Radson Malma Włókniarz Częstochowa – Pergo Gorzów 45:45
Jeśliby patrzeć na tegoroczne osiągnięcia żużlowców Radsona Malmy Włókniarza i Pergo Gorzów, faworytami tego spotkania byli podopieczni Stanisława Chomskiego. Goście przyjechali pod Jasną Górę tylko z jednym obcokrajowcem, Australijczykiem Jasonem Crumpem. Jak się okazało, ten był w znakomitej dyspozycji i świetnie radził sobie z gospodarzami. Żużlowcy zagraniczni z ekipy Czesława Czernickiego mieli lepsze i gorsze momenty. O ile Ryan Sullivan w kluczowych momentach nie zawodził, to Duńczyk Brian Andersen po raz kolejny nie zachwycił. Nie chodzi nawet o wynik punktowy, lecz o styl jego jazdy – mało przemyślany. Nie przystawał on do uczestnika tegorocznego cyklu Grand Prix. Wynik remisowy (45:45), który ostatecznie padł w tym spotkaniu nie krzywdzi żadnej ze stron.
Mimo, że częstochowski tor tuż przed meczem wydawał się być mocno przyczepny, w rzeczywistości taki nie był. Stąd mieliśmy w tym spotkaniu niewiele ciekawych wyścigów i tak lubianej walki na dystansie. Po trzech wyścigach miejscowi prowadzili 11:7, ale w następnej fazie meczu gorzowianie zaprezentowali się jako zespół niezwykle wyrównany. Szczególnie, gdy biegi czwarty i piąty wygrali podwójnie i objęli prowadzenie. Nadzwyczaj dobrze spisywał się najbardziej doświadczony z żużlowców Pergo, Piotr Świst, którty w gonitwie ósmej w popisowy wręcz sposób rozprawił się z Tomaszem Jędrzejakiem. Markowany atak po zewnętrznej, atak przy krawężniku, to wszystko mogło przypaść do gustu zasiadającej na trybunach publiczności.
Po jedenastu pojedynkach Pergo prowadziło w Częstochowie 36:30. W kolejnym starcie, jadący z rezerwy taktycznej Sullivan i Jędrzejak koncertowo rozegrali pierwszy wiraż i pomknęli do mety nie oglądając się na rywali. Gdy zawodnicy z Częstochowy dubletem zwyciężyli w gonitwie czternastej wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Emocje sięgnęły wówczas zenitu. Finałowa batalia przyniosła jednak miejscowym sympatykom żużla małe rozczarowanie. Po starcie, na czele wyścigu znaleźli się Crump i Sullivan, ale desperacka szarża Sullivana rozdzieliła duet Pergo i zapewniła naszemu zespołowi remis w całym spotkaniu.
Niepocieszony takim stanem rzeczy był szkoleniowiec przyjezdnych Stanisław Chomski.
– Zepsuliśmy ten mecz okrutnie. Proszę tak napisać, zepsuliśmy okrutnie. W decydujących momentach zawalił Mariusz Staszewski. Spalił się i tyle. Nie myślałem, że czternasty bieg przegramy podwójnie. Wcześniej zaskoczył też nas Pietrzyk, który wygrał trzynaste starcie.
Wymieniany po wielokroć Jędrzejak, starał sie jak mógł, aby jego drużyna zainkasowała komplet ligowych “oczek”, po spotkaniu nie był w najgorszym humorze.
– Jeździło mi się bardzo dobrze, chociaż tor powinien być naszym sprzymierzeńcem, a nie gości. A czasami odnosiłem wrażenie, że lepiej dostosowali się do niego gorzowianie. Do siebie mogę mieć pretensje za porażkę ze Świstem i pierwszy słaby start. W pozostałych nie dałem plamy.
Podczas spotkania częstochowski fan club Włókniarza, z jego prezesem Januszem Dankiem na czele, przeprowadził zbiórkę pieniędzy na rzecz poszkodowanego w wypadku na torze w Rybniku zawodnika leszczyńskiej Unii, Andrzeja Szymańskiego. To nie pierwszy humanitarny gest fan clubu, który niejednokrotnie udowadnia, że w takich sytuacjach zawsze można na niego liczyć.
ANDRZEJ ZAGUŁA