Smutny koniec
Scenariusz upadłości Elanexu w zasadzie nie różni się niczym od innych zakładów, które w ostatnich latach zakończyły działalność. Nawet anonimowy list w formie donosu na likwidatora zakładu do częstochowskiej prokuratury nie dziwi zarówno byłych, jak i obecnych pracowników – “ludzie są rozżaleni, że nie mają pracy. Niewielkie należności, które otrzymują nie wystarczają na życie i stąd zapewne pomysł poskarżenia się komuś i na kogoś”.
Napięta atmosfera w częstochowskim zakładzie Elanex, jak i wokół niego, trwa już od dobrych kilkunastu miesięcy. Anonimowy list do Rejonowej Prokuratury dla Miasta Częstochowy na pewno nie sprzyja zmianie na lepsze, na którą przede wszystkim liczyli pracownicy.
Smutny koniec
Scenariusz upadłości Elanexu w zasadzie nie różni się niczym od innych zakładów, które w ostatnich latach zakończyły działalność. Nawet anonimowy list w formie donosu na likwidatora zakładu do częstochowskiej prokuratury nie dziwi zarówno byłych, jak i obecnych pracowników – “ludzie są rozżaleni, że nie mają pracy. Niewielkie należności, które otrzymują nie wystarczają na życie i stąd zapewne pomysł poskarżenia się komuś i na kogoś”.
Doskonała orientacja w wewnętrznych sprawach przedsiębiorstwa pozwala przypuszczać, że bezimiennym autorem jest ktoś z pracowników zakładu. Główne oskarżenia padają pod adresem likwidatora o nie wypłacanie na czas wynagrodzeń. Pojawia się także wątek o naruszeniu przepisów BHP, z technicznymi wręcz uwagami na ten temat. Prokuratura w tej chwili jest na etapie wyjaśniania – czy w ogóle zachodzi podstawa do wszczęcia postępowania karnego, czy też ma do czynienia z roszczeniem pracowniczym nie dla niej, lecz dla sądu pracy. Jeżeli okaże się, że powodem zwłoki w wypłacie pieniędzy dla ludzi jest zła wola likwidatora to istnieje materia do działań prokuratury. Natomiast jeżeli jedyną przyczyną jest nieszczególna kondycja finansowa likwidowanej firmy, to pozostaje możliwość egzekucji komorniczej z pominięciem prawa karnego. – Do końca miesiąca będziemy mieli pełny obraz sytuacji w Elanexie. Wówczas podejmiemy decyzję, co do postępowania karnego – mówi prokurator Romuald Basiński.
Ostatni bastion
Żadnym pocieszeniem dla pracowników Elanexu nie jest fakt, że utrzymali się na częstochowskiej mapie gospodarczej najdłużej – wspomnieniem już tylko są Wełnopol, Ceba czy Stradom. Obecnie w Elanexie pracuje niespełna 300 osób, podczas gdy za najlepszych czasów tego zakładu, pod koniec lat 70 – tych, zatrudnionych było dziesięć razy tyle. Powstałe na bazie przędzalniczego giganta trzy spółki-córki przejęły tylko niewielką liczbę pracowników. Pozostali utrzymują się z ratalnych wypłat od likwidatora. Pogłoski o masowych zwolnieniach komplikują i tak niełatwą sytuację wewnątrz zakładu, zwłaszcza, że pracowały w nim całe rodziny. Na domiar złego skonsolidowana niegdyś załoga dzisiaj patrzy na siebie podejrzliwie. Ci, co pracują w nowych spółkach, obawiają się konkurencji ze strony bezrobotnych kolegów. Odrzuceni natomiast, uważają tych pierwszych za nadgorliwców. Sprawie pracowniczej bacznie przygląda się Państwowa Inspekcja Pracy w Częstochowie. – Elanex to bardzo złożony temat i dopóki wszystkie instytucje kontrolne nie zakończą pracy trudno jednoznacznie oceniać sytuację i wyciągać wnioski – mówi Andrzej Stawiarski, dyrektor częstochowskiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy.
* * *
Fabryka przędzy Elanex powstała pod koniec XIX wieku przez francuską firmę Motte – od nazwiska właściciela. Przez dziesięciolecia mieszkańcy Częstochowy mówili potocznie – „pracuję w „Motach”. Przed wojną częstochowski zakład słynął z przędzalni wełnianej. Głównym odbiorcą był zakład w Bielsku – Białej oraz potężne fabryki tkackie w Anglii. Elitarny rynek cenił sobie doskonałą jakość wyrobów z Elanexu, bo eleganckie damy chętnie stroiły się w garsonki z polskiej przędzy. Po wojnie, gdy pojawiły się włókna sztuczne, fabryka zmieniła nazwę, a wełnę zastąpiła, między innymi elanobawełną. Przez wiele lat pracownicy Elanexu nie mieli powodów do narzekań. Powstał nawet nowy kierunek działalności – produkcja przędzy futerkowej z wykorzystaniem na kołdry z runa owczego czy narzuty. Na początku lat 90-tych nienajszcześliwsze decyzje polityczno – gospodarcze ówczesnego rządu spowodowały masowy napływ tanich wyrobów z Ukrainy, Białorusi i Litwy. Rynek zbytu skurczył się, a zaciągnięte wcześniej kredyty na dosprzętowienie zakładu pochłaniały każdą zarobioną złotówkę. Stali odbiorcy, np. tkacze z Łodzi, przestali przesyłać na konto przedsiębiorstwa należności za towar. Zachód także nie przyglądał się biernie otwartej na oścież polskiej gospodarce. Sklepy, bazary, a nawet „lumpeksy” oferowały tanie swetry za 5 złotych, produkcja przędzy przestała więc być opłacalna. W połowie 2002 roku do Elanexu wszedł likwidator.
RENATA KLUCZNA
Renata Kluczna