Sporo nerwów kosztowały tegorocznych absolwentów gimnazjów nowe zasady naboru do szkół ponadgimnazjalnych. Młodzież od pierwszego lipca przez cały tydzień oblegała gmachy szkół średnich. Przyszli licealiści, ich rodzice, nie ukrywali zdenerwowania. Wszyscy zainteresowani zadają sobie pytanie: jak mogło dojść do takiej sytuacji?
Delegatura kuratorium oświaty, dyrektorzy szkół średnich, nauczyciele, dzieci i rodzice zgodnym głosem krzyczą, że przyczyną bałaganu przy przyjęciach do szkół ponadgimnazjalnych były niejednoznaczne przepisy. Reforma edukacji, wprowadzając system gimnazjalny podała ogólne zasady naboru młodzieży do szkół. W chwili wejścia reformy w życie przepisy nie mogły określać precyzyjnie praktycznego zastosowania nowych zasad. Stąd rząd Leszka Millera udoskonalił – w jego rozumieniu – system rekrutacji do szkół średnich.
Sporo nerwów kosztowały tegorocznych absolwentów gimnazjów nowe zasady naboru do szkół ponadgimnazjalnych. Młodzież od pierwszego lipca przez cały tydzień oblegała gmachy szkół średnich. Przyszli licealiści, ich rodzice, nie ukrywali zdenerwowania. Wszyscy zainteresowani zadają sobie pytanie: jak mogło dojść do takiej sytuacji?
Delegatura kuratorium oświaty, dyrektorzy szkół średnich, nauczyciele, dzieci i rodzice zgodnym głosem krzyczą, że przyczyną bałaganu przy przyjęciach do szkół ponadgimnazjalnych były niejednoznaczne przepisy. Reforma edukacji, wprowadzając system gimnazjalny podała ogólne zasady naboru młodzieży do szkół. W chwili wejścia reformy w życie przepisy nie mogły określać precyzyjnie praktycznego zastosowania nowych zasad. Stąd rząd Leszka Millera udoskonalił – w jego rozumieniu – system rekrutacji do szkół średnich.
Minister Krystyna Łybacka wprowadziła kilka istotnych zmian, w tym także bagatelizowany dotąd zapis o ilości wybranych przez ucznia szkół, a co za tym idzie – o liczbie kopii dokumentów – “(…) w postępowaniu rekrutacyjnym możliwe jest posługiwanie się także odpisami świadectw potwierdzonymi urzędowo, np. przez macierzystą szkołę ucznia… (…)”. – Stanowisko ministerstwa było jasne i czytelne. Uczniowi wolno złożyć każdy dokument, bądź oryginał bądź to kopię, jeśli tylko są autentyczne do tylu szkół, do ilu sobie życzy. Zadaniem dyrektorów placówek jest respektowanie obowiązujących przepisów – mówi Jarosław Grzybowski, dyrektor częstochowskiej delegatury Kuratorium Oświaty w Katowicach.
Warunkiem przyjęcia do szkoły średniej jest liczba punktów – składowa trzech elementów: za świadectwo, za test gimnazjalny oraz za ocenę z zachowania i trzyletnie zaangażowanie ucznia na rzecz gimnazjum. Maksymalna liczba punktów wahała się w granicach 200. – Miałem 163 punkty i w chwili, gdy je dostawałem wydawało się, że jest to bardzo dużo i bez problemu dostanę się do liceum, które sobie sam wybiorę. Potem przyszło mi do głowy, że skoro mogę złożyć dokumenty do kilku szkół powinienem to zrobić – mówi Jacek Michulski. Tegoroczni absolwenci masowo rzucili na wszystkie możliwe szkoły. – Ja byłam w tej komfortowej sytuacji, że startowałam w kilku olimpiadach tematycznych i w zasadzie przyjęcie do Słowackiego, na który się zdecydowałam, miałam zapewnione. Wiem jednak doskonale, że moje koleżanki składały dokumenty dosłownie wszędzie, gdzie się dało. Każdy chce mieć spokojne wakacje i wiedzieć, gdzie rozpocznie nowy rok szkolny. Zupełnie nie rozumiem, jak dorośli mogli nam coś takiego zrobić? – pyta 16-latka, Marta Makowska. Składanie dokumentów do kilku szkół jednocześnie spowodowało, że liczba wszystkich uczniów, co najmniej się potroiła. Listy kandydatów przybrały niewiarygodne rozmiary, bowiem nazwiska się powtarzały. W Norwidzie złożono 970 teczek. Przy istniejących 9 klasach oznacza to, że przyjęta została co czwarta osoba. 1100 teczek zliczono w I LO im. J. Słowackiego na 210 miejsc. V LO im. A. Mickiewicza zainteresowało się 650 absolwentów gimnazjów, a przyjętych zostało około 150 uczniów.
Sztandarowa wpadka
W II LO im. Traugutta dyrekcja przy weryfikacji brała pod uwagę jedynie oryginały dokumentów. – Gdy zobaczyłem, że nie ma mnie na liście, a są moi koledzy z klasy, którzy mieli mniejszą liczbę punktów ode mnie, wściekłem się strasznie. Byłem tak załamany, że pomyślałem nawet, aby w ogóle nie składać dokumentów i dać sobie spokój z dalszą nauką. Wówczas okazało się, że nie jestem jedyny – opowiada były gimnazjalista. Burza rozpętała się na dobre, gdy kuratorium podjęło decyzję o pozostawieniu pierwotnej listy w “Traugucie”. – Te dzieci, które dowiedziały się o przyjęciu do szkoły nie mogą być ukarane za błędy dyrektora. Spróbujemy rozwiązać sprawę inaczej, między innymi przez utworzenie dodatkowych oddziałów, bo należy się również zadośćuczynienie tym, którzy powinni się dostać – wyjaśnia dyrektor częstochowskiej delegatury Kuratorium. Przyczyna zamieszania – lista przyjętych nadal obowiązuje, choć niewątpliwie dyrektor zostanie ukarany. – To uczniowie sami dokonali selekcji. Oryginał dali ci, którym naprawdę zależało na dostaniu się do liceum – mówi dyrektor Traugutta Janusz Kołodziejski. Argumentacja dyrektora przekonuje. Przypadkowość wyboru szkoły została w ten sposób zlikwidowana.
Delegatura częstochowska zapowiedziała jednak szczegółowe zbadanie sprawy. – Wysłaliśmy stosowną notatkę do prezydenta miasta, ponieważ to on jest pracodawcą. Naszym zdaniem dyrektor postąpił dalece niewłaściwie. Ideą wyboru szkoły miało być to, że uczeń sam miał decydować, a nie dyrekcja placówki za niego – mówi Jarosław Grzybowski.
– Rzeczywiście w tym roku było trochę więcej zamieszania niż w latach ubiegłych. Z perspektywy naszej szkoły tegoroczny nabór nie przebiegał jednak najgorzej – mówi Jan Wilczek, dyrektor VI LO im. J. Dąbrowskiego.
– W tym roku młodzież miała dużą swobodę wyboru i niektórzy po prostu przekroczyli granicę zdrowego rozsądku. Ale z drugiej strony mieli do tego prawo. Niemal w każdej szkole wystąpiła liczba około tysiąca teczek, co należy sobie otwarcie powiedzieć, że była to ilość sztuczna. Na przyszłość trzeba się zastanowić, czy dawać nieograniczone możliwości, a jeśli tak – to należy precyzyjnie określić zakres – powiedział Marian Jaszewski, dyrektor IV LO im. H. Sienkiewicza.
– Miejmy nadzieje, że w przyszłym roku nie powtórzy się taka sytuacja. Należy wyciągnąć wnioski z tegorocznego chaosu przy przyjmowaniu uczniów do szkół ponadgimnazjalnych. Moim zdaniem młodzież powinna mieć wybór tylko dwóch szkół, tak żeby dzieci nie mnożyły się sztucznie – mówi Danuta Książkiewicz, dyrektor VII LO im. M. Kopernika.
Co dalej gimnazjalisto?
Przykład “Traugutta” zapewne nie jest odosobniony, choć dyrektor Kołodziejski, jako jedyny w Częstochowie, przyznał się do przyjęciach takich a nie innych kryteriów naboru. Dowolność interpretacyjna przepisów narzuconych przez ministerstwo powoduje chaos i niezrozumienie podejmowanych decyzji. Przez osiem miesięcy nowy rząd krytykował reformę edukacji, jednak sam niewiele zrobił, by ją naprawić czy udoskonalić. Gdyby uczeń miał do wyboru najwyżej dwie szkoły sytuacja byłaby jasna. Kilka dni po ogłoszeniu wyników kuratorium rozdzieliłoby wolne miejsca na podstawie danych ze szkół i każdy przyszły licealista ze spokojem mógłby udać się na zasłużony, wakacyjny wypoczynek. – Nie ma co ukrywać, że brak warunków prawnych i finansowych jest przyczyną takiej sytuacji. – mówi Jarosław Grzybowski.
Wydział Edukacji Urzędu Miasta Częstochowy podjął decyzję o zwiększeniu liczby klas pierwszych w kilku szkołach. Trzy klasy – w I LO im. J. Słowackiego, po dwie – w II LO im. R. Traugutta i w IV LO im. H. Sienkiewicza oraz w V LO im. A. Mickiewicza i w ZS im. C.K. Norwida, po jednej – w III LO im. W. Biegańskiego, VI LO im. J. Dąbrowskiego i VIII LO Samorządowym. W Zespole Szkół Gastronomicznych powstaną dwie klasy w technikum i jedna w zasadniczej szkole zawodowej, w ZS przy Niepodległości dojdzie jedna klasa ogólnokształcąca i jedna w technikum hotelarskim, w TZN powstanie jedna klasa technikum elektronicznego i jedna klasa LO profilowana, w Zespole Szkół Samochodowo-Budowlanych dojdzie jedna klasa technikum samochodowego oraz jedna klasa LO. Wydział Edukacji chce też utworzyć jedną klasę liceum ogólnokształcącego w zamian za klasę technikum handlowego w ZS im. J. Kochanowskiego. Utworzona zostanie również jedna klasa II w VI LO im. J. Dąbrowskiego, w związku z dużą liczbą uczniów, którzy nie zdali do klasy III.
A najprostsze rozwiązanie było na wyciągniecie ręki. Wystarczyło przeprowadzić rekrutację po zakończeniu roku szkolnego, kiedy każdy uczeń miał pełną wiedzę, co do ilości punktów uzyskanych z egzaminu gimnazjalnego i za końcowe oceny szkolne.
RENATA KLUCZNA