Choć do ślubu nie doszło, po spektaklu zapanowało ogólne szczęście. Przedstawienie spodobało się publiczności, dyrektorzy teatru w spontanicznym odruchu nie omieszkali podzielić się swoim spełnieniem. – Jestem szczęśliwy – powiedział zaraz po przedstawieniu Piotr Machalica. Podobne wyznanie padło z ust Roberta Dorosławskiego
“Ożenek” to opowieść o nieudanej próbie zeswatania pogrążonego w nieróbstwie starego kawalera, Iwana Kuźmicza Podkolesina (Adam Hutyra), radcy dworu, z nie pierwszej już młodości panną Agafią Tichonowną (Iwona Chołuj), córką średniozamożnego kupca. Podkolesin staje w szranki z trzema innymi kandydatami skojarzonymi przez swatkę Fiokłę (Małgorzata Marciniak): łasym na wdzięki kobiece, a tych pannie nie brakuje, emerytowanym lejtnantem marynarki Żewakinem (Andrzej Iwiński), małostkowym asesorem kolegialnym Jajecznicą (Antoni Rot) i młodym, nad wyraz subtelnym Nikiforem Iwanowiczem Anuczkinem (Sebastian Banaszczyk). Przyjaciel Podkolesina, bez żenady wtrącający nos w cudze sprawy Koczkariow (Waldemar Cudzik), sprytną intrygą wymusza na Agafii odprawienie konkurentów Iwana Kuźmicza. Z gry odpada również wskazany przez ciotkę Agafii Duniaszkę (Agnieszka Łopacka) Starikow (Robert Rutkowski).
Na tej kanwie Gogol z psychologicznym znawstwem natury ludzkiej stworzył komedię pełną dowcipu i bezlitosnej satyry, obnażającą nasze wady. Jednak pod powłoką miażdżącego krytycyzmu, pozbawionego jakiegokolwiek sentymentu, kryje się coś więcej. Niezaradności, głupocie, służalczości, prowincjonalizmowi towarzyszy ludzka niemoc i strach. W obawie przed ośmieszeniem i zdradą, przed zazdrością i zawiścią chowamy się w skorupach i uciekamy od uczuć, do których tak tęsknimy. Tym samym skazujemy się na samotność, często odrzucenie.
Jakże i dzisiaj gogolowskie widzenie świata jest aktualne. Groteska, zagubienie, partykularyzm towarzyszą nam na co dzień. Jak uniknąć konsekwencji zakłamania, pruderii i tępoty? Jak nie dać się wciągnąć w sieć niezdrowych układów społeczno-obyczajowych? Gogol znalazł na to radę. Śmiech, który bawi, uczy i, co ważne, uzdrawia. Tylko czy potrafimy na własne wady spojrzeć z dystansem, by bez oporu śmiać się z własnych słabości i ograniczeń?
Serce się raduje, gdy na rodzimej scenie oglądamy przedstawienie z kanonu klasyki światowej literatury, przedstawienie z uniwersalnym przesłaniem i celnymi spostrzeżeniami. A dodatkowo na dobrym poziomie artystycznym. Aktorom, przygotowanym przez Gabriela Gietzkiego, reżysera młodego pokolenia, od pierwszych scen w pełni udaje się wprowadzić widza w historię nakreśloną ostrym i ciętym piórem Mikołaja Gogola. W świat komicznych relacji międzyludzkich, zdominowanych nieporadnością, głupotą i zakłamaniem. Postaci bohaterów “Ożenku” tak wyraziście przedstawione przez Gogola, w interpretacji naszych aktorów prezentują się równie barwnie i mocno. Cały zespół, nawet Robert Rutkowski, który wszedł na scenę na jeden moment i nie odezwał się słowem, grał bez zarzutu. Wszystko współgrało i miało swoje uzasadnienie. Przy całym aplauzie wyróżnić trzeba Antoniego Rota i Andrzeja Iwańskiego. Ich postaci, nakreślone z energią i fantazją, bawiły i naturalnie pobudzały do śmiechu. Równie ciekawie zbudowały swoje role Małgorzata Marciniak i Agata Chołuj. Komizm sytuacyjny w wykonaniu pani Agaty wsparto efektem dźwiękowym i kompilacja przyniosła oczekiwany rezultat, czyli salwy śmiechu. Przecież o to chodziło.
URSZULA GIŻYŃSKA