy na konkretne wydatki. Utrzymanie i remonty dróg powiatowych kosztują nas 24,8 mln zł, przeznaczona na tel cel subwencja drogowa – 12 mln zł. Nie dokładamy do zadań powiatowych z zakresu szkolnictwa (szkoły średnie). W tym roku prowadzenie instytucji kultury przesunięto do zadań własnych miasta. W poprzednich latach dotacje na prowadzenie Teatru, Filharmonii, Muzeum nie przekraczały 50% rzeczywistych wydatków.
W Bielsku-Białej dotacje z środków własnych do zadań powiatowych dotyczyły w największym stopniu (tak jak w Częstochowie) – dróg, ok. 18 mln zł dołożono do szkół średnich i 11,5 mln zł powiatowym instytucjom kulturalnym i ochronie zabytków.
Jak wyliczył Okrzesik – środki uzyskiwane w dochodach na prowadzenie zadań powiatowych w Bielsku w ciągu ostatnich trzech lat pokrywały 3/4 rzeczywistych wydatków. Nawet jeśli w Częstochowie ta proporcja jest lepsza i tak można szacować koszt dopłat do powiatu w granicach 15%.
A co po połączeniu powiatów?
Powstaje nowa jednostka – powiat częstochowski – przejmująca zadania powiatu ziemskiego i zadania powiatowe miasta. Miasto ogranicza się do wypełniania zadań typowo gminnych. Urząd starosty przy ul. Sobieskiego otrzymałby do prowadzenia wszystkie częstochowskie szkoły średnie, szpitale, placówki kultury o znaczeniu subregionalnym. Bez tego bagażu miasto Częstochowa zyskuje nie tylko wspomniane 10 mln zł. Nie ma problemu z zadłużeniem szpitali, na powiat zrzucony jest obowiązek dokładania do Teatru i Filharmonii. Będzie mogło pozwolić sobie na zwiększenie pensji urzędników bądź brukowanie dróg gminnych.
W gorszej sytuacji będą mieszkańcy Częstochowy. Powiat nie ma środków własnych pozwalających uzupełnić niedobory w subwencjach państwa. Przekazanie tych instytucji powiatowi wymusi obniżenie wydatków na ich rzecz, tym samym obniży poziom działalności. Stracą więc zarówno mieszkańcy Częstochowy, jak i gmin sąsiadujących. Bo większość ich mieszkańców, w podobnym stopniu jak częstochowianie, korzysta z naszych szpitali i szkół średnich.
Drugi problem to obniżenie stopnia identyfikacji mieszkanców z powiatem. Połączony powiat liczyć będzie ok. 390 tys. mieszkańców (256 tys. Częstochowa plus 134 tys. powiat ziemski). Według nowej ordynacji zmniejszy się liczba radnych. Będzie ich 30, z tego 20 przypadnie na radnych z Częstochowy, 10 miejscami będą musiały podzielić się gminy – 16 gmin wchodzących w skład powiatu ziemskiego. Część z nich nie będzie miała swojego przedstawiciela. O polityce powiatu decydować będzie większość częstochowska… Jeśli przyjmiemy, że sens powiatu polega na integracji danej społeczności, to po połączeniu sens taki nie będzie zbyt widoczny.
Badanie przeprowadzone przez grupę Janusza Okrzesika z Wyższej Szkoły Bankowej z Bielska – Białej wnosi nowe spojrzenie do dyskusji o podziale administracyjnym Polski. Udowodnia, że łączenie biedy z niedostatkiem nie daje pozytywnych efektów. Dobrze brzmiące hasła nie mają równie dobrego przełożenia na rzeczywistość.

JAROSŁAW KAPSA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *