Michał Zacharek, jako jedyny finalista z Częstochowy, w konkursie Instytutu Pamięci Narodowej „Sprzączki i guziki z orzełkiem ze rdzy… – Katyń 71 lat po zbrodni”, w październiku wyruszył w patriotyczna podróż na Ukrainę. W swojej pracy, przygotowanej pod opieką mgr. Rafała Piotrowskiego i mgr. Marka Fiszera, opisał Adama Bartosiewicza, zamordowanego przez NKWD w Charkowie.
– Pierwszym punktem wycieczki była Bykownia – miejsce grobu ofiar stalinowskiego terroru, w którym pochowano 100-120 tys. osób. Większość zamordowanych to Ukraińcy, ale 3.435 ofiar to Polacy z tzw. „ukraińskiej listy katyńskiej” – mordu dokonanego na podstawie tych samych decyzji najwyższych władz ZSRR, których skutkiem była śmierć Polaków m.in. w Katyniu, Charkowie i Miednoje. Charakterystyczne i symboliczne dla tego miejsca są tzw. ręczniki, zdobione ukraińskimi wzorami, które towarzyszą Ukraińcowi od samego początku życia, od narodzin po grób. Przewiązane wokół drzew, dają wymowny i przejmujący obraz. Mieliśmy niebywałą okazję zobaczyć to miejsce, w krótkim czasie po pracach ekshumacyjnych, poprzedzających budowę nekropolii polskich ofiar zbrodni katyńskiej w Bykowi, której powstanie planuje się na 2012 r. – opowiada Michał.
Kolejnym przystankiem był cmentarz Piatichatki w pobliżu Charkowa, gdzie pochowanych jest ponad 4 tys. oficerów Wojska Polskiego, jeńców z obozu w Starobielsku zamordowanych w Charkowie przez NKWD. – Placówka NKWD mieściła się w centrum miasta, co spowodowało, że egzekucji dokonywano z włączonymi wentylatorami i silnikami samochodowymi, żeby zagłuszyć strzały. Zwłoki wywożono pod osłoną nocy i zakopywano w przygotowanych wcześniej dołach. Obszar pochówku odizolowano i stał się on niedostępny, aż do 1991 roku. Dopiero 17 czerwca 2000 roku otwarto tu cmentarz. Dla podkreślenia dramatu zbrodni, miejsca te zostały zaznaczone czarną bazaltową kostką. Groby w formie kurhanów są także pokryte czarną, drobną kostką bazaltową, a jej kamienie uświadamiają liczbę ludzi spoczywających w każdej mogile. Na kurhanach umieszczone są żeliwne krzyże. Centralnym punktem cmentarza jest dwuczęściowa żeliwna, czarna ściana z podziemnym dzwonem. Jego stłumiony dźwięk ma symbolizować prawdę, której nie da się ukryć, nawet pod ziemią. Tu odbyła się uroczysta msza święta. Był to kulminacyjny moment naszego wyjazdu – kontynuuje uczeń.
Z Charkowa trasa wiodła do Krzemieńca, miasta rodzinnego Juliusza Słowackiego. – Ziemia krzemieniecka zwana była Wołyńską Szwajcarią a Krzemieniec – Atenami Wołynia. Niestety, do dziś niewiele pozostało z dawnej świetności miasta. Nadal jest ostoją polskości na Kresach Wschodnich. To tu uczestniczyliśmy we mszy świętej, odprawianej tradycyjnie w języku polskim. Zwiedzaliśmy ponadto „Dworek Juliusza Słowackiego”, w którym mieszkał poeta –wyjaśnia Michał.
Ostatnim już punktem wyprawy był Lwów, miasto w którym ślady polskości spotyka się niemalże na każdym kroku. – We Lwowie najbardziej poruszył mnie zabytkowy Cmentarz Łyczakowski, na którym spoczywa wielu zasłużonych Polaków m.in. Maria Konopnicka, Artur Grottger czy Gabriela Zapolska. Ich mogiły przyozdobione są polskimi flagami, świeżymi kwiatami i niezmiennie pala się tu znicze. Następnie udaliśmy na Cmentarz Obrońców Lwowa, w tym Orląt Lwowskich. Tu spoczywa m.in. 9 – letni chłopiec, który walczył o polski Lwów. Udział w tym wyjeździe patriotycznym był dla mnie wielkim zaszczytem. To była dla mnie ważna lekcja historii, którą zapamiętam na bardzo długo – podsumowuje Michał Zacharek.
UG