Najlepszy z niechcianych – Nicki Pedersen
Prędkość obrotów „Transferowej Karuzeli” zaczyna dynamicznie wrastać. Zawodnicy przymierzani są do klubów, deszczem pytań zasypywani są działacze, a zwykły kibic już sam nie wie kto i gdzie wystartuje w sezonie 2010. Najbardziej dziwi to, że bardzo rzadko w tych spekulacjach wymienia się Nickiego Pedersena.
Jeszcze rok, tym bardziej dwa lata temu byłoby to nie do pomyślenia, gdyż to właśnie Duńczyk cieszył się największym zainteresowaniem. Nic w tym dziwnego, bowiem właśnie wtedy był Indywidualnym Mistrzem Świata, dziś nie jest nawet medalistą globalnej batalii o miano najlepszego jeźdźca. Jednak chyba nie to jest takiej sytuacji powodem… Przyczyn postaramy się doszukać w dalszej części tekstu.
Kolejka klubów starających się o Pedersena jest mała albo po prostu wcale jej nie ma. Nie ma, bo praktycznie jedynym poważnym rozmówcą byłego IMŚ jest Stal Gorzów. Teoretycznie można pomyśleć, że skoro tak jest to lada moment odezwie się kilku innych działaczy drużyn ekstraligowych. Tak nie będzie. Stanowcze „nie” słychać z Zielonej Góry, Unibax Toruń również nie jest zainteresowany, ucichła sprawa zasilenia Unii Leszno. To byli najpoważniejsi – jak nie jedyni poważni – kandydaci na pracodawców żużlowca z kraju Hamleta. Obecny klub Pedersena, Włókniarz Częstochowa z pewnością nie będzie w stanie pokryć kosztów jakie niosą za sobą starty Indywidualnego Mistrza Danii. W ostatnim czasie pasywny transferowo jest WTS Wrocław, tak więc nic spektakularnego się na dolnym śląsku nie szykuje. Bydgoszcz ma duet Jonsson-Sajfutdinov, który startuje w GP. Z kolei tarnowski beniaminek Speedway Ekstraligi również nie wydaje się na tyle zamożny.
Dlaczego tak się dzieje? Z pewnością głównie za sprawą finansów, ponieważ Nicki Pedersen uchodzi za zawodnika kosztownego i wymagającego. Do tego wystarczy dołożyć kryzys gospodarczy i wszystko mamy jak na dłoni. Warto jednak się nad czymś zastanowić. Czy Duńczyk chce aż tak wielkich pieniędzy jak donoszą media? Może jest on w pewnym sensie ofiarą, z której zrobiono skarbonkę. Z pewnością podobne wymagania ma Jason Crump, wszak to Mistrz Świata, istny dominator. Mimo to nie pisze się tyle o tym, że jest drogi, że klubu na niego nie stać…itp. Drugą sprawą jest charakter Pedersena. Znany ze swej porywczości zawodnik częstym okazywaniem złości nie polepszy atmosfery w żadnej drużynie. Ponadto musi on być kreowany na lidera, to on ma wygrywać biegi, on powinien mieć najwyższą średnią biegową w zespole. Jak wiadomo spora część drużyn ma już swoich liderów, co w połączeniu z tym żużlowcem mogłoby skończyć się poważnym konfliktem. Trzecim – wydaje się ostatnim – powodem jest podatność na kontuzje. W sezonie 2009 Duńczyk wyjątkowo często pauzował, szczególnie nie przyjeżdżając na mecze w Polsce. Często jego urazy nie zasługiwały nawet na miano kontuzji, jednak wolał uważać na siebie, gdyż ponad wszystko stawia cykl Grand Prix.
Początek listopada to dopiero pierwsze przymiarki transferowe, zatem nic nie jest przesądzone. Z pewnością Nicki Pedersen znajdzie miejsce dla siebie. Jednak w obliczu tak małej konkurencji jego kontrakt może nie być już tyle wart.
+ foto: Pedersen ( w środku) jest wielkim indywidualistą, przyklejono mu „łatkę”, mówiąc, że bardziej troszczy się o własne wyniki, niż o interes drużyn w których startuje. Wciąż niewiadomą jest w którym z polskich klubów wystartuje w nadchodzącym sezonie.
AUTOR: A. KRYSIAK, www.ckmfoto.com
ALEKS JOVI?IĆ