Na wielu starych cmentarzach można natrafić na wojenne mogiły, których anonimowe inskrypcje nie pozwalają już na odtworzenie przebiegu partyzanckich walk z okupantem. Tak jest np. z grobem na cmentarzu w Szczekocinach, gdzie napis podaje tylko, iż spoczywa tutaj Nieznany Partyzant (na zdjęciu). Na drugim zdjęciu mamy zbiorowy grób żołnierzy AK, których pochowano na cmentarzu w Dąbrowie Zielonej. Tutaj inskrypcja wymienia kilkanaście nazwisk partyzantów poległych w rejonie Brzozówki w dniu 9 września 1944 r.
Na wielu starych cmentarzach można natrafić na wojenne mogiły, których anonimowe inskrypcje nie pozwalają już na odtworzenie przebiegu partyzanckich walk z okupantem. Tak jest np. z grobem na cmentarzu w Szczekocinach, gdzie napis podaje tylko, iż spoczywa tutaj Nieznany Partyzant (na zdjęciu). Na drugim zdjęciu mamy zbiorowy grób żołnierzy AK, których pochowano na cmentarzu w Dąbrowie Zielonej. Tutaj inskrypcja wymienia kilkanaście nazwisk partyzantów poległych w rejonie Brzozówki w dniu 9 września 1944 r.
Poszukując szerszej informacji o tej walce w literaturze, natrafiłem w opracowaniu “Jodła” ppłk. Wojciecha Borzobohatego ps. “Wojan” (szefa sztabu okręgu Radomsko-Kieleckiego AK) na bardzo dramatyczny opis tego zdarzenia. Otóż po rozwiązaniu koncentracji 7. Dywizji Piechoty AK idącej na pomoc walczącej Warszawie, niektóre bataliony tej jednostki wycofały się na teren Inspektoratu Częstochowskiego, gdzie nękały Niemców sabotażowymi akcjami. Jedną z kompanii o kryptonimie “Akacja” dowodził wtedy por. Józef Rytel ps. “Brzęk”. Po wykonaniu akcji zlikwidowania kilku żandarmów na szosie Włoszczowa-Radomsko (4 września) kompania ta ulokowała się w rejonie lasów między gajówką Brzozówka a Nową Wsią (pod Dąbrową Zieloną).
Tutaj stacjonowała też kompania AL., która zgodnie z uzgodnieniami między dowódcami miała współpracować w razie niemieckiego ataku. Jednak w nocy z 8 na 9 września kompania AL wycofała się z rejonu, który z rana zaatakowały niemieckiego wozy pancerne. Pozostawione bez żadnej osłony tabory kompanii AK zostały przez Niemców rozbite, a większość kompanii zaczęła się cofać. Zdesperowany dowódca próbował zebrać przy sobie ludzi by stawić Niemcom opór, gdy jednak pozostał sam popełnił samobójstwo. Dopiero przy pomocy plutonu odwodowego i użyciu broni przeciwpancernej udało się przepłoszyć z lasu Niemców. Jednak poległo wówczas 11-tu partyzantów, których nazwiska są wymienione na płycie mogiły na czele ze swym dowódcą porucznikiem “Brzękiem”. cdn.
ANDRZEJ SIWIŃSKI