W miejscowości Własna, tuż za rogatkami Starczy, przy ul. Zdrowej, jubileusz stu lat życia obchodziła pani Bronisława Cesarz.
Własna rzeczywiście jest własna – jubilatka mieszka w tym samym miejscu od urodzenia. O ile nie liczyć przenosin do domu po drugiej stronie drogi.
Zwyczajowy list gratulacyjny od Prezes KRUS, informujący o przyznaniu świadczenia honorowego przysługującego stulatkom oraz wiązankę kwiatów wręczył jubilatce dyrektor Oddziału Regionalnego w Częstochowie obsługującego województwo śląskie, Piotr Dobosz. Pieniądze z pierwszej, wyższej emerytury pani Bronisława wyda na słuchawki: „kiedy podgłaśniam telewizor, przeszkadzam w oglądaniu telewizji pozostałym”.
Pani Cesarz całe życie pracowała na roli. Razem z mężem opiekowała się gospodarstwem mającym powierzchnię 3,5 hektara. Uprawiano w nim zboża, utrzymywano dla własnych potrzeb i na sprzedaż żywy inwentarz. Już na emeryturze dorabiała jako woźna w miejscowej szkole. W czasie II wojny światowej razem z mężem zostali wywiezieni na dwa lata na roboty przymusowe.
Podczas stanu wojennego chciano ją ukarać za powieszenie w jednej z klas krzyża, który miał być pamiątką od opuszczających szkołę ośmioklasistów.
– Przyszli po mnie przed świętami, akurat wtedy, gdy miałam nastawione ciasto – wspomina jubilatka. Sąd pierwotnie skazał panią Bronisławę na karę pieniężną, w wysokości prawie dwóch miesięcznych pensji. Po apelacji zreflektowano się i karę umorzono, a pieniądze oddano. Krzyż został ocalony i przekazany parafii. O nikim jednak nie chce mówić źle.
– Być uprzejmym dla wszystkich ludzi, modlić się i pracować – oto dewiza i recepta na długowieczność Pani Bronisławy. – Zawsze trzeba umieć się rozweselić i być samodzielnym. Przeżyłam tyle lat i nikomu nie jestem winna jednego grosza.
Dieta nie będzie odkryciem dla pragnących znaleźć eliksir młodości. Jadła swoje produkty i gotowała szybko niewyszukane potrawy gdyż „zawsze było coś do roboty”. Królowały dania mleczne, np. ziemniaki ze zsiadłym mlekiem lub zalewajka. Mleko i produkty mleczne lubiła szczególnie. Jak sama mówi – zmienił jej się teraz zupełnie smak – kiedyś lubiła słodkie, teraz nie przepada za słodyczami. Alkoholu nie używała wcale, wzmianka o papierosach wzbudziła prawie oburzenie.
– „Kiedyś życie było niedobre, wszystko trzeba było wykonać ręcznie, choćby pranie. Do tego celu służyła tarka. Kiedy zainstalowali elektryczność, wszystko w domu pojaśniało, wcześniej paliliśmy lampami naftowymi lub karbidówkami.”
Jubilatka doczekała się 3 dzieci, 7 wnuków, 13 prawnuków, 2 praprawnuków.
IL
IL