Zakupienie przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji w Częstochowie 40. prototypowych autobusów hybrydowych, o napędzie gazowo-elektrycznym, za kwotę ponad 66 milionów złotych było jednym z głównych tematów ostatniej sesji rady miasta Częstochowy, która odbyła się 25 maja 2017 roku.
O trefnej transakcji hybrydowej piszemy już od ubiegłego roku. Jako pierwszy na forum publicznym sprawę niegospodarności prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Romana Bolczyka poruszył radny PiS Piotr Wrona. – Po doniesieniach o zapłonach autobusów, już 23 listopada ubiegłego roku, podczas sesji apelowałem do pana prezydenta o interwencję w sprawie autobusów hybrydowych, w tym podkreślałem konieczność ich dodatkowego ubezpieczenia od pożarów. Prezydent na moje pytanie nie odpowiedział wprost, a autobusy nie zostały ubezpieczone – mówi „GCz” Piotr Wrona.
Tę poważną sprawę prezydent Matyjaszczyk zlekceważył. – 3 sierpnia 2016 roku w dzielnicy Kiedrzyn zapalił się autobus, sprawę zamieciono pod dywan, bo było mało świadków. Prezydent tę sytuację skwitował określeniem, że to nie był pożar, ale zadymienie. Z kolei komendant Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej wprost stwierdził, że był to pożar turbiny instalacji elektrycznych. Stąd moje kolejne pytania podczas dzisiejszej sesji do prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka, o to, dlaczego autobusy wycofał dopiero teraz, a nie po pierwszym poważnym pożarze i dlaczego nie opowiedział mi na pytanie zgodnie z prawdą – mówi Piotr Wrona. Warto tu dodać, że utajono nie jeden, a trzy zapłony autobusów hybrydowych, co wyszło podczas dyskusji na radzie.
Kolejna sprawa poruszana przez radnego Wronę dotyczyła liczby samochodów napędzanych paliwem CNG jeździ w Częstochowie i stacji paliw, wybudowanej nie tak dawno przez MPK. – Prezydent odpowiedział mi, że w Częstochowie jest 45 autobusów hybrydowych, czyli aktualnie, po wycofaniu 40, w naszym mieście jest pięć tego typu pojazdów. To oznacza, że prezydent Matyjaszczyk wraz z prezesem Romanem Bolczykiem zdecydowali o wybudowaniu stacji paliw za 52 miliony złotych, która służy jedynie pięciu pojazdom. Te samochody tankowane są drożej niż promy kosmiczne Columbia. Zatem zwrot kosztów budowy tej stacji będzie trwał 10 tysięcy lat. Pytanie, czy to nie zakrawa o niegospodarność. Prezydent Matyjaszczyk ma więc poważny problem z ewentualnym zwrotem 66 milionów złotych oraz około 7 milionów odsetek karnych, liczonych od grudnia 2016 roku. Dodając do tego 52 miliony złotych za budowę bezużytecznej stacji paliw, to ta zabawa kosztowała prezydenta Matyjaszczyka, a właściwie wszystkich częstochowian, grubo ponad 100 milionów złotych. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska wyłożył 66 milionów złotych na to, że będziemy emitować mniej dwutlenku węgla do atmosfery i w zasadzie mamy najbardziej ekologiczne pojazdy na świecie, bo one w ogóle nie jeżdżą. Takie cuda tylko przy prezydencie Matyjaszczyku mogą się wydarzyć – stwierdza radny Piotr Wrona.
URSZULA GIŻYŃSKA