Luiz Cláudio Stawiarski (ur. 21 października 1942, zm. 28 sierpnia 2022), którego dziadek Etienne-Gaudenty urodził się w 1856 r. w Częstochowie i tu dorastał, był przedstawicielem kolejnego pokolenia znamienitych Brazylijczyków o polskich korzeniach. Uczył się w Rio de Janeiro, studiował medycynę i miał wszechstronne zainteresowania, podobnie jak jego ojciec i dziadek. Posiadał kolekcję 3 tys. motyli, chrząszczy i innych owadów. Gromadzili je razem z ojcem w Amazonii (jego syn André Luiz de Gusmão Stawiarski pamięta, jak mieszkał tam z rodzicami przez dwa lata i wraz z ojcem Luizem Cláudio brał udział w zbieraniu owadów w leśnym gąszczu Amazonii). Podarował zbiór Muzeum Narodowemu w Rio de Janeiro, po tym jak duża część zasobów muzealnych spłonęła w wielkim pożarze we wrześniu 2018 r.
Luiz Claudio Stawiarski
Donacja ta, mająca miejsce 22 lutego 2019 r., odbiła się szerokim echem w brazylijskich mediach, liczne publikacje wyrażały głosy wielkiego uznania dla hojnego czynu. Był to ponoć pomysł jego córki, dzięki któremu odbudowano znaczącą część utraconej w pożarze kolekcji. Zawierała nieznaną bliżej liczbę okazów (szacowaną na od 5 do 10 milionów), z której ocalało zaledwie 42 tys. komarów i muszek. Szczególny zbieg okoliczności stanowi fakt, że część podarowanej spuścizny wcześniej pewien czas znajdowała się w Muzeum (ze zbiorów prywatnych Victora Stawiarskiego), skąd trafiła do rodziny Stawiarskich, dzięki czemu ocalała. Gdyby nie to, zapewne także poszła by z dymem. Okazy pochodzą zarówno z Rio de Janeiro, jak i z Parany oraz Pará. Wydarzenie to było w Brazylii bardzo „głośne” – relacjonowały je największe ogólnokrajowe rozgłośnie telewizyjne. Zainteresowanych odsyłam do linków podanych przez André, pod którymi można krótkie, ale bardzo interesujące wizualnie relacje w dobrej jakości obrazu w języku portugalskim obejrzeć:
https://globoplay.globo.com/v/7405401/
W ciekawy sposób swego czasu wypowiedział się o chrząszczach ze swojej kolekcji: „To, co w nich urzeka, to nie pancerz, ale lekkość, jaką okrywa. Trudno sobie wyobrazić, że one potrafią latać. Z zewnątrz wyglądają jak zbroja. Ale kiedy je podnoszą, widzisz cieniutkie skrzydło. Czy to możliwe, aby mogły utrzymać się w powietrzu?” – pytał retorycznie. Wszystkie okazy kolekcji były w sposób fachowy zabezpieczone i zamknięte w specjalnych gablotach z szybką, przez którą można było je podziwiać. Jak nietrudno się domyśleć, tak duża ilość musiała być przetransportowana ciężarówką.
Luiz Cláudio z zawodu był lekarzem anestezjologiem, przez pewien czas biegłym z zakresu medycyny brazylijskiego Sądu Najwyższego. Miał żonę Luizę, a wraz z nią pięcioro dzieci. Z zawodu nauczycielka, uczestniczyła jeszcze w słynnych lekcjach muzealnych, jakie prowadził w Muzeum Narodowym w Rio jego ojciec, profesor Victor Stawiarski. Nasz bohater starał się dzielić wiedzą z ludźmi, mieszkając w Rio de Janeiro ustawiał czasem wieczorami teleskop na statywie na placach miasta lub na słynnej plaży Copacabana i pokazywał przypadkowym przechodniom planety i gwiazdy. Chętni ustawiali się w kolejce, aby zobaczyć ciała niebieskie.
W jednej ze swoich prac naukowych brazylijski ichtiolog Renan Borges dos Reis z Uniwersytetu Stanowego w Maringá składa podziękowanie Luizowi Cláudio Stawiarskiemu za pomoc w odnalezieniu stanowiska występowania ryby Pygidium Stawiarski, znanej także pod nazwą Trichomycterus Stawiarski lub Cambeva Stawiarski (pisaliśmy o niej w pierwszej części cyklu). Jest to gatunek endemiczny dla dorzecza rzeki Iguaçu w Brazylii. Stało się to możliwe dzięki wspomnieniom doktora Stawiarskiego na temat miejsc, gdzie łapał motyle i łowił ryby ze swoim ojcem, w pobliżu farmy ojca Victora lub jego szwagra.
Luiz Claudio Stawiarski miał także inne rzadkie hobby, od 1988 roku – kiedy podróżował z żoną i dziećmi po USA – rozpoczęte przez jego syna André Luiza, od małej kolekcji puszek po napojach. Następnie ojciec zaczął kolekcjonować puszki po piwie, szczególnie te starsze. W jego kolekcji liczącej ponad 38 000 egzemplarzy, pochodzących z lat 1939–40, najrzadsze kosztowały ponad 1000 dolarów amerykańskich. W jego kolekcji znalazły się takie „rarytasy” jak po japońskim Sapporo o pojemności zaledwie 125 ml, a także 10-litrowa niemieckiego Lorda. Oczywiście taka kolekcja wymagała odpowiednio dużej przybudówki do domu, zmieściłaby się na 50 metrach kwadratowych.
Doktorowi Stawiarskiemu zawsze bardzo zależało na odnalezieniu bliskich w Polsce. Kiedy dzięki jego profilowi DNA i portalowi MyHeritage jego synowi André udało się nawiązać kontakt z mieszkającą w Niemczech Joanną Sirek pochodzącą z częstochowskiej gałęzi rodziny Stawiarskich, nie mógł w to uwierzyć. Niestety tego samego dnia upadł na chodniku w pobliżu domu syna w São Paulo. Po zdarzeniu nie zaobserwowano żadnych bezpośrednich urazów, ale po 2:30 stracił przytomność, został przewieziony do szpitala, pozostawał w śpiączce przez około tydzień i zmarł nie odzyskawszy przytomności. Jego żona odeszła sześć miesięcy wcześniej, w lutym tego samego roku.
Fascynującą historię czterech pokoleń rodziny przybliżył nam sam André Luiz de Guzmão Stawiarski, przedstawiciel czwartego pokolenia zamieszkałych (a trzeciego urodzonych) w Brazylii Stawiarskich. André ma obecnie 46 lat, mieszka w São Paolo, jest z zawodu księgowym, twierdzi, że Brazylia ma najbardziej skomplikowany system podatkowy na świecie, poza tym interesuje się podróżami i lotnictwem, a także… piwem. Sam je warzy, nie tylko na własny użytek, niewielkie ilości sprzedaje pod marką „Stawiarski”. Podkreśla, że zarówno on jak i jego rodzeństwo, i kuzyni są bardzo dumni ze swojego polskiego nazwiska.
Przy okazji małe sprostowanie dotyczące drugiej części „Sagi…”. Brazylijskie źródła pisane na temat ojca Luiza Claudio, profesora Victora Stawiarskiego okazały się nie do końca dokładne. André Luiz de Guzmão Stawiarski skorygował, że żona Victora miała na imię Maria Magdalena i po ślubie małżonkowie zamieszkali w Rio de Janeiro, które było wówczas stolicą kraju. Tam przyszedł na świat Luiz Claudio. A mieszkając jeszcze na farmie ojca, Victor zbudował na pobliskiej rzeczce zaporę z małą elektrownią wodną, co pozwoliło na zasilanie oświetlenia składającego się z pięciu (!) żarówek. Niestety lokalna powódź spowodowała zerwanie tamy i konstrukcja uległa zniszczeniu, nikt już jej nie odbudował.
Stawiarscy w Częstochowie dzisiaj
André odwiedził po raz pierwszy Częstochowę w sierpniu 2024 r., gdzie spotkał się z częścią swoich polskich krewnych. W ten sposób kontynuuje przedsięwzięcie, na którym jego ojcu bardzo zależało. Sam zresztą jest żywo zainteresowany genealogią rodziny i utrzymuje stały kontakt z Polską.
Żyjący w XIX w. w Częstochowie Józef Stawiarski w akcie ślubu miał napisany zawód malarz, prawdopodobnie był także rzeźbiarzem. Jego ojciec miał na imię Mateusz i był bednarzem. Józef miał dziesięcioro dzieci, w tym synów Gaudentego (opisanego w pierwszej części Sagi…”) oraz Alfreda, z zawodu stolarza. Alfred miał syna Józefa, a on natomiast czterech synów i córkę Marię. Wymieniona właśnie Maria Rajnoga z d. Stawiarska zrelacjonowała, że jej kuzynka posiada namalowany przez Józefa (jej pradziadka) wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej, a inna kuzynka ma po nim inną cenną pamiątkę rodzinną – rzeźbiony malowany stojący krzyż-pasyjkę. Maria Rajnoga jest też w posiadaniu najstarszego w rodzinie dokumentu, jakim jest akt małżeństwa ich przodka Wojciecha Stawiarskiego z XVII w. Alfred oprócz córki Marii miał jeszcze czterech synów.
Syn Józefa, Alfred (brat Gaudentego-Etienne) ożenił się w 1897 r. z Anną Brewczyńską z Mykanowa, mieli siedmioro dzieci, z których jedno zmarło. Najstarszy syn Józefa, Antoni Stawiarski mieszkał przy ul. Warszawskiej, podobnie jak jego brat Alfred. Z potomków Antoniego żyje obecnie i ma 89 lat jego starszy syn Władysław oraz nieco młodszy Andrzej.
Jako ciekawostkę warto wymienić, że Władysław sporządził fotel dla papieża Jana Pawła II na okoliczność jego pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny w 1979 roku. Aktualnie fotel-tron można podziwiać w Skarbcu Pamięci Narodu w Bastionie św. Rocha na Jasnej Górze w ramach tamtejszej ekspozycji stałej. W częstochowskiej linii rodziny Stawiarskich mężczyźni często przejawiali talenty artystyczne, zawodowo zajmowali się malarstwem lub rzeźbiarstwem. Wspomniany Antoni pomimo sędziwego wieku nadal rzeźbi szafki zdobione, obudowy zegarów, kominki.
Wracając do samego tronu, jego zaprojektowanie i wykonanie musiało być powierzone komuś posiadającemu szczegółową wiedzę z zakresu katolicyzmu. Nie jest to fotel jak każdy inny, ale ze względu na charakter i funkcję osoby, dla której został przeznaczony, zawiera liczne symbole. Patrząc od góry widzimy herb papieski św. Jana Pawła II z trzema koronami – co nadaje mu indywidualny charakter dla konkretnego Papieża – kluczami św. Piotra, wezwaniem jego pontyfikatu „Totus tuus”, liczne motywy krzyża, na podłokietnikach greckie litery „alfa” i „omega” (symbolizujące Jezusa Chrystusa), motywy ryb i chleba wg Ewangelii cudownie rozmnożonych przez Syna Bożego, by nakarmić tłumy, winorośl, kłosy zboża, ciernie.
Innym razem artysta przeczytał w magazynie wywiad ze znanym polskim muzykiem i kompozytorem Krzysztofem Pendereckim. Jego uwagę zwróciła nie tylko treść, ale i gustowny kominek znajdujący się w pomieszczeniu, gdzie przeprowadzana była rozmowa. Zainspirowany sporządził na własny użytek nieco podobny.
Jedyne co częstochowska gałąź Stawiarskich wiedziała przez lata o Gaudentym to, to, że „istnieje jakiś wujek, który wyemigrował do Ameryki…” W roku 2023 w Mykanowie zorganizowano wielki zjazd rodziny Brewczyńskich, w którym wzięli udział spokrewnieni z nim Stawiarscy i na tę okoliczność wydano książkę z genealogią rodziny. Bardzo inspirujące w rodzinie Stawiarskich jest to, że są niezwykle utalentowani, a w zależności od tego, w jakich czasach, okolicznościach i miejscu przyszło im żyć, różne spośród tych talentów dochodzą u nich do głosu. Znamienne jest też, że przyswajając szeroką wiedzę z różnych dziedzin, nie zatrzymują jej jedynie dla siebie, ale chętnie dzielą się z innymi.
Należy zaznaczyć, że przez wieki obecne były w rodzinie tradycje wielodzietności, stąd liczni potomkowie opisywanych bohaterów będący dla siebie dalekimi krewnymi często nie znają się między sobą i nie utrzymują kontaktów.
Maciej Świerzy
Autor dziękuje za podzielenie się rodzinną historią następującym osobom: André Luiz de Gusmão Stawiarski (dla zainteresowanych nawiązaniem kontaktu: facebook – Andre Staw, instagram – stawandre), Marii Rajnodze, jej bratu Tadeuszowi Stawiarskiemu oraz Joannie Sirek, córce Marii Rajnogi.
fot. Domeny publiczne