Złoty jubileusz kapłaństwa ks. Jana Władysława Koźmina


W niedzielę, 16 czerwca br. w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Ługach-Radłach w gminie Przystajń w powiecie kłobuckim wierni wraz ze swoim proboszczem świętowali 50. rocznicę jego kapłaństwa. Sam dostojny Jubilat ksiądz Jan Władysław Koźmin celebrował uroczystą sumę, będącą jednocześnie Mszą św. parafialnego odpustu. Kazanie wygłosił O. Felicjan Kraft, franciszkanin z parafii pw. Św. Antoniego z Padwy w Podłężu Królewskim. Na uroczystości przybyło około 300 osób.

 

Ksiądz proboszcz w słowie wstępnym serdecznie i gorąco przywitał przybyłych kapłanów, wójta Gminy Przystajń Henryka Macha z małżonką doktor Magdaleną Mach, wszystkie Koła Gospodyń Wiejskich z parafii, Ochotnicze Straże Pożarne z Ługów-Radeł i Kamińska, młodzieżowe drużyny pożarnicze, Orkiestrę Dętą z Przystajni, delegacje Kół Łowieckich „Węglarz” oraz „Bażant”, Leśnictwo Łebki, koła różańcowe, Radę Parafialną, służbę liturgiczną oraz organistów, Zespół Śpiewaczy Ługowiacy, dzieci pierwszokomunijne z rodzicami oraz wszystkich parafian i przedstawicieli mediów.

Kaznodzieja natomiast w swoich słowach zgłębił zagadnienie wdzięczności: „…każdy jubileusz, czy to małżeński czy kapłański, ten mały i ten duży, to taki dobry czas na podziękowanie i dziękczynienie.” W szczególności Bogu oraz osobom, które człowiek spotyka na swojej drodze, a odnosząc się do drogi życiowej i powołania zacnego Jubilata, wymienił przykłady konkretnych osób: – Nie byłoby tej kapłańskiej drogi, nie byłoby tych 50 lat, gdyby nie wielu ludzi, którzy stanęli na drodze powołania ks. Jana. A więc zanim wypowie słowo wdzięczności za dar jubileuszu, musi powiedzieć „dziękuję” wszystkim, dzięki którym może ten jubileusz obchodzić. Przede wszystkim dziękuje tym, którzy dali mu życie: swoim rodzicom za trud wychowania, za troskę, za przekazaną wiarę. Swojemu rodzeństwu i rodzinie całej, która go na tej drodze wspierała. Dziękuje za kapłana, który przez chrzest przyjął go do Kościoła. Dziękuje za tych wszystkich duchownych, którzy stanęli na drodze jego życia i wzmacniali go w jego powołaniu. Dziękuje za parafian, którzy w jego rodzinnej parafii modlili się i modlą za powołania i za kapłanów. Dziękuje dzisiaj za wszystkich nauczycieli, którzy w szkole przekazali mu wiedzę. Dziękuje za seminaryjnych wychowawców, za spowiedników, wykładowców i za współbraci, z którymi tworzył klerycką i kapłańska wspólnotę. Dziękuje za biskupa, który przez włożenie rąk uczynił go kapłanem. Dziękuje za tych wszystkich ludzi, którzy przez te 50 lat jego kapłaństwa stanęli na drodze jego życia, byli jego znajomymi, przyjaciółmi, ludźmi życzliwymi, którzy go wspierali nie tylko w radości, ale także i w smutku, i troskach kapłańskiej posługi. I wreszcie na końcu dziękuje parafii Ługi-Radły, gdzie osiadł i będzie do końca, póki siły zostaną, by służyć tym ludziom, by służyć tej parafii. Dziękuje Bogu, że tak wielu wspaniałych ludzi postawił na drodze jego życia.

W kolejnych słowach kapłan zapytał, czy my, patrząc na księdza, który tak wiele lat przeżył na tej ziemi w kapłaństwie, jesteśmy świadomi jako ludzie wierni tego, jaką ważną rolę w naszym życiu odgrywa kapłaństwo? Następnie zaznaczył, że żyjemy w kraju, w którym jeszcze dzięki Bogu mamy powołania, choć jak widzimy, jest ich coraz mniej. Chociaż jeszcze nie musimy zamykać kościołów, nie musimy ich sprzedawać ani zamieniać na sale kinowe czy dyskotekowe, to może nieraz niedoceniamy jak wiele kapłan znaczy w naszym życiu.

– Chciałbym, abyśmy uświadomili sobie, jak bardzo kapłan potrzebny jest ludziom, pielgrzymom tej ziemi, przez sakramenty, których nam udziela. Bo kim bylibyśmy dziś, gdyby nie ksiądz, który nas ochrzcił? Jakie ciemności zalewałyby naszą duszę, gdyby nie rozjaśnił jej Eucharystią? Jak pozbawione radości byłoby małżeńskie życie nieopromienione łaską Chrystusa i kapłańskim błogosławieństwem? Jak trudno byłoby  nam żyć w mrokach grzechu, gdyby nie sakrament pokuty? I jak trudne wreszcie byłoby nasze umieranie, gdyby nie sakrament namaszczenia? – pytał retorycznie kaznodzieja.

W konkluzji uznał, że powinniśmy dziękować za dar kapłaństwa i modlić się za kapłanów. Bo choć życie kapłańskie realizowane jest w cieniu tabernakulum, również może być narażone na słabości. Docierają do nas informacje o upadkach kapłańskich czy zgorszeniu przez niektórych wywoływanym. Wtedy niestety łatwiej stanąć w szeregu tych, którzy trzymają w ręku kamień. Prościej jest mówić źle, niż wziąć do ręki różaniec i ratować kapłana swoją modlitwą. – Łatwiej jest nam, kapłanom, pracować i podźwignąć się z naszych słabości, kiedy się czuje pancerz ludzkiej życzliwości i modlitwy – dodał na zakończenie O. Kraft.

Na zakończenie Mszy św. przybyli kapłani, znający ks. Jana od dawna, wygłaszali swoje krótkie osobiste wspomnienia. Jeden z nich, będący przed laty nowo wyświęconym księdzem i wikarym podczas budowy kościoła parafialnego w Zawierciu, wspominał Jubilata jako mężczyznę, który niczego się nie bał, a w trakcie budowy wiele prac ręcznych wykonywał osobiście od rana do wieczora. W bagażniku samochodu miał duży zestaw narzędzi, a dodatkowo kuchenkę z butlą gazową i garnek, w którym gotował sobie parówki na posiłek. Ksiądz Jan w słowie końcowym bezpośrednio po Eucharystii z dużym poczuciem humoru sprostował, że była to kiełbasa śląska…

Ks. Jan Władysław Koźmin przyjął liczne gratulacje, życzenia i prezenty zarówno od kapłanów jak i od wójta Przystajni, Rady Parafialnej pod przewodnictwem Elżbiety Janik oraz dyrekcji i grona pedagogicznego Szkoły Podstawowej w Borze Zajacińskim i od pozostałych gości.

W swoim słowie końcowym dostojny Jubilat stwierdził, że właściwie wszystko już zostało przez przedmówców powiedziane i zaprosił wszystkich do remizy na „festyn-bankiet”. Wygłosił także słowa podziękowania „Panu Bogu, który kapłaństwem mnie wyróżnił, czymś niezwykłym, co upodobniło mnie do samego Jezusa Chrystusa”. Wspomniał swoją siostrę i szwagra, z zawodu geodetów, którzy wydatnie pomogli mu swoją pracą w niwelacji terenu pod budowę kościoła. Patrząc na obecnego ks. Krzysztofa z parafii w Krzepicach, którą nazwał swoim pierwszym „małym seminarium”, przyznał, że tam zrodziło się jego powołanie. Wspomniał czas nauki w Krzepicach jako okres codziennej modlitwy w kościele, zarówno przed lekcjami, jak i po nich. Wymienił kapłanów z tamtych czasów oraz innych, jakich spotkał na swej kapłańskiej drodze, którymi byli, m. in., księża Adam Skrzypiec, Alfons Kordecki, Jan Bajor, Stanisław Kaper, Piotr Miklasiński oraz zmarły w opinii świętości ks. Edward Stasiewicz. Podziękował także organistom – panu Czesławowi i pani Oli, skupił się w swojej wypowiedzi na podziękowaniach tym parafianom i innym osobom, którym ksiądz Jan zawdzięczał dużą pomoc. Nie unikał przy tym akcentów humorystycznych.

Następnie przybyli goście udali się do miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej na poczęstunek oraz mniej oficjalną część obchodów. Myśliwską grochówkę serwowało z kuchni polowej Koło Łowieckie „Węglarz” z Miechowic, była także grillowana kiełbasa i piwo, nie brakowało ciast, a dzieci mogły pobawić się na dmuchańcach. Warto zaznaczyć, że ksiądz proboszcz przez swoich parafian jest bardzo lubiany i szanowany, a ciekawostką są wysokie oceny, jakie parafii wystawili użytkownicy serwisu Google: średnia spośród 41 opinii wynosi aż 4,5/5.

Ks. Jan Władysław Koźmin swoją pełną poświęcenia półwieczną posługą kapłańską zapisał piękną kartę historii duszpasterskiej naszej Archidiecezji. Urodził się w 1950 r. w Waleńczowie, dużej wsi położonej na szlaku komunikacyjnym pomiędzy Kłobuckiem a Krzepicami. Do szkoły podstawowej i średniej uczęszczał w Krzepicach, uzyskując świadectwo maturalne w roku 1968. Ukończył studia w Wyższym Seminarium Duchownym Diecezji Częstochowskiej, które wówczas miało siedzibę w Krakowie. Święcenia kapłańskie otrzymał w roku 1974, po czym skierowany został na posługę do parafii w Starczy. Przez rok był wikarym w Rząśni, od 1977 r. sprawował posługę duszpasterską w Lututowie (20 km na pn. od Wielunia), gdzie jednocześnie katechizował uczniów Technikum Rolniczego i Technikum Rachunkowości Rolnej. Jak wspominał po latach, był to dobry i owocny w cenne doświadczenie czas przepełniony satysfakcją z pracy oraz współpracy z tamtejszym proboszczem i posługą wśród wiernych.

W 1981 roku objął probostwo w Parafii pw. Św. Ap. Piotra i Pawła w Zawierciu, a więc na przeciwnym krańcu diecezji. Następnie został proboszczem i budowniczym kościoła nowej parafii pw. św. Brata Alberta Chmielowskiego w tym mieście, gdzie pełnił posługę w latach 1987-96. Od 28 lat jest proboszczem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Ługach-Radłach.

Maciej Świerzy

Podziel się:

1 komentarz

  • Drugiemu Koledze Księdzu Janowi,Wladyslawowi
    Koźminowi, Gratulacje z okazji pięknego Jubileuszu, wraz z pozdrowieniami, Błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej w zdrowiu, radości na dalsze lata życia. Niech Bóg ma cię w swojej opiece…z serdecznymi pozdrowieniami Teresa że Szwecji wraz z rodziną …

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *