Rosjanie w Częstochowie


Wiosna 1945

Wejście Rosjan do Polski w styczniu 1944 roku i wcześniejsze jakże bolesne doświadczenia we wzajemnych kontaktach Polaków i Sowietów było swoistym preludium do tego, co nastąpiło w tych relacjach po „zimowej ofensywie – 1945 roku”. W jej wyniku z ziem Rzeczypospolitej wygnani zostali Niemcy, a na prawie 50 lat zajęli je Rosjanie. Mimo tego, że jak mawiał Stalin „socjalizm pasował do Polski, jak siodło do krowy”, nowi okupanci, ale i wyzwoliciele, z niebywałą werwą przystąpili do „instalacji” nowego ładu polityczno – ekonomicznego. Oceny tego co stało się w roku 1945 i trwało przez następne dekady, dzisiaj są już jednoznaczne, jednak zarówno propaganda sowiecka, jak i ta PRL-owska, próbowały przekazać, a co gorsza utrwaliły w społecznej świadomości obraz radosnej Katiuszy, która wraz z czterema pancernymi i psem „niosła” Polakom wolność, nucąc pieśń o rozkwitających jabłoniach i gruszach.
Jakże bolesne i stosunkowo rzadko poddawane analizie, są zagadnienia dotyczące współzależności gospodarczej, tj. systemowego unicestwiania konkurencji, wolnego rynku i sektora prywatnego w tych krajach, które „dostąpiły łaski wyzwolenia” przez Armię Czerwoną, i praktycznie wyeliminowania z nich gospodarki rynkowej. Co więcej, wszystkie „wyzwalane” kraje wcześniej, czy później musiały ponieść koszty wyzwolenia i z własnych zasobów pokryć „wystawione” przez Stalina rachunki. Niestety zazwyczaj sprowadzało się to do tego, że tzw. Państwowy Komitet Obrony ( między lutym i wrześniem 1945 roku skupiał w swoim ręku praktycznie całą władzę w ZSRR), „delegował” na zajmowane przez wojsko terytoria, do niedawna obcych państw, specjalne komisje ekspertów, których zadaniem była rejestracja wszystkich ważnych zakładów i urządzeń przemysłowych, a następnie ich demontaż i wywóz do Związku Radzieckiego.
Nie jest już dzisiaj tajemnicą, że tereny dzisiejszej Polski, obok ziem radzieckiej strefy okupacyjnej ( późniejszej Niemieckiej Republiki Demokratycznej ), stały się w tym okresie miejscem największej systematycznej akcji rabunkowej w historii XX wieku. Rosjanie wywozili całe fabryki, elektrownie, młyny, tory kolejowe, stacje telefoniczne, zakłady przemysłu włókienniczego i żywnościowego ( rzeźnie, garmażerie, mleczarnie, fabryki konserw rybnych ), ale również inwentarz żywy, szczególnie bydło i konie. Już wczesną wiosną 1945 roku z Polski „wyprowadzono”487 tysięcy rogacizny, 100 tysięcy owiec i 54 tysiące 600 koni wraz z 4 tysiącami pojazdów konnych. Wywożono również meble, sedesy , umywalki, wanny, dywany i kilimy, obrazy i inne cenne, często zabytkowe rzeczy. Demontowano całe ściany, stiuki, okna, żyrandole, poręcze i podłogi, w takim samym stopniu nie oszczędzano „pańskiej własności”, jak muzeów i bibliotek.

Również Częstochowa, jak i jej mieszkańcy doświadczyli „dobrodziejstwa” wyzwolenia, tym bardziej, że „wyzwoliciele” zdobyli miasto 16 stycznia, a opuścili je dopiero 30 czerwca 1946 roku. Szczególnie pierwsze półrocze ich pobytu obfitowało w szereg zdarzeń, które z pewnością nie przynosiły chluby bohaterom z pod znaku czerwonej gwiazdy, a częstochowian przyprawiały, przynajmniej o dreszcze.
Dreszcz przeszył również marszałka Iwana Koniewa, dowódcę I frontu ukraińskiego, który zaprowadzony do kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze, nie tylko wyraźnie się wzruszył, ale miał wypowiedzieć słynne słowa, o swoim spotkaniu z „Kobietą z Obrazu” i jej sugestii, aby nie bombardować miasta, do spotkania miało dojść, gdy sztab armii stacjonował w nieodległych Kołaczkowicach. Przyznać trzeba, że Częstochowa szczególnie nie ucierpiała w czasie styczniowej ofensywy, a co najważniejsze strat nie poniosło jasnogórskie sanktuarium. Jak już dzisiaj wiadomo informacje radzieckich saperów jakoby Niemcy przygotowali ładunki wybuchowe aby wysadzić klasztor w powietrze i zrzucić winę na „pogańskich bolszewików” były mocno przesadzone, jednak obawy o pozycje Jasnej Góry w nowej komunistycznej rzeczywistości nie były bezpodstawne, ale szacunek dla tego szczególnego miejsca, który ujawnił głównodowodzący, w znacznym stopniu udzielił się jego podkomendnym i tak Paulini, jak i Jasna Góra zostały pozostawione przez Rosjan „ w spokoju”. Nie sposób jednoznacznie stwierdzić, jaki był wpływ „Kobiety z Obrazu” na marszałka, jednak pokojowa koegzystencja Zakonu i Czerwonej Armii jest tak „cudownym” zrządzeniem losu jak i faktem.
W ciągu pierwszych 190 dni „pobytu” w Częstochowie, Rosjanie popełnili min. 22 zabójstwa, 36 napadów rabunkowych i 136 kradzieży oraz dokonali 11 gwałtów. To oczywiście nie wszystko i tylko dane oficjalne, wiemy ,że„zarekwirowali” również co najmniej 80 rowerów, 20 motocykli i 200 zegarków, do tego należałoby dodać próby usiłowania zabójstw, postrzelenia i wypadki z udziałem pojazdów mechanicznych. Jak wspominają częstochowianie zdarzały się i podpalenia i niczym nie uzasadnione niszczenie sprzętu, szczególnie…rowerów i budzików. Rower, z którego nie wiedzieć czemu „potencjalny nabywca” spadał na ziemie trzeba było unicestwić, podobnie i „niby” zegar, który co prawda romantycznie „tykał”, ale też dzwonił „bez powodu”. Jeżeli chodzi o zabór i rabunek mienia publicznego to i w tej materii zachowanie „zwycięzców” nie odbiegało niczym od postaw demonstrowanych na całym „podbitym” terytorium. Z Częstochowy wywieziono wyposażenie chłodni i rzeźni, zdemontowano też drewniane bariery z wiaduktu przy dzisiejszej ul. Krakowskiej, wywieziono 1025 krawężników i 30 rur kanalizacyjnych. Nie oszczędzono ogrodnictwa miejskiego dewastując parki i rabując kwiaty, krzewy, nasiona, 1050 kg zboża, 3200 kg słomy oraz 1570 kg warzyw (pomidory, ogórki, marchew, cebulę i groszek). Z magazynów Zarządu Miejskiego skradziono, bądź zarekwirowano 10 koni z kompletem uprzęży, 10 wozów, karawan, karetkę więzienną, 3 powozy, 205 arkuszy blachy, 6 butli tlenowych, 45 drzwiczek do pieca, 500 kg farb, 150 kilofów, 500 łopat, 150 szpadli, 100 kluczy rowerowych, 40 kloszy do żarówek, 600 kg ropy, 500 kg benzyny, 600 kg oliwy, 230 zawiasów, 274 taczki, 10948 kg koksu, 139 kg węgla, 38 żarówek oraz 19 kłódek, żyrandol, 327 pudełek zapałek, spluwaczkę, trepki damskie, kalosze, 6 gaśnic, 3 grzebienie oraz 327 porcelanowych garnuszków.
Należy również zwrócić uwagę na fakt, iż przez Częstochowę biegł szlak po którym pędzono tysiące sztuk bydła i owiec. Z jednej strony było to bardzo uciążliwe i dla miasta i dla mieszkańców, z drugiej jednak strony stwarzało możliwości, szczególnie mieszkańcom pod częstochowskich wsi, na „uzupełnienie” stanu inwentarza, a co za tym idzie, dostarczanie do umęczonego wojną miasta większej ilości żywności. Najważniejszą i praktycznie niezbędną „walutą” używaną we wzajemnych kontaktach polsko – radzieckich przy dokonywaniu „poważnych” transakcji handlowych na poziomie obywatelsko – żołnierskim była 20 litrowa beczka wypełniona… bimbrem. Nigdy chyba nikomu nie udało się zarówno oszacować liczby zachowanych od bezsensownej śmierci krów, jak i przeliczyć tego na parytet alkoholowy. Wiemy również, że podobne transakcje były zawierane na wszystkich szlakach, którymi „uprowadzano” z Polski zwierzęta hodowlane, co więcej, obowiązywały te same stawki i ta sama „waluta”.
Ogólny bilans pobytu Rosjan „pod Jasną Góra” zamyka się kwotą 51 573 194 złotych i jest również sumą niebagatelną, tym bardziej, że w tym okresie przeciętna pensja wynosiła 700 złotych, a bochenek chleba na „wolnym rynku” kosztował aż złotych 60.Gdyby zastosować ten sam przelicznik, którym posłużyło się miasto stołeczne Warszawa szacując swoje straty wojenne, a więc uznać cenę dolara amerykańskiego według kursu z marca 1939 roku na poziomie 5zł.31gr., przy założeniu, że wartość dolara latem 1939 roku była 13,24 razy wyższa niż obecnie, przybliżone, ale i urealnione, straty miasta Częstochowy wyniosłyby 128 593 049 dolarów amerykańskich.
Jak już wspomniano oceny przedstawionych faktów są już dzisiaj jednoznaczne, nie ma jednak i nigdy nie będzie jednoznaczności przy ocenie zarówno ludzkich postaw i zachowań, jak i wydarzeń związanych z wejściem do Polski Armii Czerwonej, które jednym przyniosły wolność i są przez nich traktowane jako wyzwolenie, wielu innych życia pozbawiły, bądź zniewoliły na prawie 50 lat.

Literatura:

Majzner R., Bilans radzieckiej obecności w Częstochowie w latach 1945-1946 W: Życie
codzienne w Częstochowie w XIX i XX wieku ,Częstochowa 1999.
Maślikowski S., Początki komunistycznego aparatu bezpieczeństwa w Częstochowie,
„Gazeta Solidarna” z 31.05.2008.
Musiał B., Haracz za wyzwolenie Polski, „Rzeczpospolita” z 22.07.2007.

Sławomir Maślikowski

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *