Rozmawiamy z dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury im. Janusza Gniatkowskiego w Poraju Magdaleną Ryziuk-Wilk

Pani Dyrektor jak zaczęła się Pani przygoda z Gminnym Ośrodkiem Kultury w Poraju? Proszę przybliżyć swoją drogę do objęcia tej funkcji…
– Moja przygoda z GOKiem rozpoczęła się w 2012 roku i trwa już 13 lat. A gdyby zastanowić się, co mnie przywiodło na ścieżkę prowadzącą do objęcia funkcji dyrektora, to z pewnością była to ogromna miłość do muzyki, do śpiewania, która towarzyszyła mi od dzieciństwa. Rozpoczęło się od zespołu „Nastolatki”, tu w Poraju. Zespół prowadziła dwójka fantastycznych ludzi: Ewa Matuszczyk i Adam Grajdek. Później przez wiele lat miałam przyjemność współpracować z nimi już jako dyrektor GOKu. Śpiew był ze mną przez cały czas. W liceum śpiewałam i w zasadzie aż do momentu objęcia stanowiska dyrektora. Byłam amatorką, która dostała trochę talentu z góry, tak sądzę (śmiech). Przez lata poznałam wielu wspaniałych muzyków, wokalistów, miałam przyjemność z nimi współpracować. Studiowałam zarządzanie i jak się okazało – połączenie kwalifikacji zawodowych i doświadczenia wywiedzionego z pasji – było skuteczne i zaprocentowało w pracy zawodowej.
Pod Pani kierunkiem Gminny Ośrodek Kultury tętni życiem – organizujecie Państwo liczne przedsięwzięcia kulturalne: koncerty, wystawy, konkursy, festiwale… Trudno nawet zliczyć inicjatywy, które Pani realizuje. Jakie kierunki rozwoju tej instytucji są dla Pani priorytetem?
– Po pierwsze bardzo dziękuję Pani Redaktor za obecność na naszych realizacjach, to dla nas ważne i ogromnie to doceniamy. Dziękuję za promocję tego, co robimy. A jakie są priorytety? Przede wszystkim w każdym naszym działaniu musi być pasja. Jeśli jej zabraknie i będziemy robić coś machinalnie, odbiorcy to wyczują. Nasze działania wypływają z tego jak „czytamy” mieszkańców Gminy. Staramy się odpowiadać na ich oczekiwania. Być uważni. Współpracować i być otwarci. Dla mnie najważniejsze było i jest, by nasz ośrodek kultury był miejscem otwartym dla wszystkich. By tak serwować naszą ofertę, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
Obejmując funkcję z pewnością miała Pani swoją wizję funkcjonowania GOK-u. Jakie autorskie pomysły udało się Pani włączyć do kalendarza imprez instytucji?
– Myślę, że każdy nowy dyrektor przychodzi z głową pełną nowych pomysłów, a życie je weryfikuje. Nam przez lata, dzięki wsparciu władz Gminy, udało się zorganizować wiele ciekawych pomysłów adresowanych do odbiorców w bardzo różnym wieku. Dwukrotnie organizowaliśmy ogromny Gminny Dzień Dziecka na OSWiR w Jastrzębiu, Strefę Dobrej Muzyki, Poraj Art Session, Mini Dance Show, Koncerty Kolęd, Barwy Jesieni na Jurze, plenery malarskie nad zalewem, murale czy ostatnie przedsięwzięcie – już dwuletnie – Jarmark Bożonarodzeniowy. Dla mnie osobiście bardzo ważna jest integracja i mam nadzieję, że i w tej roli Gminny Ośrodek Kultury się od lat spełnia.
Czy doświadczenia poprzednich dyrektorów były dla Pani inspiracją w pracy, czy jednak postawiła Pani kreskę, by rozpocząć nową, własną erę GOK?
– Nigdy nie stawiam kresek, a staram się czerpać z doświadczeń i dorobku innych osób. Absolutnie ważne jest dla mnie docenienie pracy zarówno poprzednich dyrektorów, jak i całej kadry, która przez lata tworzyła kulturę w naszej Gminie. Wiadomo, że czasy w których żyjemy dynamicznie się zmieniają, również to co dzieje się w kulturze przechodzi przemiany i trzeba dostosowywać do nich naszą ofertę. Niemniej, dla całej naszej załogi bardzo ważna jest tradycja i jej kultywowanie i z tym łączymy współczesność, nowoczesność. Więc jeśli chodzi o dorobek wypracowany wcześniej – mega szanuję i doceniam, oczywiście wprowadzając nowe propozycje i wykorzystując nowe możliwości.
Może były projekty, które postanowiła Pani kontynuować i dlaczego?
– Przez lata kontynuowaliśmy Folkloriadę Jurajską. Ogromne przedsięwzięcie biorąc pod uwagę ilość zespołów, jakie do nas zjeżdżały z całej Polski. Kultywowanie kultury ludowej, rzemiosła, obrzędów wpisane jest w działalność instytucji kultury. Ten projekt miał swój niepowtarzalny charakter. Być może wrócimy do jego kontynuacji w latach następnych. Na razie mamy przerwę, ale wciąż realizujemy konkurs rękodzieła, który był jednym z elementów Folkloriady.
GOK to także edukacja. Jakie przedsięwzięcia w tym obszarze zyskały uznanie mieszkańców i cieszą się największą popularnością?
– W zasadzie ten aspekt edukacyjny możemy podzielić na dwie kategorie: pierwsza to zajęcia stałe, a druga to zespoły, kapele, orkiestry i koła zainteresowań. W obu obszarach oferta skierowana jest do dzieci, młodzieży i dorosłych. Nie będę wymieniać wszystkiego, ale gdybym miała wskazać na popularność, to chyba zajęcia gry na instrumentach dla dzieci. To ogromnie cieszy. Nieraz w GOKu – jednego dnia – słuchać przeplatające się dźwięki pianina, trąbki czy skrzypiec. Ależ to jest miłe. Cieszymy się, że to miejsce tętni życiem. Czasem aż mamy trudności, by to pospinać, bo brakuje nam wolnych pomieszczeń (uśmiech).
A które z realizowanych pomysłów przynoszą Pani najwięcej radości i satysfakcji?
– Wszystkie, które się udają, z których wychodzą uśmiechnięci i zadowoleni ludzie. Dla nas to dowód, że to co robimy ma sens. Pamiętam, że kiedyś starsza pani wychodząc z pewnego przedsięwzięcia, w które była przez nas zaangażowana, powiedziała do mnie: „nie przypuszczałam, że jeszcze w życiu spotka mnie coś tak miłego” – te słowa zostały w mojej pamięci.
W gminie działają też liczne Koła Gospodyń Wiejskich. Czy GOK ma swój udział w pobudzaniu kreatywności pań?
– Mam nadzieję, że tak (uśmiech). Współpracujemy i my jako GOK z tych wspólnych działań jesteśmy bardzo zadowoleni. Niektóre z kół KGW, to również zespoły śpiewacze, ale te są pod egidą Ośrodka.
Nie mogę nie wspomnieć o festiwalu Piosenek im. Janusza Gniatkowskiego. Proszę krótko przypomnieć historię i ideę.
– Pani Redaktor, jestem przekonana, że o historii Festiwalu, to właśnie Pani mogłaby powiedzieć najwięcej i najpiękniej – bo jak zawsze podkreślamy – jest Pani z nim związana od samego początku. „Gazeta Częstochowska” patronuje Festiwalowi i zawsze go wspiera, za co serdeczne dziękujemy. A sam Festiwal… Sądzę, że jest rozpoznawalną marką w regionie. Występują u nas dzieci, młodzież i seniorzy. Jest to festiwal międzypokoleniowy. A piosenki Janusza Gniatkowskiego są dobrze znane nawet tym osobom, które myślą, że ich nie znają. Wystarczy zanucić „Kuba wyspa jak wulkan gorąca”, „Maleńka Ewo”, „Mexicana” i już każdy sobie przypomina. Janusz Gniatkowski był wspaniałym Artystą, z ogromnym dorobkiem i fantastyczną osobowością. Jest to honorowy obywatel Gminy Poraj, a sam Festiwal jest formą upamiętnienia Jego osoby.
A jak gmina wspiera GOK?
– Przede wszystkim mamy zielone światło do działania od pani wójt Katarzyny Kaźmierczak. Nikt nam nie narzuca kierunków w jakich mamy zmierzać. Przy wielu realizacjach mamy wsparcie Gminy chociażby wśród pracowników Urzędu, a to niezmiernie ważne. Jest też Centrum Integracji Społecznej, które również ogromnie nas wspiera, i bez którego nie udałoby nam się zorganizować wielu działań. Ja zawsze podkreślam, że my w GOKu mamy szczęście do ludzi, bo tak wiele osób nas wspiera, bezinteresownie pomaga, że to chyba największy nasz kapitał – LUDZIE – życzliwi, pomocni.
Na końcu muszę wspomnieć o pieniądzach, które rok rocznie są zabezpieczane w budżecie Gminy na kulturę, a dzięki którym możemy realizować nasze cele.
Dziękuję za rozmowę i tak miłe słowa pod adresem naszej Gazety
URSZULA GIŻYŃSKA