OSTRY DYŻUR. Friedrich Merz – Kanclerz IV Rzeszy


Rozpoczyna się nowy – w historii Europy i Świata – rozdział niemieckiego obłędu. Przewidział to niedługo przed swoją śmiercią prezydent Lech Kaczyński: „Nasza rozgrywka w Unii Europejskiej to w pewnym sensie gra o suwerenność wobec polityki niemieckiej” – dodając, iż Niemcom „Chodzi o to, aby nie pozwolić Polsce stanąć na drodze Niemiec do statusu mocarstwa w skali globalnej”.

 

 

Szerokim echem po całym świecie odbiło się przemówienie kanclerza Mertza wygłoszone 2 października br. do 230 niemieckich dyplomatów rozsianych po całym globie. Tak rzeczone przemówienie Mertza ocenił w Radiu Wnet Bronisław Wildstein: „Mertz stwierdził, że Niemcy muszą odgrywać światową rolę. A jego pochwała Unii Europejskiej była pochwałą instytucji, która jednoznacznie służy interesom Niemiec”.

Na innym forum kanclerz Niemiec zapowiedział: „Jesteśmy gotowi przejąć odpowiedzialność za przywództwo”. I dodał, że tylko silna /…/ Europa oparta na wspólnych /…/ interesach może prowadzić dialog z partnerami, takimi jak USA, czy konkurować z Chinami na równych zasadach. I to właśnie jest nasz cel”.

Gdy tylko Mertz wygrał wybory parlamentarne w lutym 2025 roku, natychmiast oświadczył: „Absolutnym priorytetem dla Europy jest jak najszybsze uniezależnienie się od USA”. I powątpiewał czy NATO w ogóle dotrwa do swego projektowanego na koniec czerwca 2025 roku szczytu w Hadze.

Potrzebny jest w tym miejscu krótki komentarz geopolityczny. Przepędzanie Stanów Zjednoczonych z Europy – przez Mertza i jego niemieckich kamratów – zakrawa na szaleństwo, a instrumentalne traktowanie – przez Mertza – Chin, a zwłaszcza zapowiedź konkurowania Niemiec z Państwem Środka to najzupełniejszy obłęd. Ale to tylko pozory… Przecież od zjednoczenia w 1990 roku mają Niemcy swego oddanego, strategicznego sojusznika w postaci Rosji, a w szczególności w osobie jej prezydenta Władimira Putina.

Od początków ostatniej dekady XX wieku to sojusz niemiecko-rosyjski dyktuje tempo światowych napięć i zagrożeń. Wypraszanie USA z Europy, wojny na Ukrainie i szereg innych wydarzeń – wpisują się w scenariusz geostrategicznego sojuszu Berlina z Moskwą. II wojna światowa nie odmieniła wzajemnego spozycjonowania wobec siebie Rosji i Niemiec, bo nie zmieniła geografii i wynikających także z mapy geopolitycznych uwarunkowań.

Już pierwszy kanclerz powojennych Niemiec Konrad Adenauer przełamywał lody na Kremlu z Chruszczowem. Następni kanclerze Niemiec – Brandt, Kohl, Schröder, Merkel, Scholz znacznie śmielej i ze znaczącymi sukcesami poszli tą samą drogą. Niemcy nigdy nie zapomną, że to ze strony Rosji spotkał ich dar zjednoczenia.

A przywódcy Niemiec i Rosji nigdy nie zapomnieli o doktrynie lorda Mackindera, iż kto rządzi Światową Wyspą (w przybliżeniu Euroazją) ten rządzi Światem. I o to – by rządzić Światem – Niemcom i Rosji chodzi.

Przywódcy obu państw już od trzech dekad w trybie operacyjnym przyglądają się mapie Euroazji. Szczególnie upajają się efektem skali: od Atlantyku po Pacyfik (PACATL!); od Lizbony po Władywostok. Dostrzegli również na mapie tych olbrzymich obszarów pewną rzekę – Wisłę i zgodnie, wspólnie orzekli strategiczni planiści niemieccy i rosyjscy, iż właśnie Wisła bardzo im pasuje jako linia demarkacyjna między Niemcami i Rosją.

Czy jest odpowiedź – i gdzie jej szukać – na pytanie: Jak uniknąć III wojny światowej, a właściwie: Pierwszej i Ostatniej, bo w spodziewanych konsekwencjach – totalnej, czyli nuklearnej. Odpowiedź jest: w geopolityce. Wiceprezydent USA J.D. Vance powiedział, iż są trzy mocarstwa w Świecie: USA, Chiny i Rosja; a po chwili dodał: „w zasadzie, to dwa i pół”. I w tym tkwi sedno. Rosja w swej dumie poczuła się „urażona”, a Niemcy – zachwyceni. I kanclerz Mertz wypalił: „to my – Niemcy – dorobimy te brakujące „pół” i razem z Rosją utworzymy coś więcej, niż tylko trzecie mocarstwo. I to się zaczyna dziać! Prezydent Putin uważa, że rozpad ZSRR to było nieszczęście dla Świata. Nie dla Rosji, bo ta przetrwa ze swym balistycznym potencjałem, surowcami, głębią strategiczną… To tylko nieszczęście – dla Świata.

Pierwszym symptomem owego nieszczęścia było to, iż Świat zgłupiał. Świat zgłupiał, bo orzekł, że pozostało tylko jedno mocarstwo, a Historia się skończyła.

Szybko nastąpiła korekta i pełna rewizja tego nonszalanckiego poglądu. Pani Historia nie przestała dawać znać o sobie, a „jedynemu mocarstwu” zaczęło przybywać rodzeństwa… Najpierw – i to szybko – Chiny, a w kolejce pretendentów czekają Indie, może jeszcze ktoś… Co najważniejsze: Rosja Putina ma integralną i nienaruszalną samowiedzę bycia mocarstwem!

Najważniejsze zagrożenie dla świata, wynikłe z rozpadu ZSRR, prezydent Rosji zataił, bo stanowiło ono – jego – Putina atut. Tym atutem stało się to, iż bezpośredni i natychmiastowy skutek zjednoczenia Niemiec oznaczał: spuszczenie Niemiec z łańcucha. Czy Niemcy długo pozostawały na statusie bezpańskiego psa? Ależ skąd! I zamiast dwóch dotychczasowych panów USA i ZSRR – pojawił się nowy: Rosja. Dla niepoznaki RFN została zarejestrowana także w NATO. Na statusie konia trojańskiego…

SZYMON GIŻYŃSKI

 

 

 

 

 

 

Podziel się:

2 komentarzy

  • Dziękuję p,Posłowi za ten artykuł,Poruszył Pan niebo i ziemię w tym artykule,MusiPan mieć dużo odwagi i przyznajem że jest Pan jest Pan odważnym człowiekiem.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *