A miało być tak pięknie…


Myślenie ma przyszłość

Częstochowski dworzec miał być wizytówką miasta. Obszerny, o kubaturze 48 tys. 780 m3 powierzchni użytkowej 6898 m2, imponujący lustrami elewacji, ruchomymi schodami, klimatyzacją, witający przybywających setkami pociągów pielgrzymów i turystów z całej Europy.
Wizje – wizjami, a rzeczywistość skrzeczy. Z dworca głównego odjeżdża raptem kilkanaście pociągów. Nie ma zapowiadanych niegdyś barów i sklepików. Wiele boksów nie zostało zgodnie z przeznaczeniem zagospodarowanych. Trudno bowiem poradzić sobie z zarobieniem nawet na czynsz przy takiej liczbie pasażerów. Każdy poszedłby z torbami. Ruchome schody praktycznie znieruchomiały już po kilku miesiącach od otwarcia dworca. Dworcowy zegar rzadko pokazuje nam godzinę.
Częstochowa systematycznie degradowana jest przez PKP, jeśli chodzi o połączenia kolejowe. Choć wydawać by się mogło, że powinno być na odwrót. Bo do nas przecież trafia rokrocznie około 6 milionów pielgrzymów i turystów. Jasnogórskie sanktuarium odwiedzają turyści z całego świata. Dobra komunikacja z Częstochową wydawałaby się więc koniecznością. Na jej bazie kwitłby mały dworcowy handel. Zupełnie innego zdania są Polskie Koleje Państwowe. Przecież lata, w których robiono wszystko, aby zapomnieć o Częstochowie (w domyśle o Jasnej Górze) dawno minęły. Nie dla kolei, która wciąż hołduje dawne myślenie. Tak więc dworzec stanowi źródło ustawicznych problemów. Kłopoty ma tylko tutejsze szefostwo obiektu, które wciąż dręczy myśl skąd wziąć pieniądze na jego utrzymanie. A miało być tak pięknie, kiedy w listopadzie 1996 r. ówczesny minister transportu Bogusław Liberadzki uroczyście otwierał nowy dworzec. Teraz tylko nasuwa się pytanie: po co nam to było?

RAFAŁ NOWICKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *