Otwarcie obory ściągnęło do myszkowskiego Bendusza blisko 700 zainteresowanych rolników. Tak masowy udział w zorganizowanej przy tej okazji, przez Regionalne Centrum Doradztwa Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich i Częstochowskie Stowarzyszenie Rozwoju Małej Przedsiębiorczości, konferencji o kierunkach unowocześniania obór zaprzecza obiegowej opinii o małym zainteresowaniu rolników przygotowaniem do konkurencji z producentami Unii Europejskiej.
Otwarcie obory ściągnęło do myszkowskiego Bendusza blisko 700 zainteresowanych rolników. Tak masowy udział w zorganizowanej przy tej okazji, przez Regionalne Centrum Doradztwa Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich i Częstochowskie Stowarzyszenie Rozwoju Małej Przedsiębiorczości, konferencji o kierunkach unowocześniania obór zaprzecza obiegowej opinii o małym zainteresowaniu rolników przygotowaniem do konkurencji z producentami Unii Europejskiej.
Obora w Benduszu może być wzorcowym przykładem takich przygotowań. Obiekt ze stanowiskami na 180 sztuk krów mlecznych pod względem nowoczesności równać się może z najlepszymi gospodarstwami w Unii Europejskiej. Tu już myślano wyprzedzając czas – warunki dostosowano do aktualnych dyrektyw Komisji Europejskich; bardziej rygorystycznych niż obowiązujące polskie normy.
Twórcami tego sukcesu jest rodzinna spółka Jan i Dariusz Machurowie. Rolnicy z dziada, pradziada – podkreślił pan Dariusz Machura. Pierwszym ich sukcesem było przejęcie i rozbudowa zakładów mięsnych w Woźnikach. “Jandar” – tak od imion braci nazwamo firmę – zatrudnia dziś 300 osób, jest jednym z największych i najlepszych przetwórni mięsnych naszego regionu; wielokrotnie nagradzany, w tym ostatnio – prestiżową nagrodą na targach POLAGRA. W grudniu 2000 r. Machurowie przejęli od starostwa myszkowskiego podupadłe gospodarstwo szkoły rolniczej w Benduszu. “Gdybyśmy nie podjęli dwa lata temu tej decyzji byłyby tu ruiny” – przyznał starosta myszkowski Ryszard Chachulski. – “Decyzja ta miała wtedy wielu przeciwników. Ale dla mnie jest pewne: lokalny inwestor w lokalne przedsiębiorstwo wkłada nie tylko pieniądze, ale i serce”.
Gospodarstwo, malowniczo położone na wzgórzu, to pochodzące z początku wieku budynki starego folwarku dworskiego i 250 hektarów ziemi. Konieczny był ogromny wysiłek inwestycyjny, by je dostosować do wymogów współczesnego rolnictwa. Dziś na 160 ha ziemi uprawnej produkuje się zboże i kukurydzę, 70 ha to użytki zielone. W nowoczesnej oborze jest 180 krów o mleczności powyżej 5 tys. litrów rocznie, 58 jałówek i 135 cieląt. Docelowo ma powstać druga, równie nowoczesna obora – ambicją właścicieli jest 300 ha gospodarstwo z 300 krowami mlecznymi.
“Co dotkną to się zamienia w złoto” – mówią o Machurach. A pan Dariusz Machura, wzruszony przy otwarciu dziękował ojcu za to, że przekazał mu rolniczą wiedzę i tradycje.
Otwarciu obory towarzyszyła konferencja. Prowadził ją, w imieniu organizatorów, wicedyrektor Regionalnego Centrum Stanisław Juchnik, wykłady wygłosili prof. Stanisław Winnicki i doc. Witold Woyke z IBMER w Poznaniu. Dyskusja po wykładach była gorąca. Problem bowiem nie tylko w tym, że producenci mleka w Polsce muszą się dostosować do wymogów Unii Europejskiej; gorzej, że po drodze tracą na niekonsekwetnej polityce naszego rządu. Jeszcze pięć lat temu rolnicy dostawali kredyty preferencyjne na zakup urządzeń (dojarek), które już dziś w świetle nowych norm nie spełniają warunków. Obecne normy też nie są jeszcze normami unijnymi; znów grozi rolnikom za kilka lat ponowna wymiana sprzętu. “O co chodzi, o dobro rolników, czy o możliwość zbytu im przestarzałych urządzeń z zachodu?” – mówili rozgoryczeni hodowcy bydła mlecznego.
Jedyne wyjście, to inwestować w urządzenia odpowiadające najnowszym normom europejskim. W przeciwnym razie polski konsument skazany zostanie na mleko niemieckie, francuskie, duńskie…
JAROSŁAW KAPSA