ŚLADEM NASZYCH PUBLIKACJI
W poprzednim numerze „Gazety Częstochowskiej” poruszyliśmy problem niszczenia tablic upamiętniających miejsca kaźni częstochowian przez SB i MO w latach 40. i 50. Takie pamiątki usunięto z budynków przy ul. Śląskiej 22, gdzie znajdowała się siedziba SB i NKWD oraz przy ul. Dąbrowskiego 15, gdzie odbyło się zebranie założycielskie Regionu Częstochowskiej „Solidarności”.
Po artykule skontaktował się z nami mjr Armii Krajowej Henryk Baldowski, prezes Antykomunistycznego Związku Więźniów Politycznych Zarządu Głównego w Częstochowie. Jak nas poinformował Związek w latach 90. był inicjatorem wykonania czterech tablic ku czci więzionych i pomordowanych przez komunistów częstochowian, w tym tablicy przy ul. Śląskiej 22. – Wszystkie zostały wykonane z brązu za pieniądze ze składek członków naszego Związku. Upamiętniały one ludzi krzywdzonych przez reżim komunistyczny. Niestety, część z nich została zniszczona lub skradziona – mówi Henryk Baldowski.
AZWP ufundował tablice przy ul. Popiełuszki, gdzie mieścił się dawny posterunek policji, na prywatnej posesji przy ul. Waszyngtona 45, na budynku miejskim przy ul. Śląskiej 22 i przy ul. Kilińskiego 10 (dzisiaj siedziba pogotowia ratunkowego).
Tablice z brązu przedstawiały dużą wartość, stały się więc łupem złodziei. Jako pierwsza została skradziona, i do dzisiaj nie odnaleziona przez policję, tablica przy ul. Popiełuszki. – Przez wiele lat policja nie odnalazła sprawców tego wandalizmu. Parę lat temu były prezydent Tadeusz Wrona z funduszy miejskich wykonał tablicę z lastryko. Została uroczyście wmurowana podczas uroczystości Związku Sybiraków – opowiada mjr Baldowski.
Następnie zginęła tablica przy ul. Kilińskiego. – Budynek był remontowany i później okazało się, że tablicy nie ma. Znalazła się i została ponownie zawieszona, gdy w Wydziale Kultury Urzędu Miasta stwierdziłem, że sprawę oddam do prokuratury – mówi pan Henryk.
Większy problem wyniknął z tablicą przy ul. Śląskiej 22 (zarejestrowanej pod numerem ewidencyjnym 101/97), która wmurowano 1993 r. Miasto sprzedało budynek i nie zastrzegło w akcie notarialnym, że na ścianie pozostać ma historyczna, zarejestrowana w katalogu zabytków tablica. Nowy właściciel gmach wyremontował i pamiątki nie zwiesił. – Udałem się do Wydziału Kultury, by wyjaśnić sprawę. Ireneusz Kozera skierował pismo do właściciela budynku firmy „Kobnext”, ale ten odpowiedział, że nie tablicy nie posiada i nie dysponuje wiedzą, kto mógłby ją mieć. Stwierdził jedynie, że okoliczności jej zaginięcia wskazują na kradzież. Napisałem więc pismo do prokuratury o wszczęcie śledztwa, ale umorzono je. Pani Halina Jędrecka z WK powiedziała mi, że tablicę z lastryko magistrat może wykonać, ale dopiero w przyszłym roku. To dla mnie żadne pocieszenie, bo sprawa się ciągnie blisko dwa lata – komentuje mjr Baldowski. Zniszczenie tablicy ma dla niego szczególny wymiar. Był on bowiem w tym miejscu, jako żołnierz Armii Krajowej, więziony i poddawany torturom. Dzisiaj w miejscu memorialnej tablicy wiszą reklamy.
Jedyna tablica, która nie został ruszona i do dzisiaj wisi na swoim miejscu, to tablica przy ul. Waszyngtona 45.
URSZULA GIŻYŃSKA