Tolerancja według Owsiaka


Polakom, ale tym z tak zwanej niesłusznej opcji, ciągle zarzuca się nietolerancję i ksenofobię. Szczególnie wydatne w tych oskarżeniach są środowiska skupione wokół obecnej władzy i ich medialnych popleczników, lewackie i feministyczne. Opozycji, ludziom wyznającym wartości prawicowe, katolikom jak kłody rzuca się obwinienia o radykalizm, ba, ostatnio coraz częściej nawet o faszystowskie zapędy.

Nie od dziś wiadomo, że najlepszą obrona jest atak. Bo o co tak naprawdę chodzi? A to, że tolerancyjnym trzeba być tylko dla rządzących i ich wyznawców. Ich nie tykać, nie zadawać trudnych pytań, nie sprzeciwiać się. „Jak się pan nie zgadza z moimi zasadami i warunkami debaty, to może pan sobie wyjść” – takie słowa właśnie, podczas woodstockowej, w górnolotnych założeniach, pluralistycznej debaty, z uczestnictwem prezydenta Komorowskiego, usłyszał od Jerzego Owsiaka jeden z młodych ludzi. Dlaczego? Bo usiłował zadać prezydentowi zbyt trudne i niewygodne jak dla niego pytanie. O nie, tego to my nie tolerujemy. Jesteś inny niż my, masz inne poglądy, to fora ze dwora. I tak wygląda owsiakowa tolerancja.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *