Częstochowa zyskała nowe centra przesiadkowe. Aż trzy. Za 69 milionów złotych. Wypadałoby się cieszyć, bo przecież nowa inwestycja wreszcie została zrealizowana. Niestety, tak za bardzo nie ma się z czego cieszyć.
Plany były spektakularne, miały powstać obiekty zachwycające wysublimowaną wizją architektoniczną, w rezultacie mamy trzy nieefektowne koszmarki, rodem z PRL. Nowe centrum przesiadkowe przy Dworcu Głównym to budowla pozbawiona jakiejkolwiek finezji konstrukcyjnej. Toporna, zimna, drapieżna. A co mamy przy dworcach Stradom i Raków? Kompletne nieporozumienie. Zapowiadane ekskluzywne centra okazały się trzema na krzyż rachitycznymi wiatami.
I najbardziej żal całkowicie zdeformowanej historycznej ulicy Piłsudskiego, jakże malowniczej przed wojną. Przez powojenne lata była ona konsekwentnie dewastowana, szczególnie przez lewicową władzę, by dzisiaj już całkowicie zostać oddartą ze swego dawnego uroku. Najpierw ,,uszczęśliwiono” częstochowian zburzeniem przepięknego dworca, zabytku wzniesionego w latach 1845–1846, podczas budowy Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, by potem w jego miejsce postawić pseudonowoczesną paskudę. Teraz przy budowie centrum przesiadkowego dokonano kolejnej dewastacji, pod młot poszła jedna z ostatnich XIX-wiecznych pamiątek – mur z czasów Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej.
Pamięć o pięknej ulicy Piłsudskiego w Częstochowie pozostaje jedynie na przedwojennych widokówkach z pietyzmem kolekcjonowanych przez miłośników częstochowskiej historii, przede wszystkim przez znanego antykwariusza Zbigniewa Biernackiego.
URSZULA GIŻYŃSKA
1 komentarz
Żal przepięknego dworca który został zburzony przez bezmyślnych urzędasów ówczesnej lewicowej władzy Częstochowy, zamienionego na tandetny “nowoczesny”, żal patrzeć jak obecnie skatowano plac na ul Piłsudzkiego przez dzisiejsze władze lewicy i strach myśleć co jeszcze, bo ponoć o nowym dworcu kolejowym myślą. Czyżby chichot historii?