PROBLEMY DZIELNIC.
Firma Włodar, działająca przy ul. Gminnej w Częstochowie, w opinii sąsiadujących z nią mieszkańców, szkodzi ludziom i środowisku. 6 lutego br. problem przedstawili Komisji Rewizyjnej Urzędu Miasta Częstochowy.
Firma Włodar powstała w 1993 roku w miejsce funkcjonującego przy ul. Gminnej Przedsiębiorstwa Budownictwa Rolnego. Początkowo nie stanowiła większego problemu. Kłopoty zaczęły się w latach 2005/2007, gdy za zgodą miasta Włodar zaczął intensyfikować działalność, najpierw zakupując linię wibratorów, a potem w 2010 roku system workowania cementu oraz pięć 26-metrowych silosów, o pojemności 260 metrów sześciennych każdy.
– Od tego momentu nasza ulica wraz z okolicą stała się drugimi Rudnikami. Do Włodara zaczęły zjeżdżać samochody z całego kraju, przez całą dobę toczyły się po naszej ulicy ogromne tiry. Zafundowano nam hałas, zapylenie powietrza, skorupę cementu na ziemi, koczowanie tirów w pobliżu naszych domostw – mówi przedstawiciel mieszkańców Marek Dobrzański. Ważnym aspektem, jak dodaje, jest bezpośredni, negatywny wpływ przeciążeń tonażowych na biegnące pod ulicą: kanalizację, gazociąg, kanał ściekowy, położone niezbyt głęboko, na 70 cm.
W 2011 roku mieszkańcy podjęli intensywną walkę, by zminimalizować wpływ szkodliwego sąsiedztwa. Pisali protesty, ściągali na wizje lokalne prezydenta. – Specjaliści i władze miasta kiwali głowami, mówili coś o przeniesieniu produkcji do strefy hutniczej, ale tylko mówili. Były jakieś kontrole, pomiary hałasu i zapylenia. Bez efektu. Wprawdzie Włodar złożył silosy, ale na krótko, potem znowu postawił dwa – mówi Dobrzański. Coraz bardziej zdesperowani poszli dalej. Złożyli skargę na Włodara za zakłócanie spokoju do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Niestety SKO skargę uchyliło. Pozytywnie natomiast zareagowało na skargę Włodara podwyższając normy hałasu, jakie dało Włodarowi miasto, z 40 na 45 decybeli w dzień i z 45 na 50 w nocy. Potem mieszkańcy – znowu bezskutecznie – pisali do rzecznika praw obywatelskich, senatora Andrzeja Szewińskiego posłanki Haliny Rozpondek i posła Marka Balta. Wreszcie sięgnęli po formułę listu otwartego do przewodniczących wszystkich partii w Sejmie. Podpisało go 201 osób. – Tydzień temu dostaliśmy informację z kancelarii premiera, że sprawę nasza skierowano do Generalnego Inspektoratu Środowiska – informuje M. Dobrzański.
Nadal dobijali się ze swoim problemem do władz miast. U prezydenta złożyli wnioski o nie wprowadzanie w planie przestrzennym zagospodarowani miasta zapisu o oznakowaniu obszaru 24 hektarów wokół firmy Włodar jako teren przemysłowo-usługowy. – Taki zapis pozwoli Włodarowi na bezkarne działanie – twierdzą. Skarga wpłynęła też do Komisji Rewizyjnej. Podczas spotkania 6 lutego br. przewodniczący Klubu Radnych PiS, Artur Gawroński stwierdził, że miasto, które wydało zgodę na działalność i rozwój firmy jest zobligowane do wyegzekwowania od właściciela firmy przestrzegania norm. – Czy to zmowa technologiczna? Są nieprawidłowości ze strony firmy, a Wydział to akceptuje. Nie można mówić, że miasto jest bezsilne, trzeba żądać wykluczenia anomalii. Owszem, firma płaci podatki, ale mieszkańcy też – mówił radny. Naczelnik Wydziału Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa Andrzej Szczerba zauważył, że działania Wydziału doprowadziły do zdjęcia pięciu silosów.
– Wymagamy, by firma przestrzegała norm ekologicznych, wprowadzała odpowiednie zabezpieczenia techniczne, oraz, by przestrzegała ciszy nocnej. Nie może prowadzić działalności w godzinach od 22 do 5. Po Państwa skardze zobowiązaliśmy właściciela firmy, pana Włodarczyka, do wyjaśnienia zarzutów. Zażądaliśmy dowodów: rejestrów działalności z monitoringu, danych o zapyleniu i poziomu hałasu. Ma przedstawić je do końca lutego br. – mówi naczelnik Szczerba.
Przewodniczący Komisji Rewizyjnej Ryszard Majer wskazał na ewidentną szkodę firmy i uznał skargę mieszkańców za zasadną. Po sugestii prawnika magistratu i za zgodą mieszkańców zdecydowano, że Komisja wyda najpierw stanowisko obligujące Wydział do wyegzekwowania od firmy Włodar przestrzegania norm.
Mieszkańcy licząc na pozytywne załatwienie sprawy, akcentują, że nie chcą likwidacji zakładu, ale respektowania przez niego zasad ekologicznych i przede wszystkim zaniechania workowania cementu.
– Chcemy żyć normalnie. Dlaczego tak piękną, zieloną dzielnicę od lat się dewastuje? Dlaczego niszczy się płuca miasta – pytają.
Potężne tiry z workami cementu jeżdżą ul. Gminną przez cały rok, niszcząc drogę, zieleń i zakłócając spokój mieszkańców.
UG