W swym kolejnym, ważnym dziele: „Piekielni sąsiedzi” prof. Grzegorz Kucharczyk pisze: „Po zakończeniu zimnej wojny zarówno Niemcy, jak i Rosja straciły półhegemoniczny status i zrezygnowały z prób tworzenia kontynentalnego imperium. Stało się to za przyczyną dwóch, kluczowych czynników. Po pierwsze, stałej obecności wojskowo-politycznej Stanów Zjednoczonych w Euroazji Zachodniej; po drugie, osiągnięcia przez Chiny pozycji mocarstwa globalnego na wschodzie tego wielkiego kontynentu. /…/ Decyzję Władimira Putina o rozpoczęciu pełnoskalowej wojny z Ukrainą 24 lutego 2022 r. zniszczyła ten korzystny dla obu stron układ. Osłabiła pozycję Niemiec wobec Stanów Zjednoczonych i Rosji wobec Chin.”
Nic z tych rzeczy. Nie zgadzam się w tym miejscu z panem prof. Grzegorzem Kucharczykiem. Bezpośrednio bowiem po zakończeniu zimnej wojny i zjednoczeniu Niemiec – Rosja i Niemcy przystąpiły do budowy geopolitycznego wału pacyficzno-altantyckiego (stąd PACATL), od Władywostoku po Lizbonę.
Służyły temu wspólne inwestycje, między innymi, Nord Stream I i II. Ale najeźdźcza i zbrodnicza wojna Rosji z Ukrainą to również inwestycja w PACATL i najściślejszą rosyjsko-niemiecką współpracę. Nord Stream I i II to lata paliwa ciekłego, energetycznego. Po 24 II 2022 r. przyszła kolej na paliwo ciężkie – najważniejsze w geopolityce – czyli czas. To właśnie Niemcom dał Putin czas, by w miejsce Unii Europejskiej i na jej gruzach powstało niemieckie mocarstwo. A sobie, czyli Rosji, dał Putin czas na transformację gospodarki, na potrzeby permanentnej, wojennej, machiny.
By zatrzymać ten piekielny, niemiecko-rosyjski taniec, Chiny i cały pozarosyjski BRICS muszą nałożyć Rosji – kategorycznie i łagodnie – kaftan bezpieczeństwa, a USA – musi przystawić swą amerykańską pięść do niemieckiego nosa.