Urodzinowe spotkanie
Dokładnie 6 lutego br. najlepszy częstochowski żużlowiec ostatnich lat Sławomir Drabik skończył 35 lat. Sławek nie jest więc młodzieniaszkiem, choć na torze z powodzeniem rywalizuje ze znacznie młodszymi. Urodzinowe spotkanie z Drabikiem zorganizował fan-club częstochowskiego Włókniarza, mimo że zawodnik od niedawna przeniósł się do Piły, gdzie startować będzie w barwach tamtejszej Polonii.
W klubowej kawiarence przy Olsztyńskiej w Czestochowie pojawili się najwierniejsi sympatycy zawodnika, którzy nie omieszkali wykrzyczeć swojej sztandarowej przyśpiewki: Sławek, Sławek D., Sławek Drabik ole. Stawiła się także “Gazeta Częstochowska” w osobie waszego reportera. Janusz Danek, prezes fan-clubu na wstepie obdarował Drabika pamiątkową statuetą, na której umieszczono tabliczkę z jakże wymownymi słowami:
Włókniarz naszym życiem
Drabik jego sercem
Gdy serce żyć przestaje
Życie jest nonsensem
Nie był to jedyny upominek, który zainkasował bohater wieczoru. Kolejny podarowali mu prywatni sympatycy talentu Sławka. Ten był lekko zaskoczony tym faktem, ale szczerze podziękował za pamięć.
Druga część urodzinowego spotkania przebiegała już w luźnej atmosferze. Eks-częstochowianin opowiadał o swoich występach w Anglii i o obozie, na który wybrał się ze swoimi nowymi kolegami z Piły:
– Jeśli chodzi o Anglię, to halowe zawody w Bournemouth nie były najbardziej udane. Odczuwałem wyraźną przerwę w występach, do tego doszło niemałe zmęczenie. Moje motocykle też nie spisywały się najlepiej. W ostatniej z trzech imprez nie ukończyłem żadnego wyścigu. Zawsze coś szwankowało w motocyklu – opowiada Drabik. – Co zaś tyczy się mojego pierwszego wyjazdu na zgrupowanie Polonii Piła, to muszę przyznać, że jestem przyjemnie zaskoczony. W zespole jest wszystko poukładane. Każda zna swoje miejsce w szyku. Pod koniec lutego wybieramy się na jeszcze jeden obóz, tym razem do Szklarskiej Poręby.
Sławomir Drabik na pewno pozostanie w Pile przez najbliższy rok. Co będzie dalej, na razie nie wiadomo. Sam zainteresowany nie wyklucza, że może powrócić do Częstochowy, w co wierzą liczni fani żużlowca.
– Musi się zmienić polityka działaczy – podkreśla jubilat. – Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że odszedłem, bo Włókniarz nie był w stanie uregulować zobowiązań jakie nawarstwiły się w ciągu ostatnich lat.
Póki co, większość kiboców pod Jasną Góra zadaje sobie jedno pytanie: czy drużyna biało-zielonych bez swojego lidera stanie na wysokości zadania i obroni swój ligowy byt. To nadrzędny cel “włókniarzy” w zbliżających się rozgrywkach.
ANDRZEJ ZAGUŁA