MALARSTWO. Jubileusz artystyczny Alei Leszczyńskiej


Altea Leszczyńska, znana częstochowska artystka, 25 marca 2025 roku w Regionalnym Ośrodku Kultury w Częstochowie obchodziła jubileusz 20-lecia pracy twórczej. Na wernisaż licznie przybyli wielbiciele jej talentu z serdecznymi gratulacjami i życzeniami. Tradycją stały się recytacje znanego częstochowskiego poety Janusza Strojca, polonisty. Nie inaczej było tym razem.

Redakcja „Gazety Częstochowskiej” składa Artystce serdeczne gratulacje i życzy nieustającej weny twórczej oraz wielu sukcesów.

Podczas wernisażu Altea Leszczyńska udzieliła nam wywiadu

 

 

 

Pani Alteo, gratuluję wspaniałego jubileuszu i arcyciekawej wystawy. Tak się złożyło, o czym mi Pani przypomniała, że u progu Pani drogi artystycznej 20 lat temu przeprowadzałam z Panią wywiad. Zatem, jaka była Atlea 20 lat temu, a jaka jest dzisiaj?

– Ten wywiad był dokładnie 19 lat temu, bo moja pierwsza wystawa 20 lat temu była w górach w Dworze Rychwałd, a w Częstochowie rok później i wówczas się poznałyśmy. Zmieniłam się, również moje postrzeganie świata, sztuki, ludzi jest inne. W międzyczasie skończyłam studia na Wydziale Malarstwa w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, przez co bardzo dojrzałam i jako artystka, i jako człowiek. Zaczęłam też fotografować, zajęłam się grafiką warsztatową. Zainteresowałam się różnymi dziedzinami sztuk wizualnych. To wszystko mnie rozwinęło i zmusiło do zadania sobie pytania: co najbardziej mnie pociąga? Jak się okazało, jest to abstrakcja i koloryzm, ale także techniki analogowe w fotografii.

 

Pani artystyczna działalność jest bardzo zróżnicowana. Co jednak jest Pani najbliższe?

– Dzisiaj na wystawię prezentuję malarstwo, fotografię i cyjanotypię, ale zawsze malarstwo było i jest dla mnie najważniejsze. Gdy wchodziłam na drogę artystyczną, byłam bardzo młoda i chciałam wszystkiego spróbować, zobaczyć, co potrafię, w czym się będę dobrze czuć i stąd moje próby z różnymi technikami. Były performance, video-art, mezzotinta, miedzioryt, sucha igła, litografia, ale jednak sztaluga zawsze była najbliższa mojemu sercu. Fotografia jest dla mnie ważna jako inspiracja.

 

Stąd Pani fotografie są tak plastyczne…

– Udaje mi się zawrzeć w nich malarską perspektywę.

 

W istocie, ale też trzeba dodać, że o ile w malarstwie wypowiada się Pani optymistycznie, to w  fotografii dominuje tragizmu, dekadentyzm.

– To bardzo ciekawe spostrzeżenie, bo we mnie jest i to, i to, mam w sobie stronę ponurą i bardzo pogodną, radosną. I z jednej strony chcę widza przestraszyć i zmusić do myślenia, a z drugiej oczarować pięknem tego świata. Te dwie kwestie są nierozerwalne jak Yin Yang i obie są dla mnie ważne. Oczywiście w malarstwie zwycięża ta radośniejsza, a w fotografii – nostalgiczna, bardziej melancholijna.

 

20 lat to szmat czasu, powiedziała Pani, że w tym okresie zmieniła się, dojrzała. Co zatem jest dzisiaj najważniejsza dla Pani, jakie ma Pani priorytety?

– Oczywiście sztuka jest dla mnie jedną z najważniejszych rzeczy, ale również przyroda, zwierzęta. Przeniosłam się do Blachowni, gdzie mam stały kontakt z naturą. Bardzo ważne jest dla mnie uprawianie ogrodu, szklarnia. Takie  przyziemne – wydawałoby się – rzeczy, które pozwalają się ugruntować, uziemić i wyciszyć, takie codzienne życie rodzinne. Bardzo lubię gotować, a także zgłębiać ludzką duszę, bo zdążyłam także ukończyć psychologię i aktualnie jestem w szkole psychoterapii Gestalt.

 

Ma Pani w sobie pasję życia, zdobywania świata, wiedzy.

– Bardzo lubię się uczyć, dowiadywać nowych rzeczy. Psychologia związana jest z tragediami z życia osobistego, ze śmiercią mojej mamy i babci.

 

Pani Alteo, również patriotyzm ma dla Pani szczególne znaczenie. Że wspomnę uroczystość posadzenia z Pani inicjatywy dębu katyńskiego w Blachowni…

– To było ku czci mojego pradziadka, zamordowanego przez NKWD w Katyniu. To żołnierz Wojska Polskiego, major Romuald Drozdowski.

 

Pochodzi pani z rodziny, w której miłość do ojczyzny była kanonem wartości.

– Moja babcia i dziadek byli Kresowiakami, ona pochodziła z Czortkowa, on z Turka nad Stryjem. Wpoili mi miłość do Kresów, choć nigdy tam nie byłam. Kolekcjonuję pocztówki z tych rejonów i mam w sobie dużo miłości i dumy z bycia potomkinią Kresowiaków. Mam nadzieję, ze uda mi się kiedyś tam pojechać. Jestem patriotką, dumną z bycia Polką i zawsze to podkreślam. Bardzo kocham Polskę. I ważna jest dla mnie historia mojej rodziny, stąd postanowiłam doprowadzić do tego, by Dąb Katyński stanął w Blachowni, gdzie mieszkam.

 

Dzisiaj zamyka Pani pewien okres w swoim życiu, jakby Pani podsumowała ten czas. jaka myśl Pani przyświecała?

– Podczas naszego pierwszego wywiadu powiedziała Pani do mnie, że jestem taka młoda, a jak odpowiedziałam, że już nie tak bardzo, bo mam 28 lat. Zawsze chciałam być starsza, niż byłam, a teraz bardzo chcę się czuć młoda, że kobieta 40-letnia też jest młoda i nie dodawać sobie wieku, a kultywować radość i dumę z tego, że jestem kobietą.

A co przed Panią, jak Pani planuje kolejne lata?

– Nie lubię mówić o planach, ale oczywiście myślę o kolejnych wystawach, właśnie dzisiaj zaproponowano mi dwie i bardzo się z tego cieszę. Wezmę też udział w zbiorowej ekspozycji poplenerowej w kawiarni Alternatywa 21. Czyli praca, praca, wystawy…

 

Dziękuję za rozmowę

 

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

1 komentarz

  • Małgosia pisze:

    Bardzo,ciekawy,wywiad.Z,przyjemnością,przeczytałam.Altea,jest,niezwykłą,osobą.Świetnie,też,pisze.Gratulacje!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *