WYSTAWA. „…po trzy…”


W Regionalnym Ośrodku Kultury w Częstochowie do 19 października można oglądać wystawę prac malarskich Ireny Młynarczyk, członkini Częstochowskiego Stowarzyszenia Plastyków im. Jerzego Dudy-Gracza.

„…po trzy…” – to już siódma wystawa indywidualna Ireny Młynarczyk. Odsłonę tę zbudowała w module tryptyku. Jak zdradził prowadzący wernisaż Arkadiusz Kluba, liczba trzy ma dla Ireny Młynarczyk osobisty wymiar. Jest ona bowiem numerologiczną trójką, co determinuje jej osobność i postrzeganie świata. – Irena to piewca miłości, wykonawca dający natchnienie, osoba podziwiana, lubiana, pełna emocji, kreatywna – mówił Arkadiusz Klub.
Tę charakterologię odszukuje się w twórczości artystki. Prace Ireny Młynarczyk przenikają poetycka zmysłowość i gra emocji. – Unikam dosłowności. W obrazie. przedstawiam swoje uczucia, wrażenia, pozostawiając odbiorcy szerokie pole interpretacji – podkreśla malarka.
Triadyczność Młynarczyk akcentuje także poprzez trójkolorowość palety barw. W aktualnej ekspozycji wżywa przede wszystkim bieli, czerwieni i czerni. Kolory mają swoją symbolikę. – Biel symbolizuje narodziny, czerwień – pełnię życia, czerń – śmierć – tłumaczy artystka. Nie ma tu jednak monotonii. Młynarczyk balansuje niuansami barw, które stają się dopowiedzeniem jej artystycznej narracji. Kolejnym motywem triady są bohaterowie jej obrazów, czyli: kobieta, instrument, przyroda. Biała, eteryczna postać kobiety – jak mówi malarka – jest nawiązaniem do pierwiastka żeńskiego w naturze, matki ziemi, która w ciele kobiety się uosabia.
Instrument natomiast, którym najczęściej jest wiolonczela, to wyraz stałego związku z muzyką; Młynarczyk pracuje w szkole Yamacha. Jak zdradza, bardzo lubi utwory Marka Grechuty – to umiłowanie akcentuje poprzez tytuły obrazów, jak choć: tryptyki zatytułowane „W splątanym gaju” i „W czerwonym żarze”. Czerpie też z twórczości Anny Marii Jopek, stąd między innymi na wystawie pojawia się tryptyk pt. „Nastrój mnie <>”. – To składa się na sumę doświadczeń, która manifestuje się w mojej twórczości – stwierdza Irena Młynarczyk.
Nieustającą jej inspiracją jest przyroda. Malarka na wystawie pokazuje także tradycyjny pejzaż, który przemawia różnorodnymi emocjami. Możemy zobaczyć dynamikę i wzburzenie polskiego morza, łagodność i spokój pól lawendy w Prowansji, czy wreszcie intensywność energii uchwyconą w łanach rzepaku we Francji oraz w lapońskich zagonach łubinów. Pejzażem artystka nawiązuje do impresjonistów, których ceni za wrażliwość i kolor. Za stworzenie nowych horyzontów w sztuce.

Wernisaż odbył się 4 października 2016 roku. Muzycznym dopełnieniem wystawy był koncert w wykonaniu Justyny Całus, Piotra Całusa i Arkadiusza Kluby. Na wystawie swoimi trzema pracami zadebiutowała wnuczka Ireny Młynarczyk.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *