Dobrze wyszkoleni strażacy są gwarantem poczucia bezpieczeństwa w przypadku pożaru i wypadku drogowego. W myśl tej zasady postępuje kierownictwo Centralnej Państwowej Szkoły Straży Pożarnej w Częstochowie. Jej obecny komendant – st. bryg. mgr inż. Marek Chmiel, który kieruje szkołą od 19 lipca 2009 roku, realizuje wiele innowacyjnych zadań mających usprawnić i unowocześnić system edukacji kadetów. W rozmowie z Gazetą Częstochowską opowiada o przeprowadzonych przedsięwzięciach i kolejnych zamiarach.
Dobrze wyszkoleni strażacy są gwarantem poczucia bezpieczeństwa w przypadku pożaru i wypadku drogowego. W myśl tej zasady postępuje kierownictwo Centralnej Państwowej Szkoły Straży Pożarnej w Częstochowie. Jej obecny komendant – st. bryg. mgr inż. Marek Chmiel, który kieruje szkołą od 19 lipca 2009 roku, realizuje wiele innowacyjnych zadań mających usprawnić i unowocześnić system edukacji kadetów. W rozmowie z Gazetą Częstochowską opowiada o przeprowadzonych przedsięwzięciach i kolejnych zamiarach.
Z jakimi planami przyjechał pan do Częstochowy i Centralnej Szkoły Państwowej Straży Pożarnej?
– Obejmując stanowisko komendanta zastałem surowy stan budynku wielofunkcyjnego. Jednym z zadań jakie uzgodnił ze mną komendant główny było zakończenie ciągnącej się od dziesięciu lat inwestycji i uruchomienie nowych sal, auli, laboratoriów oraz uruchomienie nowej jednostki ratowniczo-gaśniczej i Europejskiego Centrum Szkolenia Pożarniczego.
Co w takim razie udało się panu w ciągu tych dwóch i pół roku zrealizować? Co pan uważa za swój sukces?
– Nigdy nie rozpatrywałem mojej pracy w kategorii sukcesu. Jednocześnie musze powiedzieć, ze zadanie jakie postawił przede mną komendant główny kończymy i w maju przyszłego roku oddajemy do użytku nowy obiekt wielofunkcyjny, który posłuży nie tylko naszym kadetom i słuchaczom, ale również strażakom i ratownikom z całej Polski, a nawet z Europy. Obiekt ma powierzchnię 8,5 tysiąca metrów kwadratowych, posiada aulę na trzysta miejsc, hotel o standardach europejskich na trzysta łóżek oraz zaplecze dydaktyczne w postaci laboratorium do badań przeciwpożarowych w energetyce. Jesteśmy jedynym ośrodkiem w Polsce z pracownią o takim zakresie, co nie jest bez znaczenia, biorąc pod uwagę zjawisko zwarcia elektrycznego jako przyczynę pożaru. Przygotowujemy również laboratorium ratownictwa technicznego z nowoczesnym stanowiskiem prezentacji działania poduszek powietrznych w samochodzie. Nasza jednostka ratowniczo-gaśnicza ma od ośmiuset do tysiąca dwustu wyjazdów rocznie. Jesteśmy też jedną z dwóch jednostek na Śląsku posiadających grupę i sprzęt do specjalistycznego ratownictwa technicznego.
Należy podkreślić, że zabezpieczamy teren Częstochowy, powiatu częstochowskiego i województwa śląskiego – łącznie w systemie zmianowym pełni służbę 48 strażaków. Stanowimy również odwód operacyjny Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej, to znaczy, że w każdej chwili możemy być dysponowani do udziału w akcji ratowniczej i wówczas jesteśmy zobligowani do wysłania czterdziestu strażaków w dowolne miejsce w kraju.
Studenci biorą udział w akcjach. Czy to nie jest zbyt ryzykowne?
– Kadeci są przygotowywani do działań już po pierwszym semestrze nauki. Do akcji jadą po zakończeniu szkolenia podstawowego, w trakcie którego nabywają praktyczne umiejętności na poligonie szkolnym i jednostce ratowniczo-gaśniczej. W ciągu całego cyklu nauki w szkole kadeci uczestniczą w około 60 wyjazdach do pożarów i innych zdarzeń ratowniczych.
Czyli szkolenie kadetów powinno być przeprowadzane bardzo fachowo…
– … i w sposób naturalny, a zatem w warunkach, które przygotują ich do właściwych zachowań w trudnych i realnych sytuacjach. Takie warunki pozwalają czuć się pewnie w czasie akcji, a osobom potrzebującym pomocy czuć się bezpiecznie. Dlatego nie możemy szkolić jedynie za pomocą wykładu, prezentacji multimedialnych i internetu, choć jest to również ważne, ale musimy stworzyć uczniom w miarę rzeczywiste warunki i zasymulować realne zdarzenia. Mamy około 100 różnych scenariuszy zagrożeń i akcji ratowniczych. To jednak nie wystarcza, stąd pomysł na budowę specjalistycznej hali do ćwiczeń z symulatorem lotu helikoptera, torem i wspinalnią pożarniczą oraz ścianą wspinaczkową, laboratoriami CBRN oraz symulatorami pożarów wewnętrznych.
Ilu uczniów szkoli w CS PSP?
– Na studium dziennym mamy 210 kadetów, na zaocznym – 260. Łącznie w ciągu roku szkolimy około tysiąca pięćset osób z całego kraju i z zagranicy. W tym roku na kursach mieliśmy 22 grupy zawodowe, między innymi z Gruzji, Ukrainy, Białorusi – w ramach europejskich i polskich miękkich projektów szkoleniowych. Szkoła cieszy się ogromną popularnością. Na sto miejsc mamy około tysiąca kandydatów. Nasi kadeci, to wspaniali, młodzi ludzie. Osiągają liczne sukcesy. Każdy absolwent szkoły ma zagwarantowaną pracę na terytorium Polski.
To w dzisiejszych czasach ewenement.
– Szkolenie strażaka jest bardzo kosztowne i nie stać nas, by absolwenci po zakończeniu nauki siedzieli i czekali na pracę. Technika idzie tak do przodu, technologie się zmieniają i strażacy muszą za tym nadążać.
Wróćmy do nowego projektu – budowy hali specjalistycznej. Czy jest ona tak potrzebna, skoro studenci nabierają praktykę podczas akcji rzeczywistych?
– Tak, coraz częściej wykonujemy trudniejsze zadania. Profesjonalna hala umożliwi kadetom poznanie różnych wariantów zachowań. Poza tym wpłynie na unowocześnienie metod nauczania. Dzięki specjalistycznej hali, Polska ma szansę stać się europejskim centrum szkolenia w branży pożarniczej. Zyska na tym i Częstochowa, gdyż tworząc dobre warunki dla szkolenia ratowników sprzyjamy rozwojowi miasta.
Czyli w Polsce nie ma jeszcze hali o tak wysokim techniczno-naukowym zapleczu? Skąd zaczerpnął pan pomysł na jej budowę?
– Jako kierownictwo szkoły dążymy do stworzenia takich warunków, by strażacy mogli się uczyć na profesjonalnych systemach. Podpatrujemy zatem jak szkolnictwo udoskonalają nasi sąsiedzi – Niemcy, Szwedzi czy Amerykanie. Intensywnie rozwijamy współpracę z innymi szkołami na świecie.
Czy hala oraz zastosowany sprzęt i metody nauki nie będą zbyt szkodliwe?
– Trzeba pamiętać, że Krajowy System Ratowniczo-Gaśniczy ma na celu ochronę życia, zdrowia, mienia i środowiska, nie tylko poprzez walkę z pożarami lub innymi klęskami żywiołowymi, ale też przez ratownictwo techniczne, medyczne oraz chemiczne i ekologiczne. Strażacy muszą zatem odróżniać różne zagrożenia, by zastosować odpowiednie środki ratownicze. Muszą zatem poznać zapach chloru, fosgenu, amoniaku. Te substancje będą stosowane podczas nauki w nowej hali, ale zapewniam, w ilościach i stężeniach całkowicie nieszkodliwych dla organizmu człowieka i środowiska. Również używany gaz ziemny nie naruszy równowagi środowiska naturalnego-to najbardziej ekologiczne paliwo. Emisja CO2 ze spalania gazu jest do 30 proc. mniejsza niż w przypadku ropy oraz do 60 proc. mniejsza niż w przypadku węgla. Znacznie zredukowana jest także emisja innych substancji, w tym związków siarki oraz azotu, a w procesie spalania nie powstają odpady.
Czy substancje chemiczne na pewno nie będą szkodliwe?
– Amoniak będzie używany w ilości 200 mg/miesiąc (jednorazowo nie więcej niż 20 mg). Proszę pamiętać, że amoniak jest substancją powszechnie występującą w przyrodzie, posiada szerokie zastosowanie w wielu dziedzinach życia: jako spulchniacz do ciast (amoniak do pieczenia ciast – 100 g produktu zawiera 22 g amoniaku), do wypełniania poduszek powietrznych w samochodach, składnik środków do mycia luster (np. Window zawiera 5 proc. amoniaku – czyli w 1 litr zawiera 50 ml amoniaku, tj. ok.50 mg), jest też składnikiem leków przeciwgruźliczych oraz stosowany w krioterapi, a także w produkcji nawozów sztucznych. Z kolei chlor będzie używany w ilości około 15 mg/miesiąc (jednorazowo nie więcej niż 1,5 mg). Jest silnym utleniaczem, wybielaczem i środkiem dezynfekującym, składnikiem wielu powszechnie spotykanych soli oraz innych związków. Podobnie chlor jest szeroko stosowany do wyrobu wielu produktów używanych na co dzień – antyseptyków, barwników, pożywienia, środków owadobójczych, farb, produktów naftowych, tworzyw sztucznych, lekarstw, wyrobów włókienniczych, rozpuszczalników, itd. Np. 1 litr wybielacza ACE zawiera 10 ml (10 mg) czystego chloru.
A tajemniczo brzmiący fosgen?
– Będziemy go używać w ilości 5 mg na miesiąc (jednorazowo nie więcej niż 0,5 mg). Fosgen stosowany jest w przemyśle farmaceutycznym, przy produkcji barwników oraz tworzyw sztucznych, np. poliwęglanów, pianki poliuretanowej. Pewne jego ilości powstają w procesach spalania, w których obecne są związki chloru, np. przy spalaniu tworzyw sztucznych (np. PCV), w pożarach lasu oraz spalaniu freonów wypełniających instalacje chłodnicze. Wyczucie chloru jest zatem bardzo istotne. Z kolei treningowe źródła promieniowania jonizującego (Cez-137, Stront-90, Ameryk-241) to przedmioty wielkości pastylki np. polopiryny S (średnica ok. 1 cm). Poziom emitowanego promieniowania jest tak znikomy, iż tylko najbardziej czułe przyrządy są w stanie je wykryć. W praktyce tego typu przedmioty stosuje się do kalibracji przyrządów pomiarowych. Podobne źródła stosowane są również w przeciwpożarowych czujkach dymu, stosowanych w wielu obiektach użyteczności publicznej. Wielokrotnie wyższe dawki promieniowania są obecne w przemyśle czy podczas wykonywania zabiegów medycznych (RTG płuc, radioterapia). Wszystkie dawki są dawkami maksymalnymi i przewidujemy, że w rzeczywistości będą to dawki o 30-50 proc. mniejsze od zakładanych.
Proszę jeszcze wyjaśnić skrót CBRN, który wzbudził niepokój niektórych osób.
– Termin ten stosowany jest na świecie w zakresie zagrożeń chemicznych, biologicznych, radiologicznych i nuklearnych. Działania służb ratowniczych w przypadku CBRN sprowadzają się do ochrony ludności, likwidacji zanieczyszczeń i łagodzenia skutków CBRN. Wykonują je również strażacy i muszą być do tego przygotowani. CBRN jest zamiennikiem dla NBC (zagrożenia jądrowe, biologiczne i chemiczne) stosowanego w czasach „zimnej wojny”, który zastąpił termin ABC (zagrożenia atomowe, biologiczne i chemiczne) – używany w latach pięćdziesiątych. Dodanie R (radiologiczne) jest konsekwencją „nowego” zagrożenia broni radiologicznej – znanego również jako „brudne bomby”.
Hala będzie posiadać symulator lotu śmigłowcem. Czy nie będzie zbyt hałaśliwa dla okolicznych mieszkańców?
–Symulator lotu śmigłowca nie posiada silników jak rzeczywiste helikoptery, w związku z tym nie może być mowy o emisji hałasu. Symulator zamontowany jest na suwnicy, która posiada złożony system sterowania włącznie ze sterowaniem powierzchni ziemi za pomocą pilota. Takie rozwiązania oraz hermetyczna konstrukcja hali wykluczają prawie całkowicie uciążliwości wynikające z emisji hałasu.
Budowa hali to poważna inwestycja finansowa.
–Tak. Mamy już obiecane wsparcie od marszałka województwa śląskiego, komendanta głównego oraz zabezpieczone środki własne. Mam nadzieję, że i prezydent Częstochowy dołoży swoją cegiełkę. Ponadto wspólnie z Akademią Jana Długosza i Politechniką Częstochowską złożyliśmy duży grant. Dobrze układa się nam współpraca z uczelniami, to dobrze wróży, bo nie można oddzielać pożarnictwa od nauki. .
Koszt budowy hali szybko się zwróci. Szkolenia naszych kadetów trwają przez dziewięć miesięcy w roku, w pozostałe miesiące będziemy ją udostępniać innym służbom. Skorzystają z niej: policja, GOPR, TOPR, wojsko, straż graniczna, antyterroryści. Hala, choć jeszcze nie jest wybudowana, już budzi zainteresowanie. Mamy dużo zapytań od szkół pożarniczych z Anglii i Holandii, gdyż nasza oferta będzie tańsza od niemieckiej. Pozyskane w ten sposób środki pozwolą utrzymać w dobrej kondycji cały obiekt szkolny. To ponad 15 hektarów plus budynki, których część pochodzi z 1902 roku.
Pochwalił się pan, że szkoła realizuje sporo unijnych projektów.
– Składamy dobre wnioski. Mamy też przychylność decydentów, ponieważ kontrole sprawdzające wykorzystanie funduszy wypadają bardzo dobrze. Do tej pory zrealizowaliśmy siedem projektów. W tym roku za fundusze pomocowe przeprowadziliśmy szkolenia międzynarodowe z Białorusią, Ukrainą i Gruzją. W przyszłym zamierzamy prowadzić szkolenia dla Ukrainy i Mołdawii. Współpracujemy z jedenastoma szkołami w Europie z Francji, Niemiec oraz z krajów zza wschodniej granicy. Nasi zagraniczni partnerzy również dzielą się swoim doświadczeniem w zakresie pożarów i ratownictwa.
Przebywa już pan w naszym mieście ponad dwa lata. Jak ocenia pan częstochowian?
– Pochodzę z Lublina, a przyjechałem z Warszawy. W Częstochowie spotkałem wspaniałych ludzi, z którymi mam przyjemność pracować. Myślę, że i mieszkańcy są bardzo otwarci i serdeczni, spotykam się tu z dużą życzliwością na różnych polach życia społeczno-zawodowego.
Co jest najważniejsze w szkoleniu strażaka?
– Stworzenie mu dobrych warunków do nauki, by miał dobry, pewny sprzęt, by mógł uczyć się na najbardziej rzeczywistych warunkach. Strażak musi być zawsze w pogotowiu. Za przykład może posłużyć szybka i fachowa reakcja naszego studenta, który idąc do sklepu był świadkiem wypadku i uratował życie kobiecie.
Dziękuję za rozmowę.
URSZULA GIŻYŃSKA