Policjanci z Komisariatu II Policji w Częstochowie zatrzymali 47-latka, który przy ulicy Bardowskiego podpalił wiatę śmietnikową oraz jest podejrzewany o inne podpalenia. W związku z tym, że już wcześniej był karany za podobne przestępstwa, na wniosek prokuratora sąd zastosował względem niego tymczasowy areszt. Dwa dni później mundurowi z „piątki” zatrzymali kolejnego podpalacza. 20-latek, który na Północy podpalił kosze na śmieci usłyszał już zarzuty. Grozi mu do 5 lat więzienia.
Policjanci z „dwójki” otrzymali zgłoszenie o pożarze wiaty śmietnikowej przy ulicy Badowskiego. Gdy dotarli na miejsce, straż pożarna dogaszała już palące się kontenery. Po wykonanych ustaleniach mundurowi mieli pewność, że było to celowe podpalenie. W trakcie patrolu rejonu służbowego, policjanci zwracali uwagę na osoby podejrzanie zachowujące się, mogące mieć związek z tym przestępstwem. W pewnym momencie na Alei Niepodległości zauważyli ogień, wydobywający się z wiaty śmietnikowej. Policjanci ugasili pożar, by nie dopuścić do jego rozprzestrzenienia, a następnie udali się rozpoczęli poszukiwania sprawcy. W trakcie patrolu, przy ulicy Równoległej również zauważyli palący się kontener na śmieci, a po chwili mężczyznę, który na widok radiowozu zaczął oddalać się szybkim krokiem. Jak się okazało, był to znany im z wcześniejszych licznych podpaleń 47-letni recydywista. Po wykonaniu czynności został on doprowadzony do Prokuratury Rejonowej Częstochowa-Południe, a następnie na wniosek prokuratora trafił na posiedzenie sądowe. Decyzją sądu seryjny podpalacz na 2 miesiące trafił do aresztu. Grozi mu do 7,5 roku więzienia.
W nocy z niedzieli na poniedziałek natomiast doszło do podpalenia wiaty śmietnikowej w dzielnicy Północ. Policjanci z „piątki” na miejscu ustalili rysopis mężczyzny, który był widziany przez świadka w rejonie miejsca zdarzenia tuż przed pojawieniem się ognia. Nieopodal palących się kontenerów mundurowi zauważyli mężczyznę, który odpowiadał rysopisowi. Jak się okazało, 20-latek również był już wcześniej karany za podpalenia. Decyzją prokuratora został objęty policyjnym dozorem. Grozi mu do 5 lat więzienia.