Wyrzuceni na bruk
Dwadzieścia jeden rodzin z bloku przy ul. Poselskiej 12/32 w Częstochowie z polecenia syndyka masy upadłościowej “Press-Budu” ma opuścić swoje mieszkania. Zdaniem częstochowskiej mecenas Katarzyny Stefaniak to działanie sprzeczne z prawem
Wypowiedzenia najmu syndyk Roman Kudzia wysłał 29. marca br. Sześć rodzin posiadających umowy na czas nieokreślony otrzymało wymówienia z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia, pozostałe 15 ma opuścić lokale natychmiast. Wśród wyrzucanych przez syndyka są Teresa i Wojciech Kasperkowie. Ich mariaż z Częstochową i ul. Poselską rozpoczął się w 1992 roku. Do podjasnogórskiego grodu państwa Kasperków i trzynaście innych rodzin sprowadziła z Wałbrzycha firma “Budex”. Firma potrzebowała specjalistów z zakresu górnictwa, toteż z Wałbrzyskiego Okręgu Przemysłowego przyjęła czternastu wykwalifikowanych pracowników. Umowy zawarto na szczeblu wojewódzkim, obiecano mieszkania, dobre warunki płacy. – Do przyjazdu skłoniły nas, jak się okazało, czcze obietnice. Owszem, czekało na nas mieszkanie, ale jednopokojowe w hotelu robotniczym. Sytuacja poprawiła się dopiero po kapitalnym remoncie budynku – mówi pani Teresa. Od tego momentu państwo Kasperkowie wiedli w miarę spokojny żywot, stabilizację dawała im umowa najmu zawarta na czas nieokreślony.
Jednak stopniowo zaczęły się pojawiać perturbacje. Czas prosperity “Budex-u” skończył się. Firma upadła i w 1998 roku budynek przy ul. Poselskiej sprzedano “Press-Budowi”. Zmiana właściciela na razie nie zburzyła spokoju lokatorów, nowy właściciel przedłużył umowy najmu, nie zmieniając wcześniejszych zasad. Niestety, z czasem “Press-Bud” dotknęły kłopoty finansowe i przedsiębiorstwo ogłosiło stan upadłości. Jego dobytkiem zajął się syndyk. 30. marca br., w drodze przetargu, sprzedał nieruchomość przy ul. Poselskiej poznańskiej firmie Nieruchomości “Romb”. I zaczęły się problemy. Nieoczekiwanie, 29. marca, syndyk wypowiedział umowy najmu wszystkim lokatorom. – To był szok – komentują mieszkańcy. Postanowili działać. 31. marca spotkali się z nowym właścicielem Romanem Gwizdem, prezesem Nieruchomości “Romb”. Łudzili się, że ten zdanie zmieni. Ale apokaliptyczny wyrok zapadł nieodwołalnie. Roman Gwizd z żadną rodziną umowy nie przedłużył. Jedynym aktem dobrej woli nowego właściciela było wydłużenie terminu wyprowadzki dla najemców z umową na czas określony. Ostatecznie kategorycznie stwierdził, że wszyscy muszą opuścić mieszkania do 30. czerwca br., ponieważ od 1. lipca rozpocznie się adaptacja budynku na hotel dla studentów i w tym dniu wyłączy prąd i wodę.
Czy postępowanie syndyka i nowego właściciela jest zgodne z przepisami? Zdaniem adwokat Katarzyny Stefaniak prawo mocno nadszarpnięto, zwłaszcza w stosunku do lokatorów, którzy posiadają umowy na czas nieokreślony. – W myśl artykułu 678 kodeksu cywilnego właściciel może wypowiedzieć najem z zachowaniem formy pisemnej, ale przepis ten nie dotyczy lokali mieszkalnych już użytkowanych, o czym wyraźnie mówi artykuł 692 KC. Mogłoby to nastąpić, gdyby lokator zalegał z płatnością za czynsz za pełne trzy miesiące. Jednak i w takich okolicznościach właściciel powinien najpierw uprzedzić najemcę o zamiarze wypowiedzenia, a dopiero po upływie tego okresu może wręczyć pisemne wypowiedzenie – wyjaśnia pani mecenas. W jej opinii państwo Kasperkowie i pięć pozostałych rodzin, którzy mają umowę na czas nieokreślony, wypowiedzenie otrzymali bezprawnie. – Wymówienia najmu otrzymali bez uprzedzenia i jakiegokolwiek uzasadnienia. Ponadto, gdyby przyczyną wypowiedzenia, właściciel zgodnie z ustawą o ochronie praw lokatora, powinien zapewnić lokatorom lokal zastępczy o zbliżonych parametrach czynszowych i powierzchniowych. Zupełnie sprzeczne z ustawą jest wypowiedzenie umowy lokatorowi, który płaci regularnie czynsz. Pokrzywdzeni lokatorzy mogą na przykład zwrócić się do prokuratury o przeprowadzenie rozmowy ostrzegawczej z panem Gwizdem i syndykiem Kudzią, gdyż grożą oni lokatorom w swoim piśmie odłączeniem wszelkich mediów – mówi mecenas Stefaniak.
Jak się okazuje, sprawca zamieszania syndyk Roman Kudzia zdawał sobie sprawę, że nie postępuje uczciwie wobec lokatorów. – Przed podpisaniem aktu notarialnego miał rozmowę ostrzegawczą z sędzią komisarycznym – mówią lokatorzy. Z przebiegu kolejnych jego postępowań widać jednak, że uwagami sędziny zbytnio się nie przejął.
Mieszkańcy czują się oszukani i pokrzywdzeni, zwłaszcza że Roman Kudzia łudził ich nadzieją, że budynek zakupi miasto. – Syndyk proponował prezydentowi Częstochowy kupno budynku, ale dla magistratu ta inwestycja okazała się mało intratna. Prezydent Wrona nie podał nam ręki, a wiceprezydent Zdzisław Ludwin na radzie wierzycieli był obojętny na nasz los. Miasto, odstępując od kupna za niewielkie pieniądze, pozbawiło nas naszych mieszkań – mówią zrozpaczeni.
By szukać ratunku, udali się do wiceprezydenta Ludwina z pismem o przydział lokali zastępczych. Miasto jednak nie dysponuje wolnymi mieszkaniami socjalnymi. Kolejka ustalona jest już do 2009 roku. Cóż więc mają robić? Sześć rodzin chroni prawo lokatorskie. Niestety, piętnaście rodzin jest w zdecydowanie gorszej sytuacji. Jeżeli nie uzyskają pomocy, znajdą się na bruku.
Nasz materiał ma charakter interwencyjny. Oczekujemy, że losem częstochowskich rodzin przejmie się zarówno magistrat jak i pan syndyk.
URSZULA GIŻYŃSKA