Twórczość Jana Matejki – to moja miłość


28 grudnia 2024 roku w gościnnych murach Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II w Częstochowie odbyła się uroczystość podsumowania projektu artystycznego Fundacji Wspierania Kultury i Sztuki i Tradycji Rękodzieła Artystycznego im. św. Królowej Jadwigi. Rozmawiamy wiceprezes Fundacji Janiną Panek – patriotką i dobrym duchem pasjonatów hafciarstwa i polskiego malarstwa.

 

Dzisiaj podsumowujecie Państwo swój kolejny projekt artystyczny. Jakie dzieła Jana Matejki są tym razem prezentowane i jakie historie są z nimi związane?

– Pierwszy to „Portret czworga dzieci artysty” – Jerzego, Heleny, Beaty i Tadeusz. Ten  obraz olejny na desce z 1879 roku znajduje się w zbiorach Lwowskiej Galerii Sztuki. Podjęliśmy się tworzenia tej repliki, aby Polacy mogli choć w ten sposób mogli mieć z nim kontakt. Drugim jest „Jan Zamojski pod Byczyną”. Ten obraz spłonął podczas Powstania Styczniowego i oryginału nikt już nie zobaczy. Tu też kierowała nami chęć przybliżenia tego dzieła naszym rodakom. Kolory tego obrazu odtwarzaliśmy sami, na podstawie widokówek z tamtych czasów. Prezentujemy też najsłynniejszy autoportret Jana Matejki, który w całości wykonała jedna wolontariuszka Beata Wojtczak. Kolejny obraz to „Uczta u Wierzynka”, który prawdopodobnie znajduje się w prywatnych rękach. Pomyśleliśmy, że jak zaczniemy go pokazywać to może się ujawni właściciel. I wreszcie „Kasztelanka Wiśnicka” – mój ulubiony obraz, który w całości jest moim dziełem.

 

Dlaczego „Kasztelanka Wiśnicka” to Pani ulubiony obraz?

– Po pierwsze ze względu na pewną jego tajemnicę i dość osobliwą historię. Do obrazu, bez wiedzy żony Matejki, pozowała jej siostrzenica. Żona była o to zazdrosna i kazała artyście spalić pracę. Matejko użył fortelu, bo trudno było mu wykonać żądanie żony. Ułamał cztery rogi z obrazu i pokazał je żonie, mówiąc że tylko tyle z niego zostało, a swoje dzieło ukrył. A poza tym, ta replika to w całości moje osobiste dzieło i stąd ten sentyment.

 

Ile łącznie obrazów Jana Matejki Państwo już wyhaftowaliście?

– Oprócz tych na wystawie jeszcze „Sobieskiego pod Wiedniem”, który obecnie także jest prezentowany w Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II oraz „Bitwę pod Grunwaldem” – pierwsze wspólne dzieło naszych wolontariuszy, stworzone jeszcze w grupie nieformalnej. Aktualnie pokazywany jest w szkole podstawowej w Pajęcznie.

 

A co przez Fundacją, co Państwo planujecie?

– Marzy się nam własne lokum, aby nasze repliki znalazły należne stałe miejsce do prezentacji, ale to nie jest proste. Obraz „Sobieski pod Wiedniem” jest ogromny. Dzięki życzliwości pana dyrektora Muzeum Krzysztofa Witkowskiego jest tu wywieszony. Wcześniej w przerwach między wystawami był zwijany jak dywan i przechowywany w kanapie. A przecież to kopia arcydzieła Matejki, obrazująca potęgę polskiego oręża i Polski, w osobie niezwyciężonego króla. Ma wymiary oryginału – 10 metrów na 5 metrów. Replika zawiera 9,5 miliona haftowanych krzyżyków i wykonana jest z prawie 200 kilometrów nici. Obraz składa się z pięćdziesięciu części metr na metr. Kontynuujemy naszą misję, obecnie haftuję „Helenę z krogulcem” – ten obraz również znajduje się w prywatnych rękach i jest bardzo rzadko pokazywany, a Zbyszek z Krapkowic – „Teodorę w ślubnej sukni”.

 

Jak się zrodziło Pani zamiłowanie do hafciarstwa?

– Po przejściu na emeryturę i skończeniu kariery zawodowej coś musiałam robić. Jestem człowiekiem czynu, zawsze lubiłam coś dłubać. Pewnego razu wyhaftowałam jeden obraz, potem kolejne i jak syn je zobaczył to stwierdził, że wyszłoby z tego pół bitwy pod Grunwaldem. To mnie zainspirowało do większych wyzwań i tak się zaczęło. Natomiast miłość do Matejki zaszczepiono mi w szkole. Cieszę się, że przy naszych obrazach prowadziłam lekcje historii. Byłam mile zdziwiona, bo nawet młodzież licealna pilnie słuchała moich opowieści. Mimo słusznego wieku, mam już prawie 80 lat, siły i wzrok jeszcze mi dopisują, więc nie zaprzestaję pracy.

 

To ważne, aby Państwa obrazy, które mówią o polskiej historii, pokazywać młodzieży. Państwu się to udaje. Od kilku lat w Częstochowie i regionie są prezentacje replik Matejki.

– Oczywiście i jak się ktoś pyta, ile warte są te obrazy, odpowiadam, że są bezcenne, bo nie da się wyliczyć wartości historycznych, artystycznych, patriotycznych i w końcu wartości edukacyjnych.  Dlatego nasze obrazy wędrują po Polsce.

 

Jestem pod wrażeniem precyzji odtworzenia obrazów.

– To zawdzięczamy programowi komputerowemu, który przerabia zdjęcia na diagramy do haftowania, ale nad tym trzeba mocno popracować. Mój syn Adam spędza nad tym wiele godzin.

 

Jakie ma życzenia u progu nowego 2025 roku?

– Chciałabym żeby więcej osób było zainteresowanych historią Polski, sztuką, zwłaszcza naszych, rodzimych malarzy, Chciałabym doczekać, aby nasze obrazy miały stałe swoje miejsce. Hafciarstwo to moja pasja, więc proszę Boga o czas, zdrowie i siły, żeby haftować dalej. I chciałabym, aby nasza Fundacja miała możliwość rozwoju, bo wówczas będą powstawały kolejne dzieła, a nasi członkowie i wolontariusze będą mogli realizować swoją miłość do haftowania i polskiej sztuki. Na koniec bardzo pragnę podziękować wszystkim wolontariuszom i ludziom dobrej woli, którzy nas wspierają, w szczególności Panu posłowi na Sejm RP Szymonowi Giżyńskiemu, wiceministrowi kultury i dziedzictwa narodowego poprzedniej kadencji rządu za jego nieocenioną pomoc i życzliwość. 

Dziękuję za rozmowę

URSZULA GIŻYŃSKA 

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *