Włodarze częstochowskiego Włókniarza zadecydowali, że w nadchodzącym sezonie nie zatrudnią trenera . Drużynę ekstraligową poprowadzi menadżer Jarosław Dymek.
Rozmowa z Jarosławem Dymkiem – menadżerem Włókniarza
W sezonie 2011 poprowadzi Pan w zmaganiach ligowych klub Włókniarz Częstochowa. Co Pan czuje stając przed takim wyzwaniem?
– Nie może być mowy o strachu, bo to na pewno by nie pomogło. Z pewnością jest to wielkie wyzwanie i niejako wielka próba. Tym bardziej, że w ocenach fachowców Włókniarz skazany jest na pożarcie.
Dotychczas prowadzący częstochowską drużynę nie mieli łatwego życia. Grzegorz Dzikowski i Jan Krzystyniak dość szybko pożegnali się z tą funkcją. Czy praca we Włókniarzu rzeczywiście jest tak trudna?
– No na pewno nie jest to sprawa prosta. Z drugiej strony jeszcze się taki nie narodził, który by wszystkim dogodził. Uważam, że praca w jakimkolwiek klubie sportowym, nie tylko żużlowym, do najłatwiejszych nie należy. Na całą otoczkę meczową składa się wiele czynników, które czasem wywołują stres, czasem złość, ale ogólnie nie ma co narzekać. Nikt mnie do tego nie zmuszał i pracę w sporcie wybrałem sam.
Do tej pory był Pan kierownikiem drużyny. Jak bardzo zwiększy się zakres Pana obowiązków?
– Byłem kierownikiem, a od dwóch latach pełnię funkcję menadżera. Na moją pracę składa się przygotowanie dokumentacji niezbędnej do przedłożenia sędziemu przed meczem, uzgadniaenie terminów przyjazdu zawodników na zawody i treningi oraz oczywiście pilnowanie przebiegu meczów. Będę decydował o składzie podczas zawodów oraz ewentualnych zmianach. Jest to odpowiedzialne zadanie, ale szczerze powiem, że żużel jest całym moim życiem i robię to, co kocham.
Ma Pan już własną koncepcję prowadzenia drużyny?
– Tak. Pamiętać jednak trzeba, że w tym sezonie nie będzie dowolności w doborze zawodników, ponieważ o wszystkim decyduje kalkulowana średnia meczowa. W składzie muszą być zawodnicy, którzy wypełnią limit 34 punktów. Kadra Włókniarza jest szeroka i wydaje się, że dość ciekawa. O szczegółowej dyspozycji poszczególnych jeźdźców z pewnością będziemy mogli powiedzieć coś więcej po rozegranych przedsezonowych meczach kontrolnych.
Skład “Lwów” prezentuje się dość ubogo na tle pozostałych ligowców. W opinii kibiców częstochowianie staną do walki z trzecią drużyną I ligi. Dopuszcza Pan myśl, że drużyna może być tą najsłabszą?
– Nie, nigdy nie zakładam porażki przed startem. Zawsze trzeba mierzyć wysoko i tak też jest teraz. W życiu trzeba kierować się tym co najlepsze, bycie minimalistą nie jest dla mnie. W historii sportu było wiele takich przypadków, że drużyny skazane na pożarcie sprawiały kłopoty teoretycznym faworytom i liczę, że teraz będzie podobnie. Nie można tych facetów skreślać już na starcie. Dajmy im się wykazać, a na oceny przyjdzie czas po sezonie.
Pod Jasną Górą w ekstralidze ścigać się będzie kilku nowych zawodników. Miał Pan wcześniej kontakt z nimi?
– Na pewno nie są to zawodnicy anonimowi. Patrick Hougaard swój nieprzeciętny talent pokazał już na naszych torach, a bracia Łagutowie czy Daniel Nermark, to czołowi zawodnicy z pierwszej ligi, która wprawdzie nie jest Ekstraligą, ale i tam jest ciężko o wysokie zdobycze. Na razie jesteśmy w kontakcie mailowym i na ten moment mogę powiedzieć, że wszystko jest w porządku.
W zeszłym roku wyróżniającą się postacią był Rune Holta. Czy typuje Pan któregoś ze swoich podopiecznych na zdecydowanego lidera w składzie?
– Na dzisiaj nasz zespół nie ma zdecydowanego lidera, takiego jak Jason Crump w Rzeszowie czy Tomasz Gollob w Gorzowie. Nasza ekipa jest bardzo wyrównana. Wszyscy żużlowcy startują z równego pułapu i każdy, bez wyjątku, ma szansę zostać tym, od którego zaczyna się budowanie składu na najbliższy mecz.
Kto będzie walczył o najwyższe cele w Speedway Ekstralidze, a kto będzie głównym rywalem Włókniarza?
– Osobiście nie lubię bawić się w typowanie. Na pewno liga zapowiada się ciekawie i ekscytująco, ale nie podejmę się typowania pozycji medalowych. Wszystko rozstrzygnie tor.
Co Pan sądzi na temat “nowych tłumików”? Wielu zawodników stanowczo się im sprzeciwia, mając do tej pory niewiele okazji startów na tak zmodyfikowanych motocyklach. Dostępnych jest pięć modeli. Czy którys okazę sie dobry?
– Mam nadzieję, chociaż jak na razie trudno o pozytywne opinie. Nie wiem, co komu przeszkadzały stare modele tłumików. Niby chodzi o zmniejszenie hałasu, ale moim zdaniem dźwięk, który w tej chwili wydobywa się z silnika motocykla jest zdecydowanie gorszy dla ucha. Pamiętajmy jeszcze o problemach, które szczególnie nawarstwiają się w wyższych temperaturach. Choć nowe tłumiki weszły w życie, to podejrzewam, że to jeszcze nie koniec walki.
Uważa Pan, że wprowadzenie tej nowinki technicznej może zmienić układ sił wśród najlepszych zawodników? Nagle niżej notowani żużlowcy mogą na tym skorzystać, wypierając z czołówki dotychczasowe gwiazdy.
– Na ten moment ciężko powiedzieć. Jednak jeśli tłumiki nadal będą defektować silniki, to właśnie takie straty punktów mogą zmieniać układ czołówki w danych turniejach.
Przed Artiomem Łagutą trudny sezon, gdyż to jego pierwszy rok w cyklu Grand Prix. Nie boi się Pan o jego postawę w zawodach ligowych? W zeszłym roku był problem z Taiem Woffindenem, który chyba nie udźwignął ciężaru startów w elicie.
– Artiom to młody, ale zarazem bardzo zdolny, zawodnik. Grand Prix jest dla niego czymś zupełnie nowym i nie jest powiedziane, że starty w elicie mu zaszkodzą. Może okazać się, że będzie jeździł tak jak Emil Sajfutdinow i plasował się w czołówce. Mam nadzieję, że starty w GP nie przeszkodzą młodszemu z braci w skutecznej jeździe w ekipie Lwów.
Włókniarz jest pierwszym klubem w najwyższej klasie rozgrywkowej, który rezygnuje z typowego trenera. Jak Pan sądzi, czy w przyszłości więcej klubów zastosuje taki model prowadzenia drużyny?
– Być może. Popatrzmy na Unibax. Tam również zatrudniony został Sławek Kryjom, który jako pierwszy zadzwonił do mnie z gratulacjami, kiedy dowiedział się o powierzonym mi stanowisku. W klubach w Szwecji czy Wielkiej Brytanii, to menadżerowie dbają o zespoły. Ja przecież nie mam zamiaru uczyć jazdy Petera Karlssona, Rafała Szombierskiego czy Daniela Nermarka. Ważnym jest poukładać należycie wszystkie elementy układanki, składające się na drużynę i cały czas trzymać rękę na pulsie.
Zagraniczna młodzież będzie mogła startować wyłącznie na pozycjach seniorskich. We Włókniarzu jest grupa młodych zawodników, wśród których toczyć będzie się walka o miejsce w meczowym składzie. Kto w tej chwili jest najbliżej występu w meczu ligowym?
– Wszyscy mają jednakowe szanse. Decyzje, co do startu młodzieżowców, będę oczywiście konsultował z duetem trenerskim Wiktor Jastrzębski – Andrzej Puczyński. Podobnie jak to ma się w sprawie lidera, wszyscy młodzieżowcy mają równe szanse na start.
Co można Panu życzyć u progu nowego sezonu?
– Przede wszystkim dużo radości z wykonywanej pracy i aby zawodnicy cało i zdrowo kończyli każde zawody.
+ foto: Jarosław Dymek wierzy w swoich podopiecznych. Na zdjęciu z Louisem Bridgerem i Tai Woffindenem. AUTOR: A. KRYSIAK
Aleks Jovi?ić