Efekt Częstochowa to klub sportowy, zawiązany w ubiegłym roku. W ramach zajęć na basenie przy ulicy Równoległej oraz w sali gimnastycznej udostępnionej przez MOSIR prowadzone są: akrobatyka, skoki do wody oraz nauka pływania. W treningach biorą udział dzieci w wieku od 3 do 16 lat oraz osoby dorosłe. Rozmawiamy z najmłodszymi uczestnikami zajęć oraz trenerką, Katarzyną Reczulską
Kiedy i w jakich okolicznościach powstał klub?
– Stowarzyszenie zawiązało się w 2015 roku, z chwilą rejestracji w Sądzie, w sierpniu ubiegłego roku klub zaczął działać. Pierwsze zajęcia – skoki do wody – odbyły się w październiku. Początkowo uczestnicy skakali tylko ze słupków oraz z brzegu basenu. Po dwóch miesiącach udostępniono nam deski. W tym samym czasie klub uzyskał licencję Polskiego Związku Pływackiego. Dzięki uprzejmości MOSiR-u wyremontowaliśmy starą, nieużywaną kotłownię i przerobiliśmy ją na salę gimnastyczną. W styczniu 2016 r. przeprowadziliśmy tam pierwsze zajęcia.
W jakim wieku są dzieci uczestniczące w treningach?
– Zróżnicowanie wieku dzieci jest znaczne. Nasze najmłodsze uczestniczki zajęć to trzyletnia Iga oraz niespełna czteroletnia Ada. Najstarsza jest młodzież w wieku gimnazjalnym.
Jakie zajęcia są prowadzone w ramach zajęć klubowych?
– Gimnastyka i akrobatyka, skoki do wody, nauka oraz doskonalenie pływania. W każdej z tych sekcji uczestniczą dzieci oraz osoby dorosłe.
Czy klub ma już na swoim koncie jakieś osiągnięcia?
– Jak na tak krótką działalność mamy pewne małe sukcesy. Byliśmy na międzynarodowych zawodach w Tychach, gdzie klub uzyskał szóste miejsce. Na Grand Prix Polski i na Mistrzostwach Polski w synchronach dzieci zdobyły miejsca medalowe oraz znalazły się w pierwszej dziesiątce. Podczas odbywającej się w tym roku w Częstochowie olimpiadzie młodzieży klubowo zajęliśmy czwarte miejsce. Niektórzy nasi zawodnicy posiadają indywidualne osiągnięcia m.in. trzecie miejsce Kamila Nowakowskiego oraz miejsca w pierwszej dziesiątce Oli i Ewy Kowalińskich na Mistrzostwach Polski.
Jak pracuje się z dziećmi? Czy według Pani jest to trudniejsze niż prowadzenie zajęć z dorosłymi ludźmi?
– To jest zupełnie inna specyfika pracy. Dzieci są bardziej wdzięczne, chociaż mają swoje humory. Są natomiast szczere, otwarte i widać ich zaangażowanie. Jeśli czegoś nie chcą, bądź są zmęczone to mówią o tym od razu. Dzieci są jak otwarta księga – wszystko po nich widać. Natomiast dorośli nie zawsze powiedzą, co myślą. Dzieci są gotowe na wszelkie uwagi. Z racji ograniczeń psychofizycznych oraz emocjonalnych nie zawsze wszytko potrafią wykonać. Jednakże pracują i starają się poprawić swoje błędy. Są pełne zapału i energii.
Obecnie coraz częściej mówi się o problemach dzieci XXI wieku. Nazywamy je dziećmi Internetu. Z uzależnieniem od mediów wiążę się również problem otyłości u najmłodszych, którzy czasu wolnego nie spędzają na świeżym powietrzu, a ich ulubioną potrawą są słodycze. Czy sport może odegrać kluczowe znaczenie w walce z „plagą naszych czasów”? Co dzieciom mogą dać treningi w Państwa klubie?
– Dzieci nie zawsze dostrzegają problem otyłości. Myślę, że kluczową rolę odgrywają tu rodzice. To oni zapisują swoje dzieci na zajęcia. Niektóre z nich marzą o sukcesach w sporcie, inne zażywają sportu w celach rekreacyjnych. Korzyści z treningów są ogromne. Samo oderwanie od telewizora, tabletu, komputera i wszystkich innych biernych zajęć jest już dużym sukcesem. Ćwiczenia poprawiają koordynację, gibkość ciała, wytrzymałość, a nawet odporność na stres. Dzieci aktywnie spędzające czas radzą sobie lepiej w życiu. Ich sprawność wyróżnia się na tle ich rówieśników.
Czy Pani podopieczni wiążą swoją przyszłość ze skokami do wody?
– Część dzieci na pewno chciałaby związać swoje dalsze życie ze skokami. Chcą się pokazywać, doskonalić, szlifować swoje umiejętności i rywalizować z dziećmi, które liczą się już w kraju oraz w Europie.
Ma Pani już spore doświadczenie, jeżeli chodzi o trenowanie najmłodszych. Wcześniej pracowała Pani w innym częstochowskim klubie. Czy ma Pani swoich wychowanków, którzy coś osiągnęli w turniejach w Polsce i na arenie międzynarodowej?
– W poprzednim klubie trenowałam dzieci młodsze, tam był inny system pracy. Po osiągnięciu pewnego pułapu, dzieci w ramach nagrody za swoją ciężką pracę przechodziły do grupy zaawansowanej. Prowadziłam grupy początkującą i średnio zaawansowaną. Dzieci u mnie zaczynały swoją przygodę ze sportem, stawiały pierwsze kroki. Teraz osiągają sukcesy nawet na arenie międzynarodowej.
„Gazeta Częstochowska” miała przyjemność zaobserwować jeden z treningów, w którym uczestniczyli:. Ola i Ewa Kowalińskie, Ada Pypłacz, Ada Balcerek, Michalina Wojtasik, Gerard Wolnik, Julia Krzyszczyk, Kamil Nowakowski. Na temat zajęć w klubie Efekt Częstochowa, trenerki oraz najtrudniejszych elementów tego sportu wypowiedzieli się najmłodsi uczestnicy:
Michalina Wojtasik (12 lat)
– Skoki do wody trenuję od roku i lubię przychodzić na zajęcia. Uważam, że Pani Kasia jest znakomitym trenerem. Chciałabym w przyszłości kontynuować swoją przygodę z tym sportem. Co jest najtrudniejsze? Myślę, że sam skok. Wszystkim obserwującym może wydawać się to proste, ale w praktyce jest to naprawdę trudne. Czuję strach, kiedy stoję na wieży znajdującej się 6 metrów nad ziemią. Uważam, że warto jest jednak go przezwyciężyć, bo z czasem wszystko staje się łatwiejsze.
Gerard Wolnik (12 lat)
– Lubię przychodzić na treningi, bo mam tu wielu kolegów i czasami jest naprawdę śmiesznie. Skoki trenuję od 5 lat. Na razie nie wiem, czy to jest moja droga. Uważam, że najtrudniejsze jest salto w tył. Nie boję się skakać z wysokości. Myślę, że obawiałbym się skoku z najwyższej wieży, ale jestem pewien, że spróbowałbym.
Julia Krzyszczyk (10 lat)
–Zajęcia mamy cztery razy w tygodniu. Chętnie na nie przychodzę. Według mnie najtrudniejszy jest fiflak i niektóre skoki akrobatyczne. Zdarza się, że boję się skoczyć z trampoliny, ale staram się ten strach przezwyciężyć.
DARIA JĘDRAK