Embargo Putina na polskie jabłka wywołał nieoczekiwany zapewne efekt: mobilizację różnych środowisk do jedzenia rodzimych jabłek. Dzięki temu nasz narodowy owoc przeżywa renesans, stając się nowym symbolem: poczucia dumy z tego co polskie.
Mnie osobiście nie trzeba zachęcać do chrupania tych owoców. Fanką jabłek jestem niemalże od urodzenia, i oczywiście polskich, które są najsmaczniejsze i najlepsze na świecie. Ale jakże miło jest doświadczyć, jak zakaz władcy Rosji dopinguje Polaków do patriotycznych zachowań.
W internecie od wielu dni działa akcja „Jedz polskie jabłka na złość Putinowi”. Po tej inspiracji posypały się kolejne pomysły. Jabłkami częstują w marketach, na ulicach, koncertach – co na przykład miało miejsce podczas Festiwalu Jazu Tradycyjnego w Złotym Potoku za sprawą Tadeusza Ehrhardta-Orgielewskiego. Ba, z inicjatywy Polskiej Rady Centrów Handlowych ruszyła nawet ogólnopolska akcja społeczna ,,Jedz jabłka”, mająca wspierać polskie sadownictwo. Inna: „Jabłko – Owoc NIEzakazany” swe korzenie ma w kampanii zapoczątkowanej przez redakcję „Pulsu Biznesu”.
Dzięki embargu jabłko zyskało na znaczeniu i wartości. Zakaz odniósł jeszcze dodatkowy plus. Nam wyszedł na zdrowie. Miejmy nadzieję, że Putinowi odbije się czkawką.
URSZULA GIŻYŃSKA