26 maja br. kilkaset osób – uczniów i dorosłych – przeszło z Placu Daszyńskiego przed IV LO im. Sienkiewicza. Była to trzecia edycja Częstochowskiego Marszu Różowej Wstążki ph. “Bądź zdrowa, mamo”. Akcję zorganizowało Stowarzyszenie Częstochowskie Amazonki.
Tradycyjnie organizatorzy przedsięwzięcia zapewnili mieszkańcom Częstochowy możliwość skorzystania z badań, w tym mammograficznych i USG oraz porady lekarzy różnych specjalności. – To akcja profilaktyczna. Manifestujemy, by pokazać społeczeństwu, a przede wszystkim kobietom, że nie wolno zapominać o badaniach – mówi Elżbieta Markowska, prezes Stowarzyszenia Częstochowskie Amazonki. Jak podkreśla przedsięwzięcie z roku na rok podnosi wiadomość społeczną, ponieważ panie coraz chętniej poddają się badaniom. – Wczesne wykrycie zmian daje szansę na całkowite wyleczenie. Podczas ubiegłorocznej akcji wykryto zmiany u trzech pań. Szybka pomoc sprawiła, że zostały uratowane – dodaje prezes Markowska. Jest też kolejny ważny aspekt akcji Amazonek. – Widzimy rosnące zainteresowanie młodzieży. W Marszu bierze udział duża grupa uczniów częstochowskich szkół. Włączają się także organizacje społeczne, naszymi wiernymi przyjaciółmi są członkowie Klubu Motocyklowego – podkreśla pani Elżbieta.
Okiem specjalistów
Rozmowa z dr. n. med. Jarosławem Strzelczykiem, lekarzem ginekologiem-położnikiem, specjalistą ginekologii onkologicznej z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego na Parkitce w Częstochowie.
Panie Doktorze, jak z punktu medycznego ocenia pan akcję Amazonek?
– To bardzo słuszne działanie, które powinno przynieść wymierne efekty, w postaci większej zgłaszalności kobiet do lekarzy. Chodzi nam przede wszystkim o wykrywanie wczesnych zmian, które możemy skutecznie leczyć. Kobiety muszą widzieć, że są duże możliwości bezpłatnego badania cytologii i mammografii.
Ginekolog również zajmuje się nowotworem piersi?
– W mojej specjalizacji gruczołowi piersi poświęca się tyle samo czasu i uwagi, co macicy czy jajnikom. To wszystko jest powiązane. I wszystko dotyczy kobiety.
Miał pan dzisiaj wykład. Jaki temat poruszył pan, doktorze?
– Chciałem przekazać młodym ludziom wiedzę o możliwościach profilaktyki raka szyjki macicy, że są instrumenty zabezpieczania się przed tą chorobą, czyli ogólnodostępne szczepienia.
Kiedy kobieta powinna się zaszczepić?
– Preferuje się podanie szczepionek młodym dziewczętom przed inicjacją seksualną, a nawet później. Polskie Towarzystwo Ginekologiczne sugeruje nawet, że do 26. roku życia.
Czy szczepienia faktycznie chroni przed rakiem szyjki macicy?
– Tak. Są już dowody naukowe i badania, potwierdzające skuteczność szczepień.
Rozmowa z lekarzem chirurgiem, Markiem Cuglewskim z Miejskiego Szpitala Zespolonego na Zawodziu w Częstochowie.
Dlaczego kobiety powinny badać piersi?
– Ponieważ każdej grozi choroba nowotworowa, która, niestety rozwija się podstępnie. Z moich doświadczeń wynika, że chore nie zdają sobie sprawy, iż niebolesne guzki są największym zagrożeniem. Kobiety powinny korzystać z mammografii, badać się okresowo u lekarzy specjalistów oraz koniecznie prowadzić samokontrolujące badanie piersi. Te zalecenia rutynowo dotyczą kobiet po 40. roku życia, a z problemami wcześniej. Problemami nazywam dolegliwości i obciążenie genetyczne, szczególnie z zaakcentowaniem przypadku raka piersi w rodzinie.
Jak często kobiety powinny przeprowadzić badanie USG i mammografii?
– Mammnografię raz na rok, w przypadkach mniej podejrzanych raz na dwa lata. USG można dwa razy w roku. Pomiędzy badaniami koniecznie, raz w miesiącu, kobiety muszą same badać piersi, by poszukiwać zmian patologicznych, szczególnie guzków. Zaniepokoić powinny guzki, zwłaszcza te niebolesne, oraz deformacje piersi, wycieki, stany zapalne.
Panie Doktorze, czy akcje, takie jak dzisiejsza, podnoszą świadomość społeczną?
– Na pewno sprzyjają wykrywaniu chorób i pomagają we wcześniejszym leczeniu. Natomiast, na opornych nie ma rady. Są osoby, które świadomie unikają kontaktów z lekarzem, bo się boją usłyszeć coś niedobrego I do nich należy kierować takie inicjatywy oraz zachęty, bo one są najbardziej zagrożone rozszerzeniem chory do skrajnej postaci.
Rak jest dzisiaj wyleczalny?
– Dzisiaj tak, ale nie każdy i nie w każdym okresie. Wyleczalne są te wykryte wcześniej, w tak zwanym zaawansowaniu miejscowym, nie wchodzącym w zaawansowanie regionalne, oraz bez przerzutów.
Czy kobieta może, na przykład przez stosowanie określonego trybu życia ustrzec się przed tą chorobą?
– Na to nie ma rady. Sądzę, że to sprawa losowa. Jedynym wskaźnikiem jest słuchanie objawów swojego ciała i reagowanie na nie. Gdy choroba występowała w rodzinie należy z większym pietyzmem badać się.
Rozmowy z…
Aleksandra Giero, Amazonka, właścicielka “Saloniku dla Amazonek” z artykułami dla kobiet z nowotworem piersi. Zdobywczyni tytułu “Kobieta Przedsiębiorcza”.
Ile klientek korzysta z saloniku?
– Trudno powiedzieć. Panie przychodzą, odchodzą i nie wracają. Nie dlatego, że nie chcą, ale dlatego, że już ich nie ma. Salonik powstał, bo w Częstochowie nie było miejsca, gdzie chore mogłyby intymnie się zaopatrzyć. Dobór protezy, gorsetu nie jest łatwy. Poza tym panie potrzebują wyrzucić z siebie swoje bóle, strach, czasem złość. Wysłuchuję najpiękniejszych modlitw i najgorszych przekleństw.
Jak terapeutka…
– Poniekąd, ale kocham to co robię. Może dlatego jestem zdrowa, może dlatego nie było nawrotu choroby. Jestem 14 lat po operacji i wiem co przeżywają nowe amazonki. Jestem wolontariuszka. Odwiedzam chore w szpitalu, pomagam w saloniku.
Jak przeżyła pani moment diagnozy?
– Był to szok, i jeszcze raz szok. Byłam pewna, że umieram, że nie ma dla mnie ratunku, wydałam nawet dyspozycje co do pogrzebu. I doświadczyłam czegoś cudownego. Spotkałam anioła, czyli dobrego człowieka, dobrego ducha. Wspaniałą wolontariuszkę, która pokazała mi jak mam żyć. Początkowo nie chciałam z nią rozmawiać, trzaskałam jej drzwiami przed nosem.
Co takiego się stało, że w końcu zaufała jej pani?
– Nie wiem, potrafiła dotrzeć do mnie. Pani Henia była wspaniała, niestety już nie żyje.
Amazonki to jedna rodzina?
– Tak. Bez względu na status społeczny jesteśmy razem, w dobry i złych chwilach. Panie przychodzą do mnie, opowiadają o ważnych wydarzeniach, przychodzą, by po prostu się przytulić. To miłe chwile.
Jak walczyć z chorobą?
– Pomagając innym. Wtedy też pomagamy sobie. Nie myślimy o kłopocie. To choroba straszna, już sama świadomość zabija, toteż trzeba do niej podchodzić z pokorą, ale nie tracić wiary i nadziei.
Jak rodzina przyjęła tę wiadomość?
– Spisała się super. I mąż i synowie dali mi duże wsparcie. W dalszym ciągu je mam. I dzięki temu się trzymam. Wsparcie rodziny jest bardzo ważne.
Jak z perspektywy czasu ocenia pani świadomość społeczną na temat tej choroby?
– Zmieniło się sporo, ale w dalszym ciągu zdarzają się osoby, które przychodzą do saloniku i chcą kupić coś dla konia. Dlatego te marsze, to wykrzykiwanie o chorobie, to nie szczycenie się, ale próba uświadomienia kobietom konieczności badania. Kiedyś Jolanta Kwaśniewska powiedziała, że zadbana kobieta, to przebadana kobieta. Podpisuję się pod tym obiema rękoma. Życia nie można sobie wybrać, ale można z nim coś zrobić. Moją największą radością jest to, gdy zapłakane oczy, które przychodzą do sklepu, wychodzą uśmiechnięte.
Beata Nowak z Częstochowy
Dlaczego przyszła pani na akcję?
– Szczerze? Dlatego, że moja mama jest amazonką. Dowiedziałam się, że można zrobić tu badanie USG i mammografii.
Czy przestrzega pani zasad lekarzy badania piersi co roku?
– Nie czyniłam tego do momentu, gdy moja mama nie zachorowała. Ale na pewno trzeba się badać. Moja mama poszła na badanie przypadkiem i dlatego żyje, bo rak wykryty był niewielki. Zrobiono szybko operację i po sześciu latach, po zabiegu, jest w świetniej kondycji i może jeszcze działać w Amazonkach.
Jakie uczucia towarzyszyły wam, gdy dowiedzieliście się o chorobie mamy?
– Na początku jest szok, pewnie wszyscy tak reagują. Natomiast wiele zależy od osoby chorej. Mama jest z natury bardzo pozytywnie nastawiona do życia. To pomogło jej i nam. Od razu zdecydowała się na operację i dzisiaj jest przykładem, że można wygrać z rakiem. Jest też wzorem dla kobiet, pokazuje, że nie należy się bać podjąć szybkiej decyzji.
Wiesława Jeziorowska, Amazonka, od 2006 roku aktywnie działa w Stowarzyszeniu Częstochowskie Amazonki
Co daje pani działalność w Stowarzyszeniu?
– Widzę, że można żyć z tą chorobą i po niej, choć są ograniczenia. Nie wolno nosić ciężarów, należy unikać skaleczeń, nadmiaru promieni słonecznych, sauny, zabiegów magnetycznych i elektrycznych.
Jak dowiedziała się pani o chorobie?
– Byłam przezorna i badałam się, ściśle według wskazań lekarzy. A po to, by potem Bozia nie powiedziała mi: “mogłaś się badać, więc nie miej pretensji, że tak wcześnie się u mnie znalazłaś”. Uznałam, że zamiast czekać trzeba się spieszyć bardziej niż przy łapaniu pcheł i natychmiast zdecydowałam się na operację i serię zabiegów.
Czyli pomogły szybka decyzja i nastawienie psychiczne.
– Tak, to było podjęcie walki. Lepiej przywdziać szatę wojownika niż płakać. Z tą chorobą można żyć. Czy ja mam napisane na plecach, co przeszłam? Nawet jak zostanie odcięta pierś, to można wszczepić implant.
Jaką radę dałaby pani innym kobietom, które dotknęła choroba nowotworowa?
– Gdy się dowiemy o chorobie, nie zwlekajmy. Nie szukajmy szczęścia u uzdrowicieli. Oddajmy się w ręce lekarzy i korzystajmy z ich rad, umiejętności i wiedzy. Najważniejszy jest czas, by nie dopuścić do przerzutów. I badajmy się. Gdy słyszę, że 50-letnia kobieta nie zrobiła jeszcze mammografii mówię wówczas: “jaka stara, taka głupia”. Jest to czasem dobra metoda, by do kobiety dotrzeć.
URSZULA GIŻYŃSKA