Tegoroczne zmagania memoriałowe miały szczególny charakter, gdyż zbiegły się z sześćdziesiątą rocznicą istnienia żużla w naszym mieście.
Oprócz tradycyjnego turnieju imprezie towarzyszyła moc atrakcji. Już na wstępie publiczności zaprezentowali się bohaterowie dawnych lat: Waldemar Miechowski, Bernard Kacperak, Czesław Goszczyński, Andrzej Jurczyński, Marek Cieślak i wielu, wielu innych. Turniej żużlowy przeplatał się z nowością na polskich torach – wyścigami sidecarów (motocykle z bocznym wózkiem). Te ostatnie przetworzyły kibicom nie mniej emocji niż sam speedway. Więcej o tych ciekawych konstrukcjach w wywiadzie z zawodnikami na nich jeżdżącymi poniżej.
Od początku prym w zawodach wiódł Szwed Andreas Jonsson. Jeżdżący kilka sezonów temu w barwach Włókniarza “Adrenalina” był tego dnia nie do pokonania. Jego niesamowite szarże oraz widowiskowa jazda raz po raz wywoływała salwy wiwatów na widowni. Szwed wygrał wszystkie swoje wyścigi bezapelacyjnie triumfując w zawodach. Nie był to jedyny sukces zawodnika Polonii Bydgoszcz. Zwyciężył on także w biegu poświęconym pamięci zmarłego tragicznie żużlowca rybnickiego RKM-u Łukasza Romanka. W pokonanym polu zostawiając: Piotra Świderskiego, Sebastiana Ułamka i Patryka Pawlaszczyka. W mającym już kilkuletnią tradycję biegu poświęconym pamięci toromistrza Jana Baszanowskiego wygrał Ułamek, przed Drabikiem, Romańczukiem i Osumkiem.
Turniej mimo, że frekwencja po stronie zawodników deklarujących w nim udział nie była zadowalająca mógł się podobać. Kilka wyścigów, szczególnie z udziałem Jonssona, Ułamka, Świderskiego oraz Drabika na długo pozostanie w pamięci kibiców. Szczególnie pojedynek Drabika i Jonssona w ostatniej gonitwie, bowiem Sławek, był jedynym żużlowcem, któremu udało się po wygranym starcie odpierać ataki bydgoskiej gwiazdy przez prawie trzy okrążenia. Ostatecznie “Adrenalina” wyprzedził “Slammera” brawurowym atakiem po zewnętrznej części toru.
PAWEŁ MIELCZAREK