– Czy zespół Raz, Dwa, Trzy… po raz pierwszy występuje w Częstochowie?
– Pierwszy raz gramy taki duży koncert na powietrzu i na oficjalne zaproszenie.
Rozmowa z Adamem Nowakiem, wokalistą i liderem zespołu Raz, Dwa, Trzy…
– Czy zespół Raz, Dwa, Trzy… po raz pierwszy występuje w Częstochowie?
– Pierwszy raz gramy taki duży koncert na powietrzu i na oficjalne zaproszenie.
– To może przedstaw aktualny skład zespołu. Wiadomo: Adam Nowak – wokal, gitara, instrumenty perkusyjne i lider grupy…
– Kierownik polityczny grupy Raz, Dwa, Trzy… Poza mną: Jacek Olejarz – perkusja, na akordeonie i pianinie elektrycznym gra Grzegorz Szwałek, na gitarze basowej Mirek Kowalik i na gitarze elektrycznej Jarek Treliński.
– Waszym strzałem w dziesiątkę było nagranie starych, kultowych piosenek z tekstami Agnieszki Osieckiej. Kto wpadł na ten pomysł?
– Nie my. Pomysł wyszedł z radiowej Trójki, od Zosi Sylwin i Adama Fijałkowskiego. Oni nam to podpowiedzieli. W piątą rocznicę śmierci Agnieszki Osieckiej chcieli zrobić imprezę inną niż do tamtej pory. Tzn. chcieli zaprosić artystę nie związanego z nurtem piosenek Osieckiej. Do tego czasu odbywało się to po przyjacielsku, czyli występowali bliscy przyjaciele Agnieszki Osieckiej. Po raz pierwszy zwrócono się więc do zespołu, który nie był związany z tym nurtem, czyli do nas.
– Ludzi z zupełnie innej bajki.
– Tak. Dla nas to było wyzwanie, ponieważ żaden z nas nie był zagorzałym wielbicielem twórczości Osieckiej, nie wywodziliśmy się z tej samej strony estrady ani nie byliśmy zaangażowani właśnie w taką działalność poetyczną.
– Myślę jednak, że to, co robiliście wcześniej, jakoś tak gdzieś na wyższym piętrze świadomości łączyło się z przesłaniem tekstów Osieckiej, z jej poetyką.
– Powiedziałbym, że jeśli chodzi o dbałość o słowo, o przekaz – to tak. To jest prawie to samo. Jeżeli też weźmiemy pod uwagę fakt, że chcemy śpiewać piosenki, których tekst niesie jakąś tematykę i niekoniecznie musi to być tylko i wyłącznie rozczarowanie uczuciem między mężczyzną i kobietą, tylko że można śpiewać też o czymś innym – to pod tym względem jesteśmy blisko twórczości Agnieszki Osieckiej. Natomiast ja mam troszkę inny pogląd na świat niż miała Agnieszka Osiecka. Ale cieszę się jednak, że udało się te dwa światy pogodzić. To jest istotnym elementem tego przekazu.
– Było to chyba spotkanie z duchem Osieckiej na jakiejś metafizycznej drabinie…
– No, być może. Ja na ten temat nic nie wiem. Cieszę się, że ten projekt został aż tak zaakceptowany. Dziś płyta z piosenkami Osieckiej jest już Platynową Płytą.
– Stała się rzecz niesamowita, bo te utwory, pochodzące przecież z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych nucą małolaty.
– Ja sam rodziłem się w tym czasie, na początku lat sześćdziesiątych. To, co powiedziałeś, świadczy tylko o tym, że ta część twórczości Agnieszki Osieckiej jest jak najbardziej aktualna. Myślę, że bardzo aktualna jest i ta część twórczości Osieckiej, która jest dosyć złośliwa w stosunku do ludzkich słabości, jeśli chodzi o ułomność uczuć. Tak bym to nazwał. Im bardziej Osiecka dostrzegała taką ułomność, nielojalność męsko-damską, zdradę czy brak decyzji na temat bycia w jednym związku, tym bardziej przetrwało to do dzisiaj w jej twórczości. Bo to są tematy zawsze bardzo aktualne. W opisywaniu takich stanów Osiecka była absolutną mistrzynią. Cieszę się bardzo z tego, co powiedziałeś. Dlatego, że kiedyś, niedawno całkiem, dzieci przyprowadzały rodziców na nasze koncerty, aby rodzice zobaczyli, że oni chodzą naprawdę na bezpieczne i dobre imprezy. Natomiast teraz, kiedy ukazała się płyta z tekstami Osieckiej, ci sami rodzice przyprowadzają te same dzieci — tylko nieco starsze – żeby im pokazać, że była kiedyś taka fajna poetka, a zespół, który śpiewa jej teksty, jest także przez nich lubiany.
– Czy was, zespół Raz, Dwa, Trzy…, czasami nie ciągnie w stronę komercji? Żeby tak napisać i nagrać jakiś “hicior” i zarobić na nim sporo kasy?
– To jest kompletnie nieinteresujące, dlatego że podchodzenie z planem do własnej twórczości i zamysłem kompletnej komercji mija się z celem. Ja wolę raczej takie działanie intuicyjne, choć może jestem troszkę archaiczny w swoim rozumieniu. Mam jednak nadzieję, że takich archaicznych osób jest w Polsce więcej. Najważniejszą rzeczą jest przynajmniej ocieranie się czy zbliżanie do istoty rzeczy. A jeżeli podejmuje się jakieś wyzwanie, to jest ono tysiąc lub milion razy ciekawsze od planu: napiszę przebój i zarobię mnóstwo pieniędzy. Nigdy nie kalkulowaliśmy. Potwierdzę to głową, obiema rękami i własnymi nogami, że nigdy nie robiliśmy niczego z zamysłem komercyjnym.
– Jakiej muzyki słuchasz prywatnie, w domu?
– Prywatnie najchętniej słucham rozmów i dużego dynamizmu wypowiedzi moich dzieci, których jest czworo, ponieważ jest to najlepsza muzyka, gdy one krzyżują swoje wypowiedzi. Nie ma lepszej muzyki. A jeśli mam już czas na prawdziwą muzykę, to słucham kameralnej, klasycznej muzyki, która – mam taką pewność – jest kompletnie nie związana z naszym życiem.
– A wspomniana czwóreczka, to…
– Zosia – 10 lat, Jasiu – 8, Basia – 4 i Stasiu – rok.
– Na pewno bardzo cię słuchają.
– Niechętnie. Wolą ze mną rozmawiać. W domu nie ma kultu taty, tzw. taty-artysty. Raczej są źli na mnie, gdy wyjeżdżam.
WALDEMAR M. GAIŃSKI