W Polsce od 10 lat działa Fundacja Honorowego Dawcy Krwi “Krewniacy”. W Częstochowie jej ambasadorem jest Renata Kasprzyk, na co dzień pracująca w TRW Polska. Głównym celem Fundacji jest organizowanie zbiórek poboru krwi i propagowanie idei krwiodawstwa
Jak zaczęła się Pani przygoda z “Krewniakami”?
RENATA KASPRZYK – O wszystkim zdecydował przypadek. Fundacja powstała w wyniku splotu różnych wydarzeń. Pan Marcin Boris Velinov, prezes Europejskiej Fundacji Honorowego Dawcy Krwi utworzył ją dowiedziawszy się o groźnym wypadku swojego mistrza Aikido. I ja zetknęłam się z Fundacją w niecodziennych okolicznościach. Będąc na weselu u brata, zauważyłam u jednego z gości opaskę na ręce z grupą krwi. Była to obroża wydana przez Fundację. Zapisałam sobie stronę internetową (www.krewniacy.pl) i zaczęłam interesować się działalnością grupy. To doświadczenie zaowocowało podjęciem decyzji. 7. kwietnia 2005 roku, po śmierci Jana Pawła II, po raz pierwszy oddałam krew i zostałam stałym krwiodawcą.
Teraz organizuje Pani zbiórki poboru krwi. Była Pani inicjatorem akcji w Zespole Szkół Mechaniczno-Elektrycznych przy ul. Targowej w Częstochowie
– W pewnym momencie zapragnęłam zrobić coś więcej. Zastanawiałam się i znowu pomógł mi przypadek. W ubiegłym roku byłam świadkiem rozmowy. Jedna pani mówiła koleżance, że nie może znaleźć dawców krwi dla swojej mamy. Potrzebowała dawców z grupą krwi 0 Rh (-), a ja taką mam. Odwróciłam się i powiedziałam, że mogę oddać krew. Ta sytuacja unaoczniła mi, jak ważne są zapasy krwi w szpitalach. Wspólnie z koleżanką Joanną Leśniak uzgodniłyśmy, że zajmiemy się organizowaniem zbiórek krwi. Problem tkwił w tym, że choć zapał był, nie wiedziałyśmy jak się do tego zabrać.
I tu pomogła Fundacja?
– Właśnie. Wzięłam udział w konkursie Fundacji na ambasadora. Zostałam nim w kwietniu br. Ambasadorzy w ciągu roku muszą zorganizować przynajmniej dwie zbiórki krwi. Pierwsza, bardzo udana, odbyła się właśnie w Zespole Szkół Mechaniczno-Elektrycznych, druga równie owocna, w TRW 28. czerwca.
Wspominała Pani, że ludzie coraz rzadziej decydują się oddać krew. Jakie doświadczenia miała Pani podczas organizowania akcji?
– Pierwszym pomostem, który musiałam pokonać razem z Joanną, która jest już członkiem częstochowskiego oddziału Fundacji, było kierownictwo Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Częstochowie. Dość ostrożnie podchodzono tam do naszej propozycji i współpracy z Fundacją. Ale udało się, zaufano nam i teraz będziemy działać wspólnie – mam taką nadzieję. Nie jest łatwo pozyskiwać nowych chętnych do oddania krwi, ale to, co przychodzi z trudem, daje większą satysfakcję. Efekt przynoszą rozmowy indywidualne czy przykład innej osoby – komunikacja bezpośrednia.
Dlaczego dzisiaj mniej ludzi oddaje krew?
– Problem tkwi w niskiej świadomości społecznej. Ludzie nie chcą oddawać krwi obawiając się, zupełnie niesłusznie, na przykład zakażeń. Niestety, nadal jest ogromna potrzeba szerzenia wiedzy na ten temat i propagowania idei krwiodawstwa.
W jaki sposób chce Pani propagować tę ideę oprócz organizowania zbiórek krwi?
– Staram się utworzyć Klub Honorowych Krwinek w naszym mieście. To nowy pomysł Fundacji. 23. maja byłam na wycieczce z uczniami szkoły podstawowej i tam promowałam idee “CZYSTEGO SERCA – dzieci”. Właściciel Stadniny Konnej VIKING w Złotym Potoku udostępnił nam teren (szeroki ukłon w stronę właściciela Stadniny), na którym zorganizowałam konkursy jak również zawody sportowe po nazwą ,,CZYSTA GRA”. Dzieci na polanie dowiedziały się, kim jest dawca i dlaczego tak ważne jest, by nieść pomoc poprzez oddanie części siebie. Każdy szóstoklasista był zainteresowany moją inicjatywą. Ogłosiłam konkurs plastyczny pt. ,,Wspierać – Kochać – Pomagać”. 22. czerwca rozdaliśmy nagrody w formie gadżetów Fundacji. Mój syn – 6-letni Krystian – jako pierwszy w Częstochowie został “Honorową Krwinką” i promuje krwiodawstwo. Mówi kolegom iż “Honorowa Krwinka” jest dobra, grzeczna i przykładna. Obserwuję, że dzieci to bardzo zaciekawia. Motto Honorowej Krwinki. brzmi: “Może i jestem mała, ale lubię patrzeć, jak robisz coś wielkiego” (Loesje).
Dzieci Pani i Pani Joanny ubrane są w czerwone koszulki z napisami grupy krwi. To pomaga?
– Oprócz naszych dzieci mamy już kilka “Honorowych Krwinek” – Sławka, Anię, Mariusza. Angażujemy nasze dzieci, bo chcemy wychowywać je w duchu miłości i współczucia do drugiego człowieka, otwartości na problemy innych. Dzieci ubrane w koszulki są świetną, żywą reklamą idei krwiodawstwa, zwracają uwagę innych.
Pracuje Pani jako ambasador Fundacji “Krewniacy” w ramach wolontariatu. To dzisiaj coraz rzadsze.
-Wychowałam się na wartościach harcerstwa. Dzisiaj niestety te idee zanikają, tym więcej więc pracować i upowszechniać wartości altruizmu. W mojej działalności wspiera mnie Joanna, przy pierwszej akcji sama rozkleiła plakaty. Wiele bym nie zdziałała, gdyby nie pomoc mojego męża. Jestem żoną ,matką, ale również studentką Politechniki Częstochowskiej. Mąż wspiera mnie, ma cierpliwość do moich pomysłów i braku czasu dla niego, pomaga mi w codziennych obowiązkach. To dla kobiety jest bardzo dużo. Bardzo mu dziękuję.
Co daje praca w Fundacji?
– Radość z samego dawania siebie. Świadomość, że jest się lepszym od sąsiada, który pije piwo przed telewizorem. Świadomość, że walczy się ze znieczulicą.
Jak chętni do współpracy mogą się z Panią skontaktować?
– Najlepiej pisząc do mnie na e-mail:dawrena@tlen.pl. Zapraszam.
Dziękuję za rozmowę.
URSZULA GIŻYŃSKA