W sali sesyjnej 22 sierpnia BR. spotkali się uczestnicy wyjazdu do Katynia, Miednoje, Smoleńska, Ostaszkowa i Tweru. Pielgrzymkę dla członków Częstochowskiej Rodziny Katyńskiej, Rodziny Policyjnej i przedstawicieli częstochowskich środowisk kombatanckich przygotował Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Miasta Częstochowy, na co dzień opiekujący się środowiskami kombatanckimi.
W wyjeździe udział wzięło także czterech członków Rodziny Katyńskiej z Warszawy, przedstawiciele Straży Miejskiej, którzy w mundurach trzymali wartę honorową podczas składania kwiatów na grobach pomordowanych częstochowian, uczestniczyły w niej także młodzi harcerze. Duchową opiekę nad uczestnikami sprawował ks. Ryszard Umański. Udział wziął także przedstawiciel Rady Miasta – Janusz Kula oraz prezydent Częstochowy Tadeusz Wrona i dyrektor Urzędu Miasta Anna Pawłowska.
Podróż miała miejsce 3 lipca br. Pierwszym przystankiem był Smoleńsk. Podczas peregrynacji po Soborze Uspieńskim w jednej z kaplic zauważono wizerunek Matki Bożej Smoleńskiej, który powstał według tego samego wzoru co obraz Matki Bożej Jasnogórskiej. Goszczono także w parafii pw. Niepokalanego Poczęcia NMP, którą opiekują się franciszkanie z Katowic. Stamtąd pojechano na cmentarz w Katyniu. W katyńskim Lesie Mszę św. odprawił i krótką homilię wygłosił ks. Ryszard Umański. Złożono przed ołtarzem kwiaty, harcerki zapaliły znicze. Prezydent Częstochowy złożył także kwiaty na rosyjskiej części cmentarza, gdzie spoczywają ofiary z lat 20 i 30 tych XX wieku. Rodziny pomordowanych odnalazły nazwiska swych krewnych na tabliczkach przy mogiłach.
Po drodze do Tweru zatrzymano się na stacji kolejowej Gniazdowo, gdzie przywożono jeńców z Kozielska. Z Tweru pojechano do Miednoje. Tam również odprawiono mszę świętą przed Ścianą Pamięci z wykutymi nazwiskami spoczywających tam ofiar. Przy ołtarzu stanął poczet sztandarowy Częstochowskiej Rodziny Katyńskiej. Na Ścianie Pamięci odnaleziono nazwiska swych najbliższych, wykute na specjalnych tabliczkach przy mogiłach.
Wyjazd zakończył pobyt w obozie w Ostaszkowie – tam również złożono kwiaty i zapalono znicze. Przy tamtejszym monastyrze znajdują się tablice upamiętniające obecność polskich jeńców w tych murach.
Jakie uczucia i refleksje wzbudzały odwiedziny tych miejsc świadczyć mogą relacje zapisywane na gorąco, przez jednego z uczestników – Andrzeja Szlichtę.
Marysia Zejda (harcerka z Radomska)
“Jestem jedną z czterech prawnucząt bohaterów Golgoty wschodu. Moim pradziadkiem był Bronisław Leon Grabowski, syn profesora Politechniki Warszawskiej – Czesława Grabowskiego. Profesor miał trójkę dzieci: syna Bronisława, Leszka i córkę. Leszek Grabowski zginął w obozie koncentracyjnym Mathausen. Dlaczego się zdecydowałam tu przyjechać. Uważam to za swój obowiązek, ponieważ większość mojej rodziny, która pamięta coś, bądź coś wie na ten temat ma swoje troski i to jest dla nich zbyt silne przeżycie. Jestem po prostu reprezentantką swojej rodziny. Chcę oddać hołd i czuję potrzebę spełnienia patriotycznego, rodzinnego i osobistego obowiązku. Mogę dodać, że wielkim przeżyciem było spotkanie po raz pierwszy osoby Księdza Prałata, który bardzo wpłynął na moje życie. Jego osoba potwierdziła to, że trzeba walczyć o pamięć, aby prawda o tej zbrodni nie zatarła się, że o ofiarach trzeba pamiętać oraz czcić ich pamięć. I że przede wszystkim trzeba umieć przebaczyć. Jeśli człowiek nie przebaczy, to się dręczy wewnętrznie. Przykład Księdza Prałata spowodował, że razem z Beatą Bielecką, córką Pani Prezes, zdecydowałyśmy się założyć drużynę imienia Bohaterów Golgoty Wschodu.
Halina Bieńkowska-Makieła
“Przeżyłam strasznie tę podróż, bo na Cmentarzu Katyńskim zginął mój ojciec Stanisław Bieńkowski. Nauczyciel, wychowawca młodzieży ze szkoły nr 2 w Zawierciu. Ojca swojego pamiętam bardzo mało, gdyż miałam niecałe 3 lata, gdy poszedł na wojnę. Wiem tylko tyle, że zawsze jak przychodził ze szkoły dostawałam cukierki. Mój brat, lekarz z Częstochowy, był w Katyniu 3 razy. Dziękuję mu za to, że mnie namówił na tą pielgrzymkę. Ja tak się strasznie bałam, że nie wytrzymam, że nie dam rady, że będę zmęczona – mam ponad 70 lat. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam jechać na grób własnego ojca i powiedzieć mu “Witaj Tato i żegnaj”.
Henryk Baldowski
“Nie mam nikogo z bliskiej rodziny na tych cmentarzach, ale wszystkich mam bardzo bliskich. Przywiódł mnie tutaj patriotyzm, idea. O takich rzeczach nie wolno zapomnieć. Takie rzeczy najlepiej, jak się osobiście widzi. To chciałbym przekazać mojemu pokoleniu, mojej rodzinie, znajomym, tym osobom, które nie mogły tu przyjechać”.
Uczestnik
“Trudno jest w takich warunkach do wspomnień osobistych, przy każdej wycieczce, pielgrzymce na mogiły naszych braci, ojców, dziadków, tych którzy zmarli z powodu represji, działań podjętych przez kierownictwo socjalistycznego państwa radzieckiego w roku 1940.
Ja osobiście byłem związany od najmłodszych lat z wojskiem. Ojciec mój był wojskowym, legionistą, walczył jako ochotnik w legionach. Ranny pod Styrem. Niedługie swoje życie poświęcił całkowicie Polsce, ponieważ mając 43 lata zginął za Polskę. Brał udział w wojnie przeciwko sowietom w 1920 r.
Rodziny katyńskie, a więc pomordowanych, w tym samym czasie kiedy mordowani więźniowie byli w sposób bardzo szybki uśmiercani, ich rodziny były wywożone na tereny całej Rosji. (…).
Chciałbym zwrócić uwagę na pewien fakt. Mianowicie, my jako wywiezieni przymusowo z Polski mieliśmy jakby podobne warunki do ludności, która tam zamieszkiwała. Byliśmy takimi samymi niewolnikami i stąd też nastąpiło między nami porozumienie. Mieszkańcy republik byli takimi samymi wrogami dla Związku Radzieckiego jak my. W tym miejscu chciałbym powiedzieć, że wszyscy Ci, którzy odwiedzają Groby Katyńskie powinni mieć na względzie to, iż nie ludność republik sowieckich, tylko rządy ówczesne, reżim zarówno faszystowski, jak i sowiecki rozpoczęły wojnę przeciwko ludzkości. Rosjanie byli zbyt słabi, aby próbować wygrać wojnę sami. Tak więc nie ludność jest tutaj winna, tylko reżim.”
Uczestniczka z Warszawy
“Dla mnie to było bardzo ważne i ciekawe, bo ojciec po cichu rozmawiał z rówieśnikami, żeby nikt nie słyszał. Czytałam wiele na ten temat i bardzo chciałam zobaczyć i dotknąć. Nareszcie mogłam przyjechać i zobaczyć. Rzeczywiści ogromne, ale pięknie utrzymane cmentarze. Przeżyłam bardzo, bo to jednak kwiat narodu polskiego zginął tutaj. Ja chciałabym bardzo jako hołd złożyć pomordowanym na tej ziemi. (…) Jestem głęboko wzruszona i wdzięczna za te dni, które z Państwem byłam. To było ogromne przeżycie w moim życiu. Wiele pielgrzymek odbyłam, byłam w różnych miejscowościach i tu również zobaczyłam ten kraj, ale z innej strony. Wyglądając przez okna autokaru, można było wiele zobaczyć i zaobserwować. Przyjeżdżam do domu i krzyż na progu znaczę. Matkę Katyńska będę starała się pokazywać ludziom, znajomym, młodzieży, dzieciom.”
Beata Bielecka (prawnuczka jeńca zamordowanego w Katyniu)
Mam przy sobie w tej chwili akt przebaczenia, którego autorem jest kolega mojego pradziadka z obozu kozielskiego, ksiądz prałat Zdzisław Peszkowski, jeniec, który wg mnie ma największe prawo, jako jeniec właśnie, do decydowania o tym czy przebaczamy oprawcom, czy nie. Dla mnie prawo do przebaczenia, do mówienia o przebaczeniu mają jeńcy, gdyż ich ta sprawa najbardziej dotyczy. Dotyczy również ludzi, którzy są w jakimś stopniu spokrewnieni z jeńcami, którzy zginęli w Katyniu.
On jako jeniec mówi otwarcie, że “wszystkim oprawcom i katom wykonującym wyroki wybaczamy. Również przebaczam tym, którzy jako Polacy mordowali swoich”.
Ksiądz Ryszard Umański
“Pytanie – przebaczać, czy nie w dzisiejszych czasach to jest dość trudne, ateistyczne pytanie. Żeby przebaczyć, trzeba prosić o to przebaczenie. My na pewno jako naród chrześcijański przebaczymy, gdyż jest łatwiej żyć z przebaczeniem. Tak sobie myślę, że doświadczenie mamy na tyle życiowe, że nawet nie ma co dyskutować. Trzeba się modlić i prosić, żeby nauczyć się przebaczenia. Ja sobie nie wyobrażam żyć w dzisiejszych czasach bez przebaczenia. Jeśli ktoś prosi o przebaczenie to trzeba przebaczyć. Bardzo dziękuję za te wspomnienia. Myślę, że były nam bardzo potrzebne. Każdy ma swoje i mam nadzieję, że nie pozostawi ich tylko dla siebie. Ważne jest to, aby umieć przekazać je innym. Tak jak mówiłem na pierwszym naszym kazaniu, abyśmy umieli z Katynia i z tych miejsc zrobić to co zrobili Żydzi. Oni potrafili Oświęcim podnieść do rangi świętości. Mieli i mają do tego prawo. Dlaczego, my jako Polacy, nie mamy prawa, aby świętość uczynić z tych miejsc gdzie zginęli nasi rodacy. Mamy nie tylko prawo, ale i obowiązek o tym mówić. Ja osobiści będę o tym mówił i na pewno jeszcze przyjadę tu z pielgrzymką”.
R