SIATKÓWKA
Tytan AZS Częstochowa w ostatnich tygodniach nie prezentował fenomenalnej gry. Po pięknej wygranej z Jastrzębskim Węglem, częstochowianie nie byli w stanie zwyciężyć z żadnym przeciwnikiem. Jednak mimo przegranej w piątej kolejce 1:3 (26:28, 28:30, 25:22, 22:25) z ZAKSA Kędzierzyn Koźle, można było zauważyć jakieś pozytywy w grze i ogólną poprawę. Trudno odnaleźć powód lepszej gry. Czy to może zebrane frycowe dla młodego składu częstochowskiego AZS-u, czy może odpadnięcie po dwóch przegranych spotkaniach z europejskich pucharów z tureckim Halbank Ankara 0:3 (16:25, 21:25, 21:25) oraz 0:3 (21:25, 19:25, 24:26). Jednak po złym okresie w końcu nastąpił lepszy czas dla cestochowskiego zespołu.
W ostatniej kolejce PlusLigi Akademicy zwyciężyli po naprawdę dobrym spotkaniu 3:1 (25:22, 20:25, 25:22, 25:22) z Resovią Rzeszów. Spotkanie od prowadzenia 2:0 rozpoczęli „biało-zieloni”, jednak jak to zwykle bywa z koncentracją od początku meczu, Akademicy szybko stracili prowadzenie po skutecznych kontrach Mateusza Miki oraz asie serwisowym Łukasza Perłowskiego. Na przerwie technicznej prowadzili gospodarze 8:7 jednak chwile potem częstochowianie doprowadzili do wyrównania po 10. Zryw rzeszowian doprowadził do stanu 14:12, jednak po dobrej grze w bloku po chwili było 16:14 dla AZS-u. Resovia w tym secie nie była w stanie wygrać i mimo dojścia do stanu 19:20, ostatecznie wygrana w partii należała do Akademików 25:22.
W drugim secie dzięki naszym błędom Rzeszów szybko odskoczył do stanu 5:2. As Łukasza Perłowskiego i blok Piotra Nowakowskiego i chwile potem było już 8:4 dla gospodarzy. Po przerwie dzięki skutecznej grze w kontrze Dawida Murka czy Bartka Janeczka AZS zdołał odrobić dwa punkty do stanu 7:9. Wtedy na zagrywce pojawił się Gyorgy Grozer, po którego serwisach szybko zrobiło się 13:8. Na drugą przerwę techniczną rzeszowianie schodzili z sześciopunktowym prowadzeniem. Do końca seta sytuacja się nie zmieniła, mimo tego, że w ataku ciągle walczył głównie Krzysztof Gierczyński. Set zakończył się wygraną Resovii 25:20.
Trzecia partia rozpoczęła się od przewagi Resovii 4:2. W dalszej odsłonie przebieg seta był bardziej podobny do pierwszej partii niż drugiej. Po chwili, po bloku Sobali i jego zagrywkach na prowadzeniu 6:5 znaleźli się częstochowianie. Po udanym ataku Gierczyńskiego na pierwszej przerwie technicznej przewage mieli „biało-zieloni”. Rzeszowie zdołali odrobić kilka punktów i doprowadzić do remisu po 12, jednak po blokach Wiśniewskiego to częstochowianie prowadzili na drugiej przerwie technicznej 16:14. W dalszej części seta w roli głównej dalej występował Łukasz Wiśniewski. Dzięki jego zagrywkom przewaga szybko urosła do stanu 21:15. Mimo zrywu Resovii przy dobrej grze zmiennika Grozera – Rumuna Gontariu ostatecznie to Akademicy zwyciężyli w secie 25:22.
W czwartym secie od początku świetna gra w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła Rumuna Adriana Gonatru pozwoliła miejscowym zejść na pierwszą przerwę techniczną z przewagą 8:4, a kibicom dać powody do wiary w doprowadzenie do tie-break’a. Po przerwie jednak Akademicy za sprawdzą lidera zespołu – Krzysztofa Gierczyńskiego zabrali się za odrabianie strat. Sytuacja zmieniała się jednak jak w kalejdoskopie, gdyż gospodarze ponownie zwiększyli prowadzenie do czterech punktów 10:6. Prawdziwym lekarstwem na bolączki częstochowian okazała się zagrywka. Kiedy tylko Akademicy znaleźli słaby punkt przeciwnika, zaczęli go wykorzystywać. Był nim Mateusz Mika, na którego AZS-iacy ostro serwowali, a on seryjnie popełniał błędy. Taki stan rzeczy szybko przerodził się w wyrównanie 16:16. Po kontrze Dawida Murka zrobiło się nawet 17:16 dla zawodników spod Jasnej Góry. Po tej akcji w roli głównej występował były zawodnik AZS-u – Piotrek Nowakowski. Po jego blokach zrobiło się 21:19 dla gospodarzy. Wtedy los ponownie uśmiechnął się do gości. Dobre ataki Gierczyńskiego i Murka, oraz blok Drzyzgi na Amerykaninie Lotmanie i to częstochowianie przejęli prowadzenie 23:21. Ostatecznie częstochowianie wygrali seta 25:22 po bloku Wiśniewskiego na Gontariu.
Samo spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1 dla AZS i pozwoliło podreperować stan punktowy w tabeli ligowej. MVP spotkania została niekwestionowana gwiazda zespołu od wielu lat – Krzysiek Gierczyński.
Teraz AZS Częstochowa musi iść za ciosem. W spotkaniu z czerwoną latarnią ligi – Treflem Gdańsk, które odbędzie się w Hali Polonia, Akademicy muszą odnieść przekonujące zwycięstwo, by uwolnić się od dołu tabeli. W obecnej sytuacji na początku sezonu wygrane mogą szybko przynieść „biało-zielonym” awans w ligowej tabeli. Po za tym wygrane dały by odpowiedni pozytywny zastrzyk w psychikę, który pozwolił spokojnie przetrzymać przerwę na reprezentację z powodu rozgrywek o Puchar Świata w Japonii, na które pojedzie także jeden z Częstochowian – Łukasz Wiśniewski.
+ foto: Wygrana AZS-u z Resovią może być pierwszym krokiem w marszu częstochowian ku górze tabeli.
M.PLAGA