Rozmowa z Agatą Pastor


Po trzech kolejkach pozostajecie bez porażki na koncie. Czy sporo wysiłku musiałyście włożyć w odnoszenie zwycięstw, a może dotychczasowe rywalki były mało wymagające?
– I oby tak dalej. Oczywiście, że o zwycięstwa musiałyśmy zacięcie rywalizować w pocie czoła. Wszystkie drużyny w ekstraklasie są wyrównane i każdy mecz jest trudny. W walkę o jak najlepszą pozycję w tabeli wkładamy cale nasze serca i staramy się wykorzystywać optymalnie swoje umiejętności.

W meczu z AZS-em Wrocław musiałaś uznać wyższość Li Qiangi. Czy Chinka była do pokonania?
– Uważam, że nie ma pojedynków, w których z góry któraś z zawodniczek jest spisana na porażkę. W każdym meczu jest szansa na wygraną, ale tym razem musiałam uznać wyższość rywalki z Wrocławia. Grałam z nią pierwszy raz i trudno było mi odkryć jej słabsze strony. Po prostu była lepsza tego dnia. Chinka jest zawodniczką leworęczną, gra stylem piórkowym, co zdecydowanie utrudniało mi zadanie.

Obecnie na czele tabeli, z takim samym dorobkiem, znajdują się aż cztery zespoły. Uważasz, że najbliższa kolejka może wyłonić samodzielnego lidera?
– Myślę, że te drużyny są najsilniejsze w kraju. Trudno powiedzieć, jaka będzie sytuacja w tabeli po najbliższej kolejce. Dziewczęta z każdego zespołu liczą na zwycięstwa. Pożyjemy, zobaczymy.

Na jaki wynik w najwyższej klasie rozgrywkowej żeńskiego tenisa stołowego stać w tym sezonie częstochowski zespół?
– Liczymy na wysokie miejsce. Za wcześnie na konkrety, gdyż przed nami wiele meczy. Mogę powiedzieć, że jestem dobrej myśli.

Kolarzom życzy się połamania szprych, czego życzyć pingpongistce?
– Tenisistom życzy się połamania rakietki.

Tego życząc, dziękuję za rozmowę.
– Również dziękuję i pozdrawiam czytelników „Gazety Częstochowskiej”.

PAWEŁ MIELCZAREK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *