Kilka tygodni temu pisaliśmy o problemach mieszkańców częstochowskiej dzielnicy Grabówka. Sen z powiek spędzała im sprawa ścieków, a w zasadzie opłat za ich odbiór. Przypomnijmy w kilku zdaniach.
Kilka tygodni temu pisaliśmy o problemach mieszkańców częstochowskiej dzielnicy Grabówka. Sen z powiek spędzała im sprawa ścieków, a w zasadzie opłat za ich odbiór. Przypomnijmy w kilku zdaniach. Budynkami przy ulicy Wiolinowej administruje Zarząd Gospodarki Mieszkaniowej Towarzystwo Budownictwa Społecznego w Częstochowie. W 1994 roku ZGM podpisał umowę z prywatną firmą Włodar na odbiór do pobliskiej oczyszczalni ścieków płynnych nieczystości. Przez wiele lat lokatorzy płacili co się należało, nie zadając pytań, ile tak naprawdę prywatny przedsiębiorca pobiera od ZGM pieniędzy. Sprawa się rypła, gdy w połowie września tego roku najemcy otrzymali zawiadomienia o podwyżkach. Szokująca kwota wynosiła 24,92 zł na osobę, co w przypadku wieloosobowych rodzin dawało sumę niebagatelną dla domowych budżetów. Oburzeni mieszkańcy rozpisywali się do ZGM z prośbą o wyjaśnienie i rozwiązanie niekorzystnej dla nich sytuacji. W odpowiedzi administrator tłumaczył się decyzją prywatnego przedsiębiorcy, który narzucił ZGM bardzo wysokie stawki za odprowadzanie ścieków. Sprawa tylko z pozoru wydawała się oczywista. Mieszkańcy zgodnym chórem stwierdzili, że nie podporządkują się dyktatorskiej postawie przedsiębiorstwa Włodar i udali się do swojego zarządcy z prośbą o pomoc. Nie ma co ukrywać, ZGM niechętnie podjął się polemiki z najemcami. Dopiero na początku listopada, gdy sytuacja przybrała wręcz dramatyczny obrót dyrekcja mieszkaniówki spotkała się z lokatorami bloków przy Wiolinowej. – Proszę państwa. W grudniu ubiegłego roku firma Włodar pisemnie poinformowała nas o wprowadzeniu zmian w opłatach za odbiór ścieków. Naprawdę pisaliśmy wiele razy, by przekonać właściciela o przesadzonych podwyżkach, niestety, bezskutecznie – mówi prezes ZGM Czajkowska. Z tego wynika, że dyrekcja ZGM korespondowała z przedsiębiorstwem Włodar przez ponad pół roku, nie uznając za stosowne podzielić się problemem z mieszkańcami. Dopiero, gdy firma zagroziła zamknięciem zasuwy na końcu rury ściekowej administracja, idąc najprostszą drogą, obciążyła podwyżkami najemców. Dowodem lekceważącego stosunku do lokatorów jest samo zawiadomienie. Ludzie otrzymali pismo po 15 września, choć płacić mieli już od 1 września. – Od samego początku ZGM wiedział, że oczyszczalnia ścieków przypadła nam w spadku i nie jest naszą podstawową dziedziną działalności. Obsługiwaliśmy ją wyłącznie dla dobra mieszkańców. Powiem uczciwie – była to zupełnie niedochodowa obsługa – mówi Wiesław Włodarczyk, właściciel firmy Włodar. Faktem jest, że monopolistyczne zapędy przedsiębiorstwa Włodar postawiły ZGM w niecodziennej sytuacji. Jednak z drugiej strony, zarządca powinien poszukać innego rozwiązania. – Nie jestem właścicielem przedsiębiorstwa charytatywnego. Muszę myśleć o zyskach, a ta oczyszczalnia ich nie przynosi. Nie rozumiem, dlaczego ZGM nie chciało wydzierżawić ode mnie oczyszczalni i we własnym zakresie obsługiwać swoich lokatorów – wyjaśnia Wiesław Włodarczyk. To tylko jedna z propozycji. Tuż przy blokach biegnie linia kanalizacji miejskiej i wystarczyło podłączyć rury z bloków, a problemu w ogóle by nie było. – Lepiej późno niż wcale. Będziemy korzystać z sieci miejskiej, skoro z prywatnym przedsiębiorcom nie doszliśmy do porozumienia – mówi prezes Czajkowska. I tak też się stało. Dla lokatorów zmiana oznacza mniejszy o prawie połowę koszt opłaty za odprowadzane ścieki. Można by pomyśleć, że wszystko dobrze się skończyło, gdyby nie początek batalii o zaległe, za wrzesień i październik, opłaty dla firmy Włodar. – Nie ma mowy, abym zapłacił. Nie dość, że ZGM działał ślamazarnie i nieskutecznie przez 9 miesięcy, że dopiero po interwencji m.in. “Gazety Częstochowskiej” podłączono nas do miejskiej oczyszczalni, to jeszcze śmie żądać od nas pieniędzy. To pracownicy powinni ze swoich wynagrodzeń pokryć należności dla Włodara – mówi Edward Wolniak, lokator.
Wiele w tym racji, ale jeszcze nieprędko przyjdą czasy, gdy urzędnik ponosił będzie odpowiedzialność finansową za swoje błędy. I dlatego mieszkańcom bloków przy ulicy Wiolinowej przyjdzie zapłacić z własnej kieszeni. Działalność dyrekcji ZGM pokazuje, że nie zawsze reprezentant uczciwie reprezentuje reprezentowanych.
RENATA KLUCZNA