Nie może żyć bez żużla


– Ryan Sullivan brał udział w lidze szwedzkiej w bardzo groźnie wyglądającej kolizji z Grzegorzem Walaskiem. Jak czują się obecnie obaj zawodnicy?
– Walasek wyszedł z opresji bez szwanku, natomiast Ryan odczuwa wciąż spore dolegliwości. Na pewno nie może zaprezentować się na torze. Jest on jednak twardym facetem, a obsługa medyczna zrobi wszystko, by jak najszybciej doprowadzić go do pełnej sprawności.

Rozmowa z Leszkiem Małagowskim, dyrektorem CKM Włókniarz, obchodzącym w tym roku jubileusz 25-lecia pracy w sporcie.
– Ryan Sullivan brał udział w lidze szwedzkiej w bardzo groźnie wyglądającej kolizji z Grzegorzem Walaskiem. Jak czują się obecnie obaj zawodnicy?
– Walasek wyszedł z opresji bez szwanku, natomiast Ryan odczuwa wciąż spore dolegliwości. Na pewno nie może zaprezentować się na torze. Jest on jednak twardym facetem, a obsługa medyczna zrobi wszystko, by jak najszybciej doprowadzić go do pełnej sprawności.
– Kadrowo nasza drużyna była faworytem w spotkaniu z ZKŻ, jednak to nie Włókniarz świętował zwycięstwo…
– Sport rządzi się swoimi prawami. Zarówno Zarząd, jak i zawodnicy obawiali się tego spotkania. Wiadomo, że na wyjeździe jest trudniej wygrać niż u siebie. Gospodarze szybciej mogą dopasować się do swego toru. Słabiej niż oczekiwaliśmy pojechali David Ruud i Grzegorz Walasek. Miało to znamienny wpływ na wynik spotkania. Zespół ZKŻ-u zasłużenie wygrał. Znakomicie zaprezentował się piotr Świst, dla którego był to dotychczas najlepszy mecz w sezonie. Trzeba godnie przyjąć porażkę i w następnych meczach walczyć o jak najlepsze wyniki.
– Po porażce w Zielonej Górze trzeba do końca rundy zasadniczej wygrać wszystkie mecze, żeby mieć pewność utrzymania pozycji lidera. Czy drużyna jest w stanie tego dokonać?
– Są to bardzo trudne trzy mecze, szczególnie z Bydgoszczą u siebie i wyjazd do Leszna. Osobiście uważam, że nasza drużyna zmobilizuje się po “zimnym prysznicu” w Zielonej Górze. Sukces polega na tym, by równo punktowali wszyscy zawodnicy drużyny. Tak w niedzielę pojechała drużyna ZKŻ. Jeśli każdy z zawodników przywiózłby po osiem, dziesięć punktów, to stać nas będzie na utrzymanie fotela lidera ekstraligi.
– Grzegorz Walasek bardzo mizernie zaprezentował się w tym pojedynku. Rozczarowanie jest duże gdyż jest on wychowankiem klubu z Zielonej Góry. Jaki jest powód jego słabszej dyspozycji, czyżby zmiana kontraktu na bardziej motywujący nie przyniosła skutku?
– Grzegorz Walasek w rozmowie przedmeczowej z prezesami klubu twierdził, że zrobi wszystko, by pojechać jak najlepiej. Myślę, że problem Walaska tkwi w sferze psychicznej. W tym sezonie jeździ on w kratkę i zdarzały mu się dobre występy, lecz więcej było tych słabszych. Nie można przekreślać zawodnika po kilku słabszych występach. Do podstawowego składu trafią zawodnicy reprezentujący w danej chwili najlepszą formę. Grzegorz trzy dni przed potyczką z Zieloną Górą zdobył 11 punktów w eliminacjach MPPK, dlatego postawiliśmy na niego.
– Tradycyjną imprezą w Częstochowie jest memoriał Bronisława Idzikowskiego i Marka Czernego. Kiedy rozegrane zostaną tegoroczne zawody i jaka będzie ich obsada?
– Jedynym wolnym terminem w napiętym kalendarzu różnego rodzaju imprez żużlowych jest pierwszy tydzień października, tuż po zakończeniu sezonu ligowego. W tym czasie planujemy rozegrać turniej pamięci żużlowców Włókniarza. Jeżeli tylko wystarczy środków finansowych, uczynimy wszystko, by obsada tej imprezy była mocna. Będziemy starali się zaprosić najlepszych zawodników nie tylko polskich, ale również tych ze światowej czołówki.
– Co dzieje się z Michałem Ciurą? Jego wiek pozwala mu już na przystąpienie do egzaminu na licencję żużlową. Czy nie uważa pan, że Włókniarzowi potrzebny jest nowy, młody talent, a takiego kibice upatrują w tym zawodniku?
– Bardzo chcielibyśmy, aby ten talent pojawił się jak najszybciej. Oczekujemy na taki brylant z niecierpliwością. Michał Ciura doznał poważnego urazu barku tuż przed licencją, pierwszą, w której mógł ubiegać się o żużlowe papiery. Przeszedł zabieg operacyjny w Piekarach Śląskich. Kilka dni temu był na konsultacjach lekarskich. Wszystko jest już dobrze, lada dzień przystąpi do zajęć treningowych i wierzę w to, że zda egzamin licencyjny przy pierwszej nadarzającej się okazji. W miarę możliwości klub otoczy go pomocą sprzętową i opieką trenera. Mam nadzieję, że – jak pan to określił – będzie talentem na miarę Sebastiana Ułamka czy Sławomira Drabika.

Od Skry do Włókniarza
Pierwszy kontakt Leszka Małagowskiego ze sportem to klub “Skra” Częstochowa. Trafił tam jako młody chłopak i w błyskawicznym tempie rozwijał swój piłkarski talent. Odnosił sukcesy jako junior, a następnie próbował swych sił w kategorii seniorów. Po zakończeniu kariery sportowej zajmował się w klubie zaopatrzeniem, obejmował różne stanowiska, aż trafił do Zarządu Klubu, gdzie zasiada po dziś dzień. Do Włókniarza przyszedł w 1998 roku. Obawiał się, czy da sobie radę w nowym środowisku, czy podoła nowym obowiązkom. W bieżącym roku mija sześć lat pracy Leszka Małagowskiego na stanowisku dyrektora CKM Włókniarz.
Jest człowiekiem ogromnie zaangażowanym w to, co robi, kocha swe zajęcie, wciąż ma ręce pełne roboty. W dużym stopniu dzięki niemu Włókniarz pozyskał sponsora strategicznego – firmę Top Secret. Emocjonalne podejście do wykonywanej pracy odbiło się negatywnie na jego zdrowiu. Pewnego kwietniowego dnia dyrektor zasłabł w czasie pracy i konieczna była interwencja lekarzy. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Mimo usilnych próśb bliskich, by zwolnił, Małagowski wciąż robi swoje, żyje żużlem i bezgranicznie poświęca dla niego swój czas. Dowodem na to jest fakt, że na rozmowę dla Gazety Częstochowskiej umawialiśmy się od kilku tygodni. Gdy wreszcie uparłem się, że to musi nastąpić dziś, znalazł dla mnie czas dopiero grubo po godzinie 21. Mimo późnej pory naszą rozmowę przerywały liczne telefony służbowe do najlepiej zorientowanej w sprawach klubu osoby.

Paweł Mielczarek

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *