“Trenerski dwugłos”: RKS Raków Częstochowa – MKS Pogoń Szczecin


Oto co po zakończeniu niedzielnego spotkania (20.pażdziernika br.) dwunastej serii gier o mistrzostwo PKO Bank Polski Ekstraklasy pomiędzy Rakowem Częstochowa a Pogonią Szczecin (1:0) mieli do przekazania trenerzy obydwu drużyn: Marek Papszun i asystent pierwszego szkoleniowca “Portowców”, Roberta Kolendowicza – Paweł Ozga.

Paweł Ozga (asystent pierwszego trenera Pogoni Szczecin, Roberta Kolendowicza): Jeśli przegrywa się w takich okolicznościach, to w szatni nastrój jest powiązany z rozgoryczeniem. Oczywiście, że jesteśmy zdenerwowani. 

Z samego przebiegu meczu, oczywiście biorąc pod uwagę scenariusz, mogliśmy być zadowoleni. Mieliśmy swoje sytuacje, mam tu na myśli strzał Koulourisa, czy drugą sytuację, po której rywale wybijali sprzed linii. Grając z Rakowem, takie sytuacje trzeba wykorzystywać. Z Rakowem trudno gra się 11 na 11, a co dopiero 9 na 11. W tej ostatniej akcji zabrakło nam konsekwencji, żeby wygrać pojedynek i wybić piłkę. 

Jako zespół bardzo dobrze broniliśmy, szczególnie do czasu gry 11 na 11. Raków stworzył do tego czasu jedną dobrą akcję po naszym błędzie w wyprowadzaniu piłki. Po 65. minucie Raków był groźny, ale nie miał już klarownej okazji. Trudno gra się z tak dobrze fizycznie przygotowanym zespołem, który ma tyle jakości na ławce. My dobrze przygotowaliśmy się do meczu, dokonaliśmy odpowiednich zmian w strukturze, aby bronić jeszcze lepiej. Pod koniec wiedzieliśmy, że będziemy bronić niżej, częściej piątką w linii.

Niestety w piłce trzeba grać do ostatniego, a nie do przedostatniego gwizdka. Do samej sytuacji z bramką trudno mi się odnieść, gdy wiem, że zawodnicy grali na 100% zaangażowania. Przez cały mecz większość pojedynków we własnym polu karnym wygrywaliśmy, ale w ostatniej akcji niestety nie byliśmy skuteczni i to zaważyło na wyniku.

Zrobiliśmy wiele, by tę statystykę zaburzyć i przechylić na naszą stronę. Częściej w obronie chcieliśmy być 5 w linii. Realizowaliśmy swój plan. Mecz rozstrzygał się w momentach. My mieliśmy swoje 2 momenty, ale ich nie wykorzystaliśmy. Wszędzie jedziesz po to, żeby wygrywać. Szczególnie, kiedy jesteś Pogonią. Trener Robert Kolendowicz podkreślał, że nie mamy teraz już wpływu na to co było i patrzymy naprzód. Tak też podchodziliśmy do spotkania z Rakowem. 

 

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa): Mecz, który zostanie zapamiętany w Częstochowie na długo. Prowadząc 301. mecz, nie przypominam sobie takich okoliczności. Zdobyliśmy mega cenne punkty z rywalem, z którym zawsze gra się trudno. Byliśmy przygotowani, że Pogoń zmieni strukturę. Oglądaliśmy ich mecz z Unionem, gdzie bardzo dobrze grali. I połowa była wyrównana, choć pod nasze dyktando. Ale najlepszą okazję miała Pogoń. My graliśmy nie tak jak sobie zaplanowaliśmy. Ale z gry mieliśmy więcej, nasza przewaga się zaznaczała.

Zdawaliśmy sobie sprawę, że Pogoni będzie trudno się utrzymać w ryzach. Ten system jest trudny, niejeden trener się już o tym przekonał. Później czerwona kartka, ale ona wynikała z naszego dobrego przygotowania do meczu. Od tego czasu zdominowaliśmy Pogoń. Nie było łatwo o sytuacje, ale byliśmy konsekwentni. Sprawdził się wariant ze środkowym obrońcą z przodu w środku. Dobrze zaprezentowali się też napastnicy, którzy wykonali dużo pracy, także przy okazji bramkowej. Według mojej oceny, mieliśmy dzisiaj najmocniejszą ławkę do tej pory w tym sezonie. To jest to, czego brakowało nam wcześniej w tym sezonie. Zdobywamy bardzo cenne trzy punkty i kontynuujemy serię. 

Notował: Przemysław Pindor

Foto: Przemysław Pindor 

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *