Rozmowa z prof. dr hab. n. med. Bolesławem Samolińskim z Zakładu Alergologii i Immunologii Klinicznej Centralnego Szpitala Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
– Zbliżają się ważne daty: Międzynarodowy Dzień Astmy i Alergii (3 maja)
i Światowy Dzień Astmy (7 maja). Czy któryś z nich jest ważniejszy?
Nie, ponieważ każda okazja jest dobra, żeby mówić o astmie. Choroba ta ma wymiar nie tylko zdrowotny, ale także społeczny i finansowy, a dla wielu osób – również życiowy. A zatem jest ważna z każdego punktu widzenia.
– Co to za choroba?
Astma jest zależna od uwarunkowań genetycznych i środowiskowych. Bez alergenów nie byłoby chorób alergicznych. Ale nawet z alergenami nie byłoby ich tak wiele, gdyby nie zmiany zachodzące w otoczeniu. Dla astmy ma to szczególnie krytyczne znaczenie. Czynnikami rozwoju tej choroby są bowiem zanieczyszczenia środowiska i palenie papierosów. Nałóg ten u kobiet w ciąży zwiększa ryzyko rozwoju astmy u dziecka. A u człowieka, który ma już astmę, a jest biernym lub czynnym palaczem, zwiększa ryzyko rozwoju nieuleczalnej, groźnej choroby – przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP). Obserwujemy wyraźne zwiększenie konsekwencji rozwoju astmy i POChP w późniejszym okresie życia. W perspektywie 20-30 lat choroby oddechowe będą trzecią przyczyną zgonów na świecie (obecnie są na 4. miejscu). O starości powinniśmy więc myśleć już od dzieciństwa, bo to, co dotyczy zdrowia dziecka, będzie determinowało jego bezpieczeństwo zdrowotne
w nadchodzących dekadach życia.
– Skąd ta opinia?
Świadczą o tym dane epidemiologiczne. Dziecko z atopowym zapaleniem skóry (AZS) jest już w grupie ryzyka alergii dróg oddechowych, która objawia się katarem alergicznym. W Polsce objawy te ma 25 proc. populacji. Jeżeli dolegliwości te rozkładają się w czasie, to ryzyko, że nieżyt nosa sprowokuje rozwój astmy oskrzelowej wzrasta nawet 9-krotnie! Wszystkim ludziom z wiekiem zmniejsza się wydolność oddechowa, ale u astmatyków tempo to rośnie znacznie szybciej. Po drugie, astma może prowadzić do rozwoju chorób współwystępujących, takich jak nadciśnienie tętnicze, niewydolność krążenia, choroba wieńcowa, zawał serca.
U astmatyków ryzyko pojawienia się tych chorób jest o ok. 30-50 proc. większe niż
u osób, które na astmę nie chorują.
– Czy to prawda, że z powodu astmy cierpi już 4 miliony Polaków?
Średnia dla Polski to 4,8 proc. W środowiskach miejskich choruje 6 proc. mieszkańców, a są regiony (np. Wrocław, Gdańsk), gdzie rozpoznaną
i systematycznie leczoną astmę ma 10 proc. populacji. Ogólnie objawy choroby (duszność, kaszel) dotyczą 12–16 proc. Polaków, a leczenia wymaga na pewno nie mniej niż 5 proc. Oznacza to, że mamy co najmniej 2 mln obywateli, którzy powinni codziennie brać leki.
– Jak dziś leczy się astmę?
Dysponujemy bardzo dobrymi narzędziami. Gdy ponad 30 lat temu zaczynałem karierę alergologa, nie mieliśmy prawie nic. W sezonie pylenia radziliśmy studentom, którzy musieli się uczyć, żeby zamykali się w łazience i puszczali wodę z prysznica, aby w ten sposób spłukiwać pyłki roślin. Potem przyszły leki przeciwhistaminowe,
a dziś mamy znakomite leki – sterydy wziewne, które można bezpiecznie stosować latami. Poważne powikłania zdarzają się wyjątkowo rzadko. Dzięki tym lekom daliśmy pacjentom drugi oddech! Hospitalizacji wymaga tylko niewielka grupa chorych z ciężkim przebiegiem astmy. Aż 90 proc. pacjentów jest leczonych ambulatoryjnie.
– Leki sterydowe – czy to nadal brzmi groźnie?
Niestety tak. W latach 70. i na początku lat 80. podawaliśmy sterydy domięśniowe
o przedłużonym działaniu, żeby pacjenci mogli w ogóle funkcjonować. To miało swoją cenę w postaci powikłań ogólnoustrojowych. Pochodząca z tamtych lat wiedza, że sterydy są szkodliwe, pozostała wśród wielu pacjentów i ich rodzin. Dużo złego robią osoby, które się na tym nie znają, a wyrażają swoje opinie w Internecie. Leczę potem pacjentów, którzy korzystali z takich opinii i wiem, jak koszmarne jest życie
z astmą bez nowoczesnych leków. Sterydy wziewne nie trafiają do całego ustroju, ale działają w miejscu podania, czyli w oskrzelach. Jest to nieprawdopodobny sukces współczesnej medycyny.
– Leki wziewne trzeba jednak umieć stosować.
Jak najbardziej. Dlatego w gabinecie zawsze mam pod ręką inhalator, żeby pokazać pacjentowi, jak aplikować lek. Bardziej niepokojące jest dla mnie jednak nie to, że pacjent nieprawidłowo przyjmie lek (to można zweryfikować przy każdej wizycie), ale fakt, że przestaje go brać, gdy zaczyna się dobrze czuć. Nie wie, że jak przestanie brać lek, choroba wróci. Dlatego edukacja pacjenta powinna być naszą misją.
– Na czym polega terapia skojarzona w leczeniu astmy?
Na połączeniu leku rozkurczowego z przeciwzapalnym lekiem glikokortykosteroidowym. Nazywamy to kombajnem („combo”), bo jednocześnie rozszerza oskrzela i zwalcza w nich stan zapalny. Wiele badań wskazuje, że metoda ta jest obecnie najbardziej efektywna w przewlekłym leczeniu astmy oskrzelowej. Wykorzystuje ona odkrycie, że dwa leki o zupełnie innych mechanizmach działania, podawane naraz, działają z dużo lepszym skutkiem terapeutycznym, niż gdyby były stosowane osobno. Można je stosować w mniejszych dawkach.
– Co to jest GINA?
Światowa Inicjatywa Zwalczania Astmy (Global Initiative for Asthma, GINA). Program ten promuje najlepsze praktyki leczenia, zweryfikowane na podstawie najnowszych badań naukowych. Stanowi światowy standard i punkt odniesienia dla każdego, kto zajmuje się astmą. Aktualne zalecenia GINA uzależniają sposób leczenia pacjenta nie tylko od wyników badań (np. spirometrii), ale przede wszystkim od jego samopoczucia (np. tego, ile razy w ostatnim tygodniu budził się w nocy z powodu duszności) i stosownie do tego rekomendują określone dawki leków. Takie zalecenie jest możliwe do zastosowania przez każdego lekarza już po krótkiej rozmowie z pacjentem.
– Wspomniał Pan, że astma to nie tylko problem zdrowotny, ale społeczny i finansowy. Dlaczego?
Z badań (m.in. fińskiego programu leczenia astmy) wynika, że przewlekłe podawanie leków chorym na astmę nie tylko poprawia ich samopoczucie, ale prowadzi do oszczędności na poziomie rodziny i kraju. Człowiek chory nie tylko nie przynosi korzyści finansowych, ale jest obciążeniem dla rodziny i budżetu państwa. A zatem każdy, kto myśli o tym, żeby społeczeństwo było szczęśliwe i bezpieczne finansowo, musi myśleć o zdrowiu!
Przekrój zdrowego i astmatycznego oskrzela
SDDZ