Nie udało się. Koszykarze II-ligowego TYTAN-a Częstochowa nie awansowali do I ligi i mają już praktycznie sportowe wakacje. Jeszcze wcześniej, bo przed dwoma tygodniami rozgrywki zakończyli przedstawiciele ŁKS-u Łódź i Legionu Legionowo. Tak krótki sezon to wina przedziwnego regulaminu, który sprawia, że zawodnicy w najbliższych tygodniach sami muszą zadbać o swoją formę, by we wrześniu celniej rzucać do kosza od rywali
Nie udało się. Koszykarze II-ligowego TYTAN-a Częstochowa nie awansowali do I ligi i mają już praktycznie sportowe wakacje. Jeszcze wcześniej, bo przed dwoma tygodniami rozgrywki zakończyli przedstawiciele ŁKS-u Łódź i Legionu Legionowo. Tak krótki sezon to wina przedziwnego regulaminu, który sprawia, że zawodnicy w najbliższych tygodniach sami muszą zadbać o swoją formę, by we wrześniu celniej rzucać do kosza od rywali.
– Ligę i awans macie już z głowy. Co dalej? Wypoczynek? – zagadnęliśmy na początek rozmowy trenera częstochowian Sławomira Gajdę.
– Co dalej? Po prostu nie wiem. W pierwszym rzędzie musimy na ten temat porozmawiać ze sponsorami. Oni tu mają najwięcej do powiedzenia. Jeśli zechcą pozostać z nami, w co gorąco wierzę, będziemy już myśleli o nowym sezonie.
– Czasu na to myślenie macie bardzo, bardzo dużo.
– Faktycznie. Siedem miesięcy bez ligowej koszykówki to lekka przesada. Ktoś, kto decyduje o takim właśnie prowadzeniu zmagań, sam chyba nie za bardzo się orientuje, co to znaczy tak długi okres bez spotkań o konkretną stawkę. Sam aż się zastanawiam, czy to negatywnie nie odbije się na zawodnikach.
– A właśnie, co z zawodnikami. Po raz pierwszy od wielu lat zawodnicy związani byli z klubem kontraktami. Czy luty, to ostatni miesiąc, za który, w tej sytuacji, otrzymają pobory?
– Kontrakty są ważne do kwietnia, bo wtedy, gdy je zawieraliśmy, nie wiedziano jeszcze dokładnie, jak długo ta liga będzie grać. Grała bardzo krótko.
– Konfrontację z Astorią Bydgoszcz oglądało ponad 1000 kibiców. Widać, że jest w naszym mieście zapotrzebowanie na porządną koszykówkę.
– Jest, bo ta frekwencja jest tego najlepszym dowodem. Żyliśmy nadzieją, że w tym roku uda się nam awansować do I ligi, ale nie udało się. Budowanie drużyny, która miała podołać temu zadaniu, nie jest jednak rzeczą prostą. Wiele się jednak nauczyliśmy, począwszy od zawodników, a na działaczach skończywszy. Szkoda to zmarnować.
– Zespół TYTAN-a został przed tym sezonem diametralnie przebudowany. Czy wszyscy nowi gracze sprawdzili się w częstochowskim zespole? Może ktoś zawiódł?
– Nie można mieć prawie żadnych zastrzeżeń do Dariusza Szynkiela i chyba Rafała Motyla. Inni, raz spisywali się lepiej, raz gorzej i z pewnością ich dyspozycja to materiał do przemyśleń na przyszłość. W każdym bądź razie ani Wacław Piński, ani Adam Rajkowski, ani Michał Pluta nie stanowili o sile zespołu. Przeanalizujemy ich osiągnięcia i wtedy podejmiemy decyzje co dalej. Wiele zależeć będzie od naszych możliwości finansowych.
– Kiedy wreszcie doczekamy się upragnionego sukcesu w wykonaniu naszej piątki?
– W rok ciężko zbudować drużynę. Astoria potrzebowała na to dwóch lat. Nie chcę niczego obiecywać, ale… Nie wszystko zależy od nas, trenerów, i zawodników.
– Dziękuję za rozmowę.
Andrzej Zaguła